21. „Pocałuj mnie"

235 16 4
                                    

-Przestań... - śmiałam się łapiąc się za brzuch. - prosze... Kol, nie wytrzymam. - śmiałam się jak opętana, po dużej ilości wypitego alkoholu, który swoją drogą nadal pije.

-Dobra, teraz ostatni. - powiedział Kol i chwilę się zamyślił szukając dobrego żartu. Przez 20 minut śmiejemy się z czarnych, nieśmiesznych żartów. - Jak nazywa się człowiek uciekający przed kanibalem?

-Nie mam pojęcia, może... - zamyśliłam się. - Lorenzo st. John? - zaśmiałam się i chwyciłam za butelkę jakiegoś alkoholu, który przyniósł Kol.

-Fast food. - odpowiedział i zaczął się śmiać.

Usłyszawszy kolejny żart wyplułam cały alkohol, który znajdował się w mojej buzi, ochlapując siebie i pierwotnego. Zaczęłam się chaotycznie śmiać, przez co wylałam pół butelki alkoholu na nasze koszulki i kanapę.

-Jezu... - zaśmiałam się po czym zakaszlałam. - przepraszam. - mruknęłam i w wampirzym tempie, co prawda z lekkim obijaniem się o ściany, poszłam po papier. Gdy wróciłam zaczęłam wycierać bruneta.
-Przestań, nic się nie stało. - brunet złapał mnie za nadgarstki bym przestała go wycierać.
-Cholera, ja też jestem mokra. - dopiero co zauważyłam ogromną plamę na białej koszulce.

Wycieranie koszulki pochłonęło całą moją uwagę i zupełnie zapomniałam o mężczyźnie obok. Zirytowana tym, że plama nie schodzi zwyczajnie zdjęłam koszulkę.

-Co ty robisz? - usłyszałam lekko zdenerwowany głos Kola.

Momentalnie spojrzałam na swój biały, koronkowy stanik, na bluzkę trzymaną w rękach i na Kola, który starał się na mnie nie patrzeć.

-Kurwa! - krzyknęłam i jak najszybciej się zakryłam.
-Nie sądziłem, że będziesz się przede mną rozbierać. - zaśmiał się pierwotny

Popatrzyłam na niego jak na debila, którym nawiasem mówiąc był, i walnęłam go w ramię.

-To za twoje głupie teksty. - warknęłam i wstałam nadal trzymając mokrą koszulkę na częściowo zakrytych piersiach.
-To ty się przede mną rozbierasz. - zaśmiał się mężczyzna i w wampirzym tempie pojawił się przede mną.
-Zejdź mi z drogi, Kol. - westchnęłam i zapominając, że muszę trzymać koszulkę, położyłam ręce na biodra.
-Kurwa. - syknął pierwotny i zasłonił sobie oczy.
-O cholera. - przestraszona zakryłam się dłońmi i zaczęłam biec do pokoju.

Gdy tylko byłam w swoim pokoju, zamiast ubrać na siebie koszulkę, osunęłam się po ścianie na przeciwko łóżka. Dotknęłam drżącą dłonią srebrnego wisiorka z herbem mojej rodziny. Widziałam taki sam u mamy i taty. Uśmiechnęłam się na wspomnienie o nich. Co prawda widziałam mamę dwa razy a tatę raz, to i tak czułam tą więź między nami. W końcu byli moimi rodzicami, ale zmarli. To znaczy tata się zabił, a mama zmarła przy porodzie.

Życie jest za krótkie na to by się zastanawiać.

Z tą myślą wyszłam z pokoju i zeszłam do salonu.

-Nie ubrałaś się. - oznajmił pierwotny popijając jakiś alkohol.

Teraz nastąpił najtrudniejszy moment wyznania tego czego chce. Zawsze przychodziło mi to z trudem, mówienie o prawdziwej sobie. Było to dla mnie dziwne i czułam się jakby ktoś widział mnie nagą gdy wiedział o tym, że mój ulubiony kolor to czerwony a nie czarny.

-Pocałuj mnie. - wyszeptałam przymykając lekko oczy.

Pierwotny w wampirzym tempie pojawił się przede mną i złapał za ramiona.

-Na pewno tego chcesz? - zapytał i uwalniając jedno moje ramię podniósł mój podbródek bym spojrzała mu w oczy.

Tego czynu też się bałam. Bałam się patrzeć komuś w oczy by nie zobaczył skrywanej prawdy.

PERFECTWhere stories live. Discover now