47

940 49 7
                                    

Gdy umiera dzisiaj

Część druga

Rozdział piętnasty

We wtorek rano, dzień po rajdzie, zwołane zostało kolejne spotkanie Niewymownych. Tym razem powędrowali oni jednak do wyższych pięter Ministerstwa. Izarowi nie za bardzo podobał się kierunek, w jakim to wszystko zmierzało. Nie tylko pokazywało to pracownikom Ministerstwa, że Rufus trzyma Niewymownych mocną ręką, ale także narażało ich prywatność oraz tajność.

Chociaż istniały też pozytywne strony wycieczki do wyżej położonych części budynku.

Zmiana w atmosferze była wyraźna i oszałamiająco namacalna. I Izar mógł doświadczyć jej teraz z pierwszej ręki.

Wczoraj był pierwszy dzień objęcia przez Rufusa funkcji Ministra. Wybory sprawiły, że w Ministerstwie roiło się od radosnego chaosu i pełnych energii pracowników. Dzisiaj natomiast w powietrzu unosiła się namacalna powaga i ponurość. A ogarniające Ministerstwo niepewności tylko nakręcane były jeszcze bardziej przez codzienną pocztę, w której co krok pojawiała się jakaś wzmianka o ataku na Dolinę Godryka. Większość dziennikarzy zmieniło charakter swoich artykułów i ostrzegało teraz społeczeństwo przed Czarnym Panem, który pojawił się w Wielkiej Brytanii… pierwszym od czasów Gellerta Grindelwalda. Byli też tacy dziennikarze, którzy postanowili obrać bezpieczną drogę i uspokajali społeczeństwo, że był to tylko kolejny atak terrorystyczny i że Minister Scrimgeour ma wszystko pod kontrolą.

Rzeczywistość mówiła jednak coś zupełnie innego. Ze strony aurorów pojawiło się niemal dwukrotnie więcej ofiar niż wśród śmierciożerców.

Izar stanął sztywno pośród Niewymownych, gdy ci zatrzymali się przed Ministrem i jego podsekretarzem. Za plecami obu tych najwyższych rangą polityków sterczała Rada Niewymownych, której członkowie znowu ściskali w dłoniach rolki pergaminu, ubrani w identyczne szaty i otoczeni szkarłatnymi piórami. Jak na razie nie wprowadzili jeszcze w Departamencie Tajemnic żadnych zmian. Izar był jednak pewien, że zrobili już wiele notatek i przekazali je Rufusowi do przeczytania.

Przy bocznych ścianach holu stała w pełni umundurowana, spora grupa aurorów. Wyrazy ich twarzy zastygły w stoickiej masce profesjonalizmu. Gdyby Izar spróbował się na tym skupić, dostrzegłby stojącego wśród nich kilka metrów od niego Syriusza. Jednak dziedzic Blacków nie próbował napotkać wzroku swojego wuja. Nadal nie wiedział, co z nim uczynić.

To samo tyczyło się Riddle'a. Nie samego Czarnego Pana, ale Riddle'a. Czy Izar miał przyjść do niego po obiedzie, jakby wszystko między nimi było w porządku? A może nie był mile widziany również w gabinecie podsekretarza? Przeciwnie, to on nie miał ochoty znajdować się teraz w jego obecności.

- Dziękuję, że przyszliście tutaj tak szybko – zaczął Scrimgeour, jak gdyby wcale nie wiedział, iż nie mieli żadnego wyboru.

No proszę, proszę. Minister z pewnością nie wygląda najlepiej – pomyślał Izar z mrocznym i zadowolonym z siebie uśmiechem na ustach. Jego zwykle wysmarowane pomadą włosy były jeszcze tłustsze niż zazwyczaj, przylizane trzęsącą się ręką. Izar niemal potrafił dostrzec na ich kręconych końcówkach kropelki oleju. Ponadto zwykle rozświetlona twarz Rufusa była teraz szara, co jeszcze bardziej podkreślało wyryte w jego skórze blizny. A jakby tego było jeszcze mało, Minister kuśtykał na jedną nogę.

Gdy Umiera Dzisiaj Where stories live. Discover now