23. „Lubie pogrzeby"

172 14 2
                                    

-To nie może być takie proste. - powiedział Kol, zatrzymując się na szkolnym parkingu.
-No wiadomo, pewnie nas tam zabiją albo porwą. - odpowiedział Kai i już chciał wychodzić z samochodu, lecz szybko nacisnęłam guzik, który zamknął wszystkie drzwi.
-Kai, rzucisz zaklęcie na niewidzialność, na siebie i Kola. - powiedziałam i jak gdyby nigdy nic, nacisnęłam przycisk i wyszłam z auta.

Ciężkim krokiem weszłam głównym wejściem do liceum nasłuchując wszystkiego dookoła mnie.

-A więc, wiedźmo czy tam wilczku oddaj kołek bo jak nie... - zastanowiłam się chwile. -No to cóż, sama go znajdę i Cie zabije!

Znów użyłam wampirzego słuchu i tym razem dało się usłyszeć bicia serc. Odgłosy dochodziły z pierwszego piętra więc nie mogli być to Kai z Kolem.

W wampirzym tempie znalazłam się na piętrze i zobaczyłam, postać odwróconą do mnie tyłem i... Katherine, bez serca.

Stałam jak wryta nie wiedząc co zrobić. Do moich oczu napłynęły łzy a ból w klatce piersiowej stał się niedozniesienia. Zaczynało brakować mi tlenu a po moich policzkach spłynęły ciepłe łzy.

Po chwili uświadomiłam sobie, że zostałam całkiem sama z martwym ciałem brunetki.

Pierce została człowiekiem, więc efektem tego była niezdolność sprowadzenia jej z drugiej strony. Katherine umarła bezpowrotnie.

Powoli zaczęłam iść w stronę ciała mojej przyjaciółki, delikatnie osuwając się na ziemię. Gdy znalazłam się tuż obok niej, klęczałam na zimnej posadzce a łzy spływały po moich policzkach jak oszalałe.

Złapałam jeszcze ciepłą dłoń brunetki i ścisnęłam. Dlaczego ją zabili?

Zdjęłam z jej palca srebrny pierścionek, który zawsze przykuwał moją uwagę.

**

-Czy my się kiedyś nie spotkałyśmy? - usłyszałam stanowczy głos co spowodowało oderwanie się od lektury.
-Nie sądzę, lecz zawsze możemy się poznać. Madeline Sallow. - wystawiłam dłoń w stronę brunetki.
-Katherine Pierce. - ścisnęła moją dłoń.

Na jej smukłym palcu widniał piękny pierścień. Srebro w połączeniu z perłami dawało niesamowity efekt.

**

Schowałam pamiątkę po przyjaciółce do kieszeni spodni i otarłam gorzkie łzy.

-Żegnaj, Katherine. - wyszeptałam i ucałowałam ją w czoło.

-Co tu się stało? - nagle na końcu korytarza pojawił się Kol i Kai.

Wstałam na równe nogi i otrzepałam kolana, spojrzałam na ciało kobiety z obojętną miną.

-Katherine nie żyje. - odparłam chłodno i wzruszyłam ramionami.

-Z tego co wiem po śmierci kogoś bliskiego leci woda z oczu. - nagle powiedział Kai i podszedł bliżej.
-Daj spokój Kai. - wywróciłam oczami.

Uklękłam przy zimnej brunetce i wsunęłam delikatnie ręce pod jej kolana i plecy.

-Hej, nie musisz tego robić. - nagle za moje ramie złapał Kol.
-Jasne, że musi. Przecież nie zostawi ciała zmarłej przyjaciółki w szkole. - oznajmił Kai i uśmiechnął się dziwnie.
-Chyba chodziło mu o to, że sam ją weźmie. - dogryzłam brunetowi.

Wysunęłam dłonie spod lekkiego ciała brunetki i uśmiechnęłam się do Kola.

-Znaleźliście ten kołek? - zapytałam wstając z klęczek i znów otrzepując niewidzialny pył z kolan.
-Był tutaj razem z osobą, która zabiła ci przyjaciółkę. - odpowiedział Kai i zaczął iść do wyjścia. Po chwili również ja z Kolem i z oczywiście martwą Kath, ruszyliśmy za heretykiem.

PERFECTWhere stories live. Discover now