5

1.4K 76 4
                                    

Tłumaczyła Ebony. Tekst nie został przeze mnie w żaden sposób zmieniony czy poprawiony.

Gdy umiera dzisiaj

Część pierwsza

Rozdział piąty

Jego palce drżały, a spływający z czoła pot plamił stół, nad którym właśnie pracował. Całą koncentrację skupił na przedmiocie przed sobą, wszystko wokół zdawało się być zamglone i nieistotne.

Izar jęknął, gdy szkło ponownie nie chciało nabrać właściwego kształtu. Wyglądało na to, że za każdym razem, gdy próbował określić jego wymiary, te jak na złość zmieniały się, czyniąc niemożliwym stopienie szklanej płaszczyzny z resztą przedmiotu. Musiał przyznać, że jego wynalazek był zwyczajnie brzydki. Nie był jednak projektantem, a jakby nie patrzeć, był to dopiero jego pierwszy projekt. Liczyła się magia wewnątrz tego... przedmiotu. Kształtem nie przypominało to do końca ani koła ani pudełka, raczej coś pomiędzy, z paroma ostrymi kątami...

Jego palce znieruchomiały, gdy w trzymanym w dłoni szkle dostrzegł odbicie obserwującej go pary oczu. Dopiero po chwili rozpoznał osobę stojącą za nim.

Zaczarowany materiał wypadł z jego palców, a chłopak obserwował w przerażeniu, jak upada na stół, roztrzaskując się na drobne kawałeczki.

Jednak wybuch, którego oczekiwał, nie nastąpił. Zmarszczył brwi, przypatrując się z niesmakiem kawałkom szkła na stole. Powinno wybuchnąć, do cholery, jeśli faktycznie przelał w to odpowiednio dużo magii...

Zaciskając zęby ze złości odwrócił się do Toma Riddle'a, obserwując go z mieszaniną zaskoczenia i irytacji.

Mężczyzna przyglądał mu się z wyższością.

- Panie Riddle - powitał go Izar ze spokojem, nie był jednak w stanie zatuszować zniecierpliwienia w swoim głosie. - Co... Co pan tu robi?

Pytaniem, które pierwsze przyszło mu do głowy, było raczej skąd właściwie Czarny Pan wiedział, że znajdzie go tutaj, wśród Niewymownych, po chwili jednak zrozumiał, że było to dosyć oczywiste. Mężczyzna był drugą osobą w państwie, tuż po Ministrze, mógł mieć dostęp do akt, gdyby tylko sobie tego zażyczył.

Miejsce zirytowania powoli zastępowała podejrzliwość. Ostrożna podejrzliwość. Co właściwie chodziło czarnoksiężnikowi po głowie? Gdy Louis powrócił w zeszłym tygodniu do sierocińca z wiadomością od Riddle'a, Izar zrozumiał, że to nie koniec ich znajomości. I, tak jak podejrzewał, oto Czarny Pan stał tuż przed nim.

Chociaż musiał przyznać, nie spodziewał się, że ich drugie spotkanie odbędzie się właśnie tutaj...

Przez długą chwilę Riddle nie odpowiadał, przyglądając się projektowi nad którym pracował Izar, by następnie uważnie przyjrzeć się twarzy chłopaka.

- Zbliża się twoja przerwa na lunch, czyż nie?

Ten głos. Był zbyt głęboki i arogancki. A jednak idealnie pasował do uwodziciela, rosnącego w siłę Czarnego Pana.

Izar zacisnął usta, odkładając na bok narzędzia. I tak niewiele mu dzisiaj pomogły.

- Nie miałem dzisiaj w planach wybierać się na lunch, proszę pana - odpowiedział, starając się zachować odpowiedni szacunek. Zatopił wzrok w stojącym przed nim mężczyźnie, obserwując go niemal z trwogą. Nigdy nie okazałby komuś otwarcie swojego podziwu czy uznania, jednak nie widział problemu w wyrażaniu należnego szacunku komuś tak potężnemu jak Tom Riddle. Okazanie jego braku osobie, która na to zasługiwała stworzyłoby tylko niepotrzebne problemy, nie mówiąc o tym, ile niosłoby ze sobą ryzyka.

Gdy Umiera Dzisiaj Место, где живут истории. Откройте их для себя