-Puk, puk. Wchodzę. - zaśmiałam się wchodząc do pokoju, w którym rano się obudziłam.
Zastałam tam Kola z butelką jakiegoś alkoholu, który siedział z wyciągniętymi nogami na fotelu.
-To twój ulubiony fotel, czy jak? - zapytałam siadając tuż obok Kola na jednej z części fotelu.
-Nie ma szans, Madi. - warknął i upił z butelki duży łyk.
-No weź, przecież wiesz, że wrócę. Rodzice nie wysłaliby mnie na pewną śmierć. - powiedziałam i lekko go szturchnęłam.
-Skąd w ogóle masz pewność, że to twoi rodzice? - zapytał i spojrzał na mnie karcącym wzrokiem.
-Kobieta była identyczna jak ja więc na pewno jest ze mną spokrewniona - westchnęłam z uśmiechem. - Przestań się tak patrzeć bo czuje się jakbyś był nauczycielem, który gapi się na uczennicę, która nie zrobiła zadania.
-Niezłe fantazje. - zaśmiał się i wstał, przez co prawie poleciałam z fotelem w bok. W porę jednak Kol opanował sytuację łapiąc mnie w talii.
-To nie są moje fantazje, słonko. - powiedziałam i z zamiarem wyjścia z pokoju ruszyłam w stronę drzwi.Gdy już je otwierałam czyjaś ręka je zamknęła.
-Kol... - westchnęłam i się odwróciłam co było nieco błędem.
Pierwotny stał tak blisko, że nasze klatki piersiowe się stykały, raczej moja klatka piersiowa a jego żebra. Jego ręce usadowiły się na moich bokach i lekko sunęły w górę to w dół.
Zapomniałam wspomnieć, że stałam z otwartą buzią przez co miałam ochotę się roześmiać ale naplułabym brunetowi w twarz.
-I co ja mam z tobą zrobić, księżniczko? - uśmiechnął się chytrze.
-Wypuścić mnie? - zaśmiałam się nerwowo.
-A chcesz tego? - zapytał a mnie przeszedł lekki dreszczyk.
-Nie odpowiada się pytaniem na... - zaczęłam mówić jednak nagle pierwotny musnął swoimi ustami moje.-Nie na za dużo sobie pozwalasz? - zapytałam i spróbowałam go od siebie odsunąć jednak na marne.
-No, nie wiem. - odpowiedział i zaczął delikatnie podgryzać moje ucho.
-Za to ja wiem. - uśmiechnęłam się sukowato.
-Lubie małe istotki, z ciętym języczkiem. - mruknął nadal bawiąc się moim uchem.
-Oh, tak? - odpowiedziałam i zaczęłam grę. - Uważasz, że jestem małą istotką z ciętym języczkiem?- mruknęłam i palcem wskazującym zaczęłam obrysowywać całą jego klatkę piersiową
-Hmm, myślę, że jak najbardziej. - szepnął i zaczął lizać mi szyje. Madi, jeszcze chwilę.
-Małe istotki chyba nie mogą zabić pierwotnego. - powiedziałam ze śmiechem.
-Ale ty mnie nie zabijesz. - odpowiedział z udawanym skupieniem.
-No wiesz, pomyślę. - odpowiedziałam i przeniosłam ręce na jego szyje.-Kol... - zaczęłam nieśmiało.
-Tak? - zapytał specjalnie przeciągając ostatnią literę. Nadal miziałam go po szyi więc nie powinien się zorientować co chce zrobić.Dlatego wykorzystując jego nieuwagę zwyczajnie skręciłam mu kark.
Nie miałam zamiaru więcej wchodzić w dziwne interakcje z Kolem. Chociaż był przystojny, to jego charakter zupełnie nie pasował do tego czego oczekuje. A ktoś kiedyś miał charakter, którego oczekujesz?
-Klaus! - zawołałam schodząc po schodach do salonu. - Klaus! - powtórzyłam czynność jednak nikt nadal się nie odezwał. -Kla... - zaczęłam znowu jednak zobaczyłam owego blondyna odwróconego do mnie tyłem. -Tak trudno odpowiedzieć?
-Nie, Madeline. Lecz musimy jechać do Bonnie, skoro chwilowo zabiłaś mojego braciszka można bez problemów sprowadzić tego całego Kai'a. - powiedział i odwrócił się w moją stronę.
-No dobra, prowadź. - powiedziałam i razem wyszliśmy z domu.**
-Cześć, Madi. - wyciągnęłam dłoń w stronę czarownicy Bennett.
-Bonnie. - odpowiedziała z uśmiechem i wpuściła do swojego domu Klausa.
-To co robimy? - zapytał Klaus gdy usiedliśmy w salonie, w którym był okrąg z soli i pełno świec. W owym pokoju oprócz mnie, Klausa i Bonnie była dwójka innych wampirów. Jakaś brunetka o również brązowych oczach i całkiem przystojny brunet o zielonych oczach.
-Kim oni są? - zapytałam patrząc z uniesioną brwią na Klausa.
-To moi przyjaciele. Elena Gilbert - wskazała na dziewczynę na co ta się uśmiechnęła, również odpowiedziałam jej tym samym. - A to Stefan Salvatore. - wskazała na chłopaka a ja momentalnie wytrzeszczyłam oczy. Niemożliwe.
-Masz brata, Stefanie? - zapytałam od razu.
-Mam, znasz go? - odpowiedział.Mimowolnie uśmiechnęłam się na wspomnienie o starym przyjacielu. Przeżyliśmy razem aż 25 lat. Nasze pierwsze spotkanie było bardzo nietypowe, gdyż Damon chciał mnie wyssać z krwi. Jednak gdy odepchnęłam go z nadprzyrodzoną siłą zaczął się zastanawiać czym jestem. To było jego pierwsze uczucie po wyłączeniu człowieczeństwa.
-Powiedzmy. - uśmiechnęłam się lekko.
-To co zaczynamy? - zapytała Bonnie patrząc na mnie z podejrzeniem.
-Jasne. - odpowiedziałam krótko i siadłam w kole a Bonnie obok mnie.Mulatka złapała mnie za dłonie i zaczęła wymawiać słowa zaklęcia.
-Phasmatos Salves Nas Ex Malon,Terra Mora Vantis Quo Incandis, Et Vasa Quo Ero Signos.
Po chwili również ja zaczęłam wymawiać zaklęcię.
-Phasmatos Salves Nas Ex Malon,Terra Mora Vantis Quo Incandis, Et Vasa Quo Ero Signos.
W chwili gdy zakończyłam pierwsze wymawianie słów poczułam ogromny ból, Bonnie prawdopodobnie też, bo usłyszałam jej okropny krzyk.
-Phasmatos Salves Nas Ex Malon,Terra Mora Vantis Quo Incandis, Et Vasa Quo Ero Signos. - sapałam chcąc dokończyć zaklęcie.
Po chwili poczułam okropną wyżerającą od środka pustkę przez co wydałam z siebie niemy krzyk, a potem już tylko ciemność.
YOU ARE READING
PERFECT
VampireJak potoczy się historia dziewczyny, która pewnego ranka obudzi się w obcym samochodzie nie pamiętając jak toczyła się jej historia przez najbliższe lata?