36

840 55 1
                                    

Gdy umiera dzisiaj

Część druga

Rozdział czwarty

- Musisz mnie drażnić nawet w moich snach, dziecko? To jedyne miejsce, do którego mogę od ciebie uciec, a jednak, jakimś cudem, nawet i je udaje ci się popsuć – syknął zirytowany Voldemort.

Izar z trudem próbował zebrać swój umysł z powrotem w jedną całość i zrozumieć, gdzie się znajduje. To nie mogło być prawdziwe. Nie mogło.

Poprzez bez przerwy opadające mu powieki zobaczył, że jego stopy spoczywają na niczym innym jak jedynie przenikliwej bieli. Gdziekolwiek by nie spojrzał, widział tylko jaskrawe światło, na tle którego wyraźnie widoczna była ciemna sylwetka Voldemorta. Stał on naprzeciwko niego, mając na sobie swoją czarną pelerynę z kapturem. Jego szkarłatne oczy zmrużyły się na Izara, cicho obwiniając go o to, w jakiej sytuacji się znajdował. W jakiej obaj się znajdowali.

Jak Izar się tu dostał? Czyżby jego duch nieświadomie skierował się do jedynej osoby, która była w stanie mu pomóc? Z pewnością była to podświadomość, tego był pewien. Voldemort musiał być obecnie pogrążony w głębokiej medytacji lub śnie, bo gdyby był przytomny, Izar nigdy nie mógłby się z nim skontaktować.

Podejrzewał, że jedynym powodem, dla którego był w stanie dotrzeć do Voldemorta był fakt, iż już wcześniej był z nim w jakiś sposób powiązany – poprzez połączenie ich umysłów. A może to pierścień na jego palcu psychiczne łączył ich ze sobą?

Izar zmarszczył brwi, gdy zdał sobie sprawę, że Voldemort może być jego ostatnią nadzieją na przetrwanie. Jego żołądek zacisnął się mocno z powodu tej całkowitej porażki.

- Potrzebuję pomocy – przyznał kwaśno.

Szkarłatne oczy rozszerzyły się pod wpływem jego wyznania, po czym zmrużyły z obrzydzeniem. Zupełnie jakby mężczyzna spodziewał się, że coś takiego powie, że się do czegoś takiego przyzna. Ale skąd mógłby to wiedzieć? A może był świadomy, co zrobił Cygnus? Pomógł to zaaranżować?

Oczywiście, że nie.

Chociaż jego umysł spowijała gęsta mgła, Izar pamiętał, że Cygnus wskoczył do jego umysłu wcześniej, niż planował, bo Voldemort zamierzał nauczyć go oklumencji. Gdyby Czarny Pan postanowił zrobić to wcześniej, bariery ochronne otaczające jego umysł prawdopodobnie byłyby wystarczająco silne, aby nie pozwolić Cygnusowi go opętać.

Voldemort nie miał pojęcia, że duch Cygnusa przebywa teraz wewnątrz Izara, powoli go pochłaniając. Chłopiec walczył z nim zaciekle, ale w tej jednej bitwie został pokonany. Nie zamierzał się poddać, ale wyglądało na to, że był w tej chwili nieprzytomny i jego duch skierował się do jedynej osoby, jaka mogła mu pomóc.

Otworzył usta, zdając sobie sprawę, że brzmiał niesłychanie żałośnie, ale Voldemort uniósł dłoń, powstrzymując go.

- Zawsze pakujesz się w jakieś kłopoty. Dlaczego nie możesz nauczyć się samemu z nich wyciągać?

Izar zamrugał i zmarszczył na chwilę brwi, po czym spojrzał na niego ze złością. Jasne było, że Voldemort nie wierzył, by te… te połączenie było prawdziwe. A może był to tylko sen? Bez względu jednak na to, co to było, Izar nie zamierzał tak po prostu bez słowa przyjąć oskarżających słów mężczyzny.

Gdy Umiera Dzisiaj Where stories live. Discover now