7

1.4K 80 2
                                    

Od tego rozdziału tłumaczenie należy już całkowicie do mnie :).

Tłumaczyła Panna Mi, betowała Himitsu.

Gdy umiera dzisiaj

Część pierwsza

Rozdział siódmy

Szybę okienną pokrywała warstewka mgiełki, będąca pozostałością po oddechu Izara. Jego czoło oparte było o chłodne szkło, a na wpół zamknięte oczy wpatrywały się w przemijający krajobraz. Prawą dłonią ściskał lewe ramię, próbując uśmierzyć pulsujący ból. Nawet on wiedział, że próby jego zlikwidowania byłyby bezcelowe. Wypróbował już wszystkie znane przez siebie zaklęcia lecznicze, ale ból stępiał się po nich tylko na kilka minut, a następnie powracał dwa razy mocniejszy.

Był nieszczęśliwy. I całkowicie chory. Nie czuł się sobą.

Prawą dłonią przesunął po książce. Zawierała ona informacje na temat Zaklęcia Proteusza, którego celem było połączenie kilku różnych obiektów za pomocą jednego wspólnego ogniwa. Izar podejrzewał, że to na nim właśnie opierał się stworzony przez Voldemorta Mroczny Znak. Bez względu na to jednak, jak bardzo Izar pragnął dowiedzieć się czegoś więcej o Znaku, jego umysł był w stanie skoncentrować się jedynie na bólu, który promieniował z jego ramienia.

Opasła, skórzana książka, którą dostał od Voldemorta, leżała na dnie jego kufra, wciąż owinięta ochronnie materiałem. Nie mógł jeszcze zdobyć się na jej użycie. Nie teraz, kiedy zdecydowanie nie był zbyt przychylnie nastawiony do Czarnego Pana. Pomimo swojego dziecięcego uporu, aby nie korzystać z książki, wciąż miał na to wielką ochotę, co powodowało, że jego myśli raz po raz do niej powracały. Może w Eruditio znajdowało się więcej informacji na temat Zaklęcia Proteusza? A może posiadała jakieś wiadomości na temat samego Mrocznego Znaku?

Nie, wątpił w to.

Doszedł do niego głośny pisk od strony otwieranych właśnie drzwi przedziału, który zajmował, wydany przez jakiegoś nieśmiałego pierwszoroczniaka.

- Mogę…? – zaczął chłopiec, trzęsącym się ze zdenerwowania głosem.

Szyja Izara wydała z siebie głośny trzask, kiedy chłopiec szybko obdarzył swojego gościa ostrym spojrzeniem.

- Nie, nie możesz tutaj usiąść. Znajdź sobie inne miejsce – syknął bezlitośnie, obserwując spod zmrużonych oczu jak jedenastolatek szybko zamyka za sobą drzwi i ucieka jak najdalej od jego przedziału.

Zamiast ciszy i spokoju, których teraz tak bardzo pragnął, miał jednak taki wielki zaszczyt ujrzeć pojawiającego się w drzwiach i rozglądającego po przedziale rozpieszczonego blondyna. Uśmieszek na jego twarzy mówił Izarowi, że może pożegnać się z tak mile widzianą prywatnością. Jedyne, czego chciał Izar, to by zostawiono go w spokoju. Nie chciał, by ktokolwiek, zwłaszcza Malfoy, był świadkiem jego bólu.

- Co zrobił ci ten pierwszoroczniak? – Blondyn uśmiechnął się szyderczo i bez zaproszenia wpakował do pustego przedziału.

Izar oparł głowę o ławkę, spoglądając na gościa spod zmrużonych powiek.

- To samo, co ty teraz, Malfoy, naruszał moją prywatność.

Gdy Umiera Dzisiaj Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz