1 Cześć Pierwsza

3.7K 115 51
                                    


Gdy umiera dzisiaj

Część pierwsza

Prolog

Kobieta przycisnęła mocno do piersi trzymane w ramionach niemowlę, czekając, aż drzwi do sierocińca w końcu się otworzą. Najlogiczniejszym wyjściem byłoby po prostu położyć dziecko na progu, zastukać i uciec, jednak z jakiegoś powodu nie mogła się na to zdobyć. Stała nieruchomo pod drzwiami, a gdy te w końcu się otworzyły, nawet nie drgnęła.

To nie było w jej stylu. Zazwyczaj była bystra i reagowała szybko.

- Mogę jakoś pomóc?

Głos wydawał się miły, zanotowała nieświadomie Lily. Ścisnęła mocniej dziecko w ramionach, odchrząkując, by móc wydobyć z siebie głos. Otworzyła usta, jednak ponownie się zawahała, gdy jej szmaragdowe oczy spoczęły na kobiecie stojącej przed nią. Starsza pani miała brązowe włosy, związane i ściśnięte tuż u podstawy karku. Wokół ust i oczu dostrzec było można wyraźne zmarszczki mimiczne. Z pozoru wydawała się wystarczająco miła, wystarczająco ciepła i delikatna, by dobrze wychować jej syna.

Lily skłoniła głowę. Kaptur opadł jej na twarz, kryjąc jej oblicze przed mugolką stojącą przed nią. Spojrzała ponownie na dziecko, spokojnie śpiące w jej ramionach. Widok tego kilkutygodniowego malca był jednocześnie bliski jej sercu i bolesny. Ale nie mogła go przecież zatrzymać... Nie mogła.

Wyciągnęła ramiona przed siebie. Gdy podawała dziecko mugolce, miała wrażenie, że jej ręce ważą co najmniej tonę. Zauważyła również, że potwornie się trzęsą.

- M-masz - wyszeptała. - Proszę, weź go.

Oczy mugolki rozszerzyły się ze zdumienia, gdy ujrzała, jak bardzo Lily drży. Wzięła od niej chłopca i spytała:

- Wszystko w porządku, moja droga?

Czarownica nic nie odpowiedziała, wpatrując się w dziecko leżące teraz spokojnie w ramionach drugiej kobiety. Merlinie, doskonale wiedziała, że to jedyne słuszne wyjście. Pomimo tego widok własnego syna w ramionach innej kobiety na nowo rozbudził w niej wątpliwości.

- Moja droga?

- Izar... - wydusiła z siebie Lily zachrypniętym szeptem. - Jego imię... Harrison...

Usta drżały jej pod naciągniętym na głowę kapturem. Gdy zobaczyła, jak mugolka kołysze w ramionach ciemnowłose dziecko - jej dziecko, a jednocześnie już nie jej, poczuła, jak jakaś cząstka niej umiera.

- Izar? - zapytała kobieta, a grymas zdziwienia wykrzywił jej usta. - Nazywa się Izar Harrison?

Nie, nazywa się Izar, Harrison to jego drugie imię, chciała powiedzieć, ale w końcu tylko kiwnęła głową i zaczęła się wycofywać.

- Zaopiekuj się dobrze moim dzieckiem - jęknęła z rozpaczą, po czym odwróciła się i uciekła. Łzy napłynęły jej do oczu, oślepiając i rozmazując drogę przed nią.

- Zaczekaj! - krzyknęła za nią mugolka, ale Lily wiedziała, że ta nie pobiegnie za nią, trzymając na rękach dziecko. Dziecko, które nosiła w sobie i które wydała na świat, ale które już nie należało do niej.

Gdy Umiera Dzisiaj Where stories live. Discover now