30. „Jesteś dla mnie ważny"

154 14 1
                                    

-Więc... co chcesz robić? - zapytałam gdy przekroczyliśmy próg rezydencji Mikaelsonów.
-Mam erekcje odkąd wyszliśmy z samochodu. - odpowiedział i uśmiechnął się „niewinnie".
-Nie musiałeś być szczery. - przewróciłam oczami i rozpoczęłam wędrówkę do kuchni.
-Ale to lubię. - odpowiedział i zaczął iść za mną.
-Ja też lubię dużo rzeczy. - oznajmiłam i będąc już w kuchni schyliłam się by otworzyć drzwi do lodówki, i wyjęłam z niej dwie torebki z krwią.
-Jakie na przykład? - zapytał i gdy wstawałam do pionu pojawił się na przeciwko mnie.
-Nie myśl, że Ci powiem. - uśmiechnęłam się wrednie i wepchnęłam mu w rękę torebkę z krwią.
-Myślałem, że wszyscy lubią mówić o sobie. - powiedział i zaciągnął się zapachem krwi.
-Nigdy nie byłam jak wszyscy. Wiesz, potworne dziecko, które zabiło swoich rodziców. - zaśmiałam się chociaż wcale nie było mi do śmiechu.
-To urocze. - uśmiechnął się i puścił mi oczko zaczynajac pić swoją porcję.
-Jesteś nienormalny. - oznajmiłam i również zaczęłam pić krew.
-Dlatego mnie lubisz. - zaśmiał się Parker i wskazał na mnie palcem.
-Dokładnie, Kai. Dokładnie. - odpowiedziałam nie mogąc powstrzymać uśmiechu.

-Opowiedzieć Ci żart? - zapytał na co mruknęłam pijąc krew.
-Jak nazywa się człowiek uciekający przed kanibalem? - zadał kluczowe pytanie a ja wzruszyłam ramionami nawet nie zastanawiając się nad odpowiedzią. - Fast food.

Zaczęłam się śmiać jak jakaś nienormalna, krztusząc się przy tym krwią, ta natomiast poleciała przez mój nos i usta trafiając na moją i Parkera koszulkę.

Nadal śmiejąc się jednocześnie z żartu i własnej głupoty złapałam się za brzuch, który zaczął boleć pod wpływem śmiechu. Zaczęłam głęboko oddychać skupiając się na tym by przestać się śmiać.

-Oplułaś mnie. - powiedział nagle Parker i w wampirzym tempie docisnął mnie do ściany trzymając delikatnie za szyje.
-To lubię. - zaśmiałam się i przyciągnęłam jego twarz do pocałunku.

Przez moje ciało przechodziły dziwne dreszcze. Bolały ale jednocześnie były przyjemne. Na moim ciele pojawiła się gęsia skórka przez co jęknęłam cicho w usta Parkera.

-Przestań... - westchnęłam odrywając się od niego.

Jego ręka nadal spoczywała na mojej szyi podczas gdy druga jeździła wzdłuż mojego ciała.

-A chcesz tego? - zapytał z cwaniackim uśmiechem, patrząc mi się prosto w oczy.

Przygryzłam wargę myśląc nad odpowiedzią. Jasne, że nie chciałam ale nie wszystko musi sprowadzać się do seksu.

-Kai, powinniśmy pogadać. - powiedziałam i spojrzałam na niego stanowczo przez co cofnął ręce.
-Więc, rozmawiajmy. - powiedział i oparł się o wyspę kuchenną.

-Wiesz... - zaczęłam i usiadłam na blacie na przeciwko bruneta. - to dziwne, nie lubię mówić o sobie ale jednocześnie chce by ktoś mnie o to wypytywał. - oznajmiłam i spojrzałam na niego skanując całą jego twarz.
-To urocze. - zaśmiał się Kai przez co ja również.
-Jesteś bardzo wyjątkowy. - oznajmiłam i uśmiechnęłam się pod nosem.

Tylko nie płacz.

-To wiemy już od dawna. - zaśmiał się a ja zeskoczyłam z blatu podchodząc bliżej niego.

-Mam ochotę być twoją żoną, to dziwne. - powiedziałam nagle i przymknęłam oczy bojąc się odpowiedzi.

Zawsze tak było. Nie mogłam mówić wprost o swoich uczuciach bo bałam się wyśmiania.

-Czuję się dla ciebie ważny... - oznajmił i podniósł mój podbródek bym na niego spojrzała a ja niepewnie otworzyłam oczy. - zaczynam lubić to uczucie.

PERFECTWhere stories live. Discover now