16

1K 69 9
                                    

Gdy umiera dzisiaj

Część pierwsza

Rozdział szesnasty

- Są różowe – powiedział zaskoczony Izar. – Od początku to wiedziałem. Pająki są różowe. – Czekał, wiedząc, że jego towarzysza niesamowicie zainteresuje to spostrzeżenie. Jego towarzysza, tego głupka obok jego łóżka. Izar nie musiał się obracać, aby wiedzieć, że tam jest.

- Są?

- O tak – zachichotał Izar. – Tańczą… z bazyliszkiem… Naprawdę… czy to nie jest trochę dziwne?

- Powiedziałbym, że to niesłychanie dziwne – zgodził się sucho głos.

Zimna dłoń przesunęła się po jego mokrych włosach, odgarniając je z twarzy. Izar zamrugał na pająki i odwrócił się do znajdującego na brzegu łóżka towarzysza. Na jego twarzy od razu pojawił się uśmiech, bardzo chciał się dowiedzieć, jak teraz będzie on wyglądał. Za każdym razem, gdy spoglądał na swojego przyjaciela, ten wyglądał inaczej. Czasami miał pomalowane usta i świecące, różowe oczy. Kiedy indziej kły i rogi… A czasami, jak teraz, wyglądał jak normalny człowiek.

- Dumbledore – wymamrotał Izar, gapiąc się na siedzącego obok niego mężczyznę z długą brodą. – Nie masz swoich okularów… - Krukon wyciągnął rękę w stronę jego twarzy, zastanawiając się, kiedy dyrektor zaczął ubierać się na czarno.

Dłonie przedziwnie przypominające żabie nóżki chwyciły jego palec.

- Nie jestem Dumbledore'em – oświadczył zirytowany mężczyzna.

Izar parsknął, zatrzymując się, po czym sapnął:

- Nie… - Obserwował, jak dyrektor uśmiechnął się szyderczo, po czym zamienił w głowę ropuchy. – Jesteś cholerną ropuchą!

- Słucham? – zapytał niebezpiecznie jego towarzysz.

Izar zauważył długie, czarne włosy wyrastające z głowy ropuchy i spojrzał na nie pytająco.

- Od kiedy ropuchy mają sierść? Nigdy wcześniej nie czytałem o takim fenomenie…

Oczy ropuchy wywróciły się z irytacją.

- Kto by pomyślał, że masz taką nadaktywną wyobraźnię, skarbie? – Ropucha pochyliła się, delikatnie biorąc twarz Izara w swoje płetwy i przykładając swoje zimne usta do jego czoła. Tyle że nie były tak obrzydliwe, jak Izar się spodziewał. Przypominały w dotyku prawdziwe usta, wprawdzie zimne, ale zdecydowanie prawdziwe. – Prześpij się, Izarze.

Chłopiec poczuł, że jego powieki zaczynają opadać i zanim pogrążył się w nieświadomości, zauważył płonące, szkarłatne oczy.

- Tom… - wyszeptał ochryple Izar, zasypiając. – Nie pozwól ropuchom mnie zabić.

- Nigdy.

Izar mógł przypomnieć sobie tylko kolorowe wizje, ciepło i zimno. Nigdy nie było mu wygodnie i nigdy nie opuszczały go halucynacje tańczących zwierząt i mówiących ropuch. Śnił o tym, że wraz z Voldemortem wybiera szaty. Szaty, które wyglądały podejrzanie podobnie do tych, które miał na sobie Dumbledore w czasie ceremonii sprawdzania różdżek. Machające księżyce i takie tam.

Gdy Umiera Dzisiaj Where stories live. Discover now