25

1K 63 8
                                    

Ostrzeżenie: wspomnienie kazirodztwa i ogólnie relacji romantycznych pomiędzy osobami ze sobą spokrewnionymi

Gdy umiera dzisiaj

Część pierwsza

Rozdział dwudziesty piąty

Na całe szczęście śmierciożercy nie siedzieli już przy stołach, ukazując swoje pozycje w szeregach. Zamiast tego rozpierzchli się po całym podwórku, a to do ogrodów, a to w stronę stołu z jedzeniem, całkowicie się ze sobą mieszając. Izar postanowił pokręcić się w pobliżu szwedzkiego stołu i napełnić swój talerz jedzeniem. Nic w ogóle jeszcze dzisiaj nie jadł. I chociaż chodzenie z pustym żołądkiem przez dzień, może dwa, było dla niego całkiem normalne, pojedynek z Bellatriks odbił na nim swoje piętno, osłabiając go i rozbudzając w nim potrzebę zdobycia nieco białka i substancji odżywczych.

Kiedy wymknął się z otaczającego bufet tłumu, z wdzięcznością znalazł sobie całkowicie wolny stolik. Rozległy, otwarty teren tarasu pozwalał ostremu wietrzykowi ochłodzić jego gorącą twarz. I, pomimo że cały był rozgrzany, wkrótce na jego ramionach i karku zaczęła pojawiać się gęsia skórka. Skrzywił się. Być może zaczynał robić się chory…

Regulus usiadł z wdziękiem obok niego. Jedzenie na jego talerzu było idealnie uporządkowane.

- Marynowane świńskie nóżki. – Jego ojciec wskazał na dziwnie wyglądającą substancję na swoim talerzu. – Nie mogłem się też powstrzymać przed skosztowaniem pawia i pieczonego pancernika. Malfoyowie zawsze perfekcyjnie pieką pawie. – Grafitowe oczy spojrzały daleko w ogrody. – Być może przyrządzają je tak doskonale z powodu nadmiernie wyszukanych albinoskich pawi, które lubią trzymać na terenach swojej posiadłości…

Izar miał trudności z przełknięciem.

- Jestem w stanie zrozumieć marynowane świńskie nóżki, rozumiem nawet pawie, ale dla jakiej pieprzonej cholery jesz pancernika? – Oczy Izara skupiły się na szarej substancji, która sprawiała wrażenie nieco ordynarnej. – Mówimy o tych małych, szarych stworzeniach, które zwijają się w kulkę, gdy czują się przestraszone?

Regulus dźgnął widelcem małą, szarą kulkę, mrugnął do Izara, a następnie włożył ją do swoich ust. Rozległ się głośny trzask, gdy mężczyzna przełamał powierzchnię skorupy, poczym zaczął przeżuwać.

Izar skupił swój zbulwersowany wzrok na Regulusie, dość dobrze jak na zaistniałe okoliczności maskując swoje obrzydzenie. Obserwował, jak jego ojciec wyciąga pustą skorupkę ze swoich ust i umieszcza ją na talerzu.

- Dokładnie tych stworzeniach, Izarze – oznajmił Regulus, po czym opuścił wzrok na kolejnego pancernika leżącego na jego talerzu. – Wiele czystokrwistych rodzin lubi drogie i zagraniczne jedzenie. Skorupa pancernika może być jedzona dzięki zmiękczającym zaklęciom, które umieszczają na nich kucharze, ale mnie samego nie za bardzo interesuje zewnętrzna osłona. – Zadbane palce Regulusa podniosły pancernika i wysunęły go w stronę nieruchomego Izara. – Masz ochotę spróbować trochę tradycyjnych dań swojej rodziny?

- Um. – Izar odkrząknął lekko. – Wygląda absolutnie przepysznie. – Urwał, zerkając na sztywną, szarą skorupę. – Myślę jednak, że będę musiał odmówić. Nie za bardzo lubię jakiekolwiek rodzaju mięso.

- Jesteś wegetarianinem? – zapytał zaintrygowany Regulus.

- Och, nie – powiedział lekko Izar. Nie byłwegetarianinem – jadł okazjonalnie jakieś mięso, po prostu ani trochę za nim nie przepadał.

Gdy Umiera Dzisiaj Where stories live. Discover now