33. Rozdział Drudgi, Cześć Pierwsza

1K 63 12
                                    

Gdy umiera dzisiaj

Część druga

Rozdział pierwszy

Voldemort pogładził wierzchem dłoni miękki policzek, czerpiąc przyjemność z tego, w jaki sposób coś w jego brzuchu zaciskało się pod wpływem tego kontaktu fizycznego. Minęło już tak wiele czasu…

- Moje dziecko… - syknął do ucha swojego kochanka. Pochylając się do przodu, przyłożył usta do wrażliwej skóry pod jego uchem, wiedząc, że Izarowi zawsze się to podobało.

- T-tom – wyszeptał chłopiec.

Czarny Pan zmrużył oczy, a przyjemność w jego żołądku powoli przerodziła się w złość. To imię… ono bezcześciło usta dziecka.

- Nie nazywaj mnie tak – wymamrotał Voldemort, próbując ukryć swoją wściekłość za gardłowym sykiem. – Jesteś zbyt czysty, aby wypowiadać tak plugawe imię.

Jego palce przesunęły się po jedwabistych kosmykach chłopca. Szarpnął za nie zaborczo, po czym kontynuował tarmoszenie tych falowanych włosów.

- Nie… - szepnął żałośnie Izar.

Szkarłatne oczy zmrużyły się nieco bardziej pod wpływem złamanego i wypełnionego cierpieniem głosu. Nie przypominał sobie, aby Izar kiedykolwiek wcześniej brzmiał tak słabo, tak żałośnie. Niechętnie puścił włosy młodszego czarodzieja i zrobił krok do tyłu, spoglądając na niego.

Palce chłopca zacisnęły się na koszuli, chwytając się klatki piersiowej, jak gdyby odczuwał wielki ból. Przygarbił się, a jego zwykle nieskazitelną twarz poplamiły czerwone plamki napięcia i cierpienia.

- To… jest… we… mnie… - wysapał Izar, pociągając za swoją koszulkę i spoglądając na niego z desperacją.

Czarny Pan zrobił kolejny krok w tył, krytycznie przyglądając się chłopcu, gdy jego uwodzicielsko grafitowo-zielone oczy zmieniły się w czarne.

- To jest we mnie, proszę… proszę, pomóż mi. Pomóż mi. Pomóż mi.

- Co jest w tobie? – zapytał ostro Voldemort, sięgając po różdżkę. Jego kieszeń okazała się jednak pusta.

Izar zaskomlał, gdy jego palce przesunęły się z klatki piersiowej do włosów. Zaczął gniewnie za nie pociągać i Voldemort zacmokał z niezadowoleniem, przesuwając się do przodu, aby owinąć dłońmi jego kościste nadgarstki.

- Przestań – skarcił go. Chłopiec nagle ucichł, wciąż zaciskając palce u podstawy swoich włosów. – Izarze? – zawołał Voldemort.

Izar uniósł wyżej brodę, ale jego oczy nie były już atramentowo czarne, a całkowicie białe. Chłopiec otworzył szeroko usta i wydał z nich okrzyk, który spowodował, że Voldemort cofnął się, a na całym jego ciele pojawiła się gęsia skórka.

Szkarłatne oczy powoli otworzyły się, po czym zwęziły gwałtownie z namysłem. Krzywiąc się z obrzydzeniem, uświadomił sobie, że jego ramiona wciąż pokryte były gęsią skórką, a w uszach dalej dzwonił mu krzyk Izara.

Gdy Umiera Dzisiaj Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang