60

860 35 2
                                    

Słowniczek: wężomowa

Gdy umiera dzisiaj

Część druga

Rozdział dwudziesty ósmy

Ostre odłamki lodu wydawały się spadać z nieba całymi godzinami. Sople kilkakrotnie drasnęły nawet jego twarz, rozcinając jego jędrną i nieskazitelną skórę. Szkarłatne krople spłynęły po jego policzkach, po czym zabarwiły leżący pod nim śnieg. Nim jednak zdołały jeszcze uderzyć w ziemię, rana na jego twarzy już była uzdrowiona.

Dziedzic Blacków leżał w głębokim śniegu, twarzą zwrócony w kierunku leżącego niedaleko spalonego ciała. Jedną rękę wciąż zaciskał wokół wysuszonych palców swojego wuja, podczas gdy druga leżała bezużytecznie u jego boku. Przycisnął policzek do śniegu i uniósł lekko wzrok na makabryczną, czarną czaszkę. Nie wiedział, jak długo leżał w śniegu ani jak długo wbijał w wuja swoje przeszklone oczy. Ten jednak ani na chwilę się nie poruszył.

Izar westchnął cicho, na zmianę zaciskając i rozluźniając usta. Słońce wzniosło się na niebie i opadło, naśladując to, co działo się teraz w jego umyśle.

Nigdy wcześniej nie doświadczył straty, zwłaszcza kogoś tak bliskiego. To uczucie paliło go boleśnie i pozostawiło po sobie pustkę, której, o czym wiedział, już nigdy nie uda mu się wypełnić. Syriusz był w jego życiu kimś, kto rozświetlał nawet najtrudniejsze sytuacje, kto nauczył go, że poczucie humoru można mieć bez względu na okoliczności. Syriusz był również do bólu lojalnym, najbardziej godnym zaufania człowiekiem, jakiego kiedykolwiek spotkał. I choć jego aura zawsze garnęła ku Ciemności, to osobowość była czysta – nieskalana okrucieństwem świata.

Syriusz na zawsze pozostanie w jego wspomnieniach, bez względu na to, jak wiele wieczności przeżyje. Izar zapamięta, jak umiejętnie chodził w szpilkach, jak zawsze nazywał go „dzieciakiem" i nie chciał pozwolić mu uwierzyć, że jego rodzina go nie kocha. To były drobnostki, nic nieznaczące wspomnienia… ale Izar uważał je za skarb.

Godziny wspominania i gniewu doprowadziły go ostatecznie do akceptacji. Nie było wątpliwości, że Izar mógł zapobiec jego śmierci. Nie było także wątpliwości, że to właśnie on był za nią odpowiedzialny. Jednak… obaj walczyli o to, w co wierzyli i stali po przeciwnych stronach. Więżące Syriusza łańcuchy puściły, gdy tylko Izar uwolnił go tamtej nocy na ulicy Pokątnej z jego obowiązków. W jego oczach znów pojawiła się iskra, a postawa nabrała beztroski.

Jego wuj zmarł w imię tego, o co walczył, w co wierzył, a to była w oczach Izara najbardziej honorowa śmierć.

Wiedział, że obiecał Regulusowi, iż znajdzie sposób na chronienie Syriusza i zarazem walczenie dla Ciemnej Strony. Patrząc na to jednak z perspektywy czasu, w końcu uświadomił sobie, jak bardzo było to głupie i naiwne. Czyż to nie przed tym wczoraj – lub może przedwczoraj? – ostrzegał właśnie Draco? Izar zastanawiał się, dlaczego Regulus nie sprzeciwił się jego naiwnemu stwierdzeniu. Chociaż, z drugiej strony, to właśnie on próbował wytłumaczyć mu to, z czego teraz powoli w końcu zdawał sobie sprawę.

Regulus w młodości przeszedł przez to samo. Próbował mieć Lily – rodzinę – i wspierać zarazem Ciemną Stronę. Jego próby zatrzymania przy sobie obu tych rzeczy doprowadziły do tragedii.

Izar zamknął oczy i poczuł, jak jego pokryte lodem rzęsy muskają skórę pod oczami. Śmierć Syriusza niosła ze sobą również ponure uświadomienie. Jeśli Izar nie rozumiał wcześniej do końca zimnej izolacji towarzyszącej nieśmiertelności, z pewnością robił to teraz. Wiązała się ona nie tylko z przemijaniem napotykanych ludzi, na przykład Regulusa, ale również ze świadomością, że nigdy, w żadnej innej „fazie" ich wiecznej gry, nie będzie w stanie stworzyć z nikim żadnej emocjonalnej więzi. Ludzie będą dla niego tylko pionkami, zwykłymi marionetkami, którymi, wraz z Voldemortem, będzie sobie pogrywał.

Gdy Umiera Dzisiaj Donde viven las historias. Descúbrelo ahora