Rozdział 8

2.7K 53 0
                                    

Jasmine

- Jak ty to robisz? – pytam Larissę, gdy spacerujemy przez Edgewater Park. Wdycham z rozkoszą rześkie powietrze po popołudniowym deszczu. Uwielbiam nasze spacery, chociaż ostatnio przez naukę jest ich zdecydowanie mniej. Próbuję wyprzeć z głowy myśl, że powoli zaczynamy się od siebie oddalać. To silniejsze od naszej dwójki. 

- Co takiego? – przystaje, ściągając bluzę Champion'u przez głowę. Nic dziwnego. Rozgrzałyśmy się od samego spacerowania. Również rozpinam zamek u swojej.

- Wiesz już, co chciałabyś robić po liceum. I to od dawna. Zmierzasz w jednym kierunku – kontynuujemy marsz. - Od czego to zależy? Interesuje cię hiszpański. Chcesz być w przyszłości tłumaczem. A ja? Przy tobie czuję się jak ktoś kompletnie bezbarwny. Jak ktoś bez ambicji i zainteresowań. Już od dawna podejrzewałam, że coś ze mną nie tak.

Larissa śmieje się, ale zaraz przyjmuje poważny wyraz twarzy. 

- Myślisz, że ja wiedziałam od początku? Jak to mówią, najciemniej jest pod latarnią. Błąkałam się z jednej rzeczy do drugiej. Lubiłam się uczyć nowych słów z hiszpańskiego, albo oglądać seriale, żeby więcej rozumieć, ale to wszystko. Nie wiązałam z tym przyszłości. Nie widziałam tego, co jest oczywiste. Może ty też masz taką rzecz, a jej po prostu nie zauważasz.

- Mam dużo rzeczy które lubię robić, ale żadna z nich nie nadaję się na zarobek. Gra na gitarze? Tylko sobie brzdąkam – umiem tylko podstawowe chwyty. Nie wyobrażam sobie pracować w branży muzycznej, więc odpada. Kolejna rzecz - robienie zdjęć. Wszystko spoko, ale po godzinie mi się nudzi. Nie mogłabym tego robić przez całe życie. Może ja nie mam żadnego powołania w życiu? W końcu nie wszyscy je mają.

- Oczywiście że mają. Sprzątanie toalet w centrum handlowym albo pieczenie chleba dla okolicznego sklepu też może być powołaniem. Tu nie chodzi o to, że masz być nie wiadomo kim. Może po prostu patrzysz na rzeczy które nimi wydają się być, takie jak aktorstwo czy piosenkarstwo. A prawda jest taka, że możesz szukać wszędzie. A niektórym się już nie chce i tak trwają przez całe życie.

Zastanawiam się głęboko nad jej wypowiedzią. 

- A ty jak doszłaś do tego, co chcesz robić? W końcu musiał być jakiś taki punkt. Kiedyś musiałaś to zauważyć.

- Zaczęłam czytać książkę. Na pierwszej stronie było napisane „Z tłumaczenia...". W zasadzie nie pamiętam kogo, ale to nie jest istotne. Te dwa słowa otwarły mi oczy. Czasami wystarczy tak niewiele. Od tamtego momentu zachciałam tłumaczyć. I to wszystko. Pomyślałam, że to wspaniała praca.

- Nie pomogłaś. Czy też powinnam teraz poczytać książkę? Żeby znaleźć w końcu to, co chcę robić? Czuję się bezsilna. Wszyscy już mówią o kierunku studiów które wybrali, a ja dalej nic nie wiem.

- Daj sobie czas - proponuje.

- I mam czekać? To bez sensu.

- Masz rację, samo czekanie jest bez sensu. Dlatego w tym czasie który musisz sobie dać, spełniaj swoje marzenia. One cię na pewno gdzieś zaprowadzą. Odzwierciedlają często to. co chcemy zrobić. Tylko ludzie się ograniczają. Zawsze jest nie ta pora, nie te możliwości. Bzdura. Brakuje im odwagi i samozaparcia.

- No dobra. To mam spełniać marzenia. I tyle? W ten sposób się dowiem?

- Nie umiem ci wskazać drogi Jas - kiwa głową z bezradności. - Wiem, że nie to chciałaś ode mnie usłyszeć, ale to wszystko co mam do powiedzenia. Każdy inaczej ją przeżywa. Ale pamiętaj, że zarabianie na talentach, to najlepsze co może być. Lubię się uczyć języków i miejmy nadzieję że w takiej pracy będę zarabiać. Więc bądź sobą i poszerzaj swoje horyzonty. Być może jeszcze siebie do końca nie odkryłaś, albo nie jesteś jeszcze na tym etapie życia, by poznać, co chcesz robić. Musisz siebie odkryć.

- Nie wiem czy kiedykolwiek istniał człowiek który siebie do końca odkrył.

- W sumie tak. Więc dlatego powinnaś próbować nowych rzeczy. Jak już odkryjesz to, co lubisz robić, to ci wystarczy. Jak nie będziesz z tego żyła, to będziesz dorabiała. A jak nie będziesz dorabiała, to będziesz czerpać z tego przyjemność. Może powinnaś przestać przywiązywać do tego pieniądze. Powołanie życiowe nie zawsze się z nimi wiąże, wiesz?

Docieramy do połowy drogi do domu każdej z nas. Żegnamy się objęciem.

Docieram do drzwi. Nogi odmawiają mi posłuszeństwa. Obeszłyśmy niemal całe miasto. Ściągam tenisówki i masuję stopy. Kieruję się od razu pod prysznic. Jestem zmęczona. Chcę się jak najszybciej znaleźć w łóżku.

Woda leję się strumieniami zmywając pot z mojego ciała. Myję włosy, a następnie wmasowuję w nie odżywkę. Odczekuję chwilę, aż wsiąknie. Spłukuję ją ciepłą wodą. W łazience zrobiło się duszno, przez co lustro jest pokryte parą. Przekręcam kran na niebieski kolor. Z początku lekko drżę, z powodu błyskawicznego skoku temperatur. Wychodzę, ocierając się ręcznikiem. Stoję na zimnych kafelkach i rozwodzę się nad dzisiejszą rozmową z Larissą. Zazdroszczę jej, że ten etap poznawania siebie ma już za sobą. Czuję się niestabilna. Powinnam już wiedzieć, co chcę robić. Chciałabym jakoś przyspieszyć ten okres, ale nie wiem jak. Zastanawiam się, czy gap year cokolwiek by mi pomógł. Obiecuję sobie, że przeglądnę wszystkie kierunki studiów i zapiszę te, które mnie interesują, mając nadzieję, że to pomoże mi się określić.

Ubieram satynowy komplet spodenek i koszulki do spania. Zawiązuję włosy w ręcznik, sprawiając, że trzyma się stabilniej na głowie. Docieram do mojego pokoju i od razu wsuwam się w pościel. Zamykam oczy. Mija pięć minut podczas których dochodzę do wniosku, że nie zasnę tak szybko. Przed momentem byłam jeszcze śpiąca, ale prysznic mnie orzeźwił. Otwieram je więc z powrotem wgapiając się w sufit. Kolejne pięć minut. Pudło. Nie usnę.

Sięgam po telefon leżący na szafce nocnej.

Otwieram Snapchat.

Kieliszki z wódką.

Kolejny. Piwo i stół pełen niezdrowych przekąsek. Gif z napisem pozytywne wibracje.

Wszędzie alkohol.

Kiedy wchodziliśmy w okres dojrzewania, picie alkoholu był oznaką odwagi, sięgania po zakazane. Oznaką dojrzałości. Na początku było czymś ponad szereg. Później ten szereg się powiększał, aż w końcu abstynenci stali się odludkami. Pamiętam, kiedy ja pierwszy raz po niego sięgnęłam. Miałam szesnaście lat. Byłam na imprezie sylwestrowej u kuzynki. Wypiłam wtedy cztery kieliszki. Na szczęście pilnowałam się, aby był między nimi odstęp czasowy, więc uniknęłam wymiocin. Do rana wytrzeźwiałam, więc rodzice niczego nie podejrzewali.

W miarę upływu lat, picie alkoholu staje się normalnym zjawiskiem. Później zostaje z tego codzienny browar przed telewizją po powrocie z znienawidzonej pracy. Trumf z powodu chwili wolnego czasu, który się marnotrawi biernością. Po części to rozumiem. Jest weekend.

Nie jestem sztywna, ale to się powtarza u większości co tydzień. Tego się obawiam – że ja też tak skończę. Będę czekała tylko na weekendy. A ja nie chcę być bierna. Chcę coś tworzyć. Chcę się upijać moimi zainteresowaniami, nie piwem. Robić to, co mnie uszczęśliwia. Mieć ciekawe życie. Nie tylko koloryzować je na mediach społecznościowych przekonując innych, a jeszcze bardziej samą siebie, jakie jest kreatywne. Chce mieć takie w rzeczywistości. To ono bardziej zasługuje na moje starania niż obróbka nowego zdjęcia na Instagram. Nie chcę podążać w tą stronę co większość. Skończyć studia. Pójść do pracy. Ożenić się. Wybudować dom. Urodzić dzieci. Wychować je. Czekać na ich pierwsze randki. wnuki. Pomiędzy tym wszystkim jest życie. Rozumiem poświecenie się dla rodziny i tym podobne. Ale czy my dla siebie samych nie jesteśmy już nikim ważnym? Nie zasługujemy na chwilę dla siebie, spełnianie marzeń, chociaż tych najmniejszych, które da się zrealizować? My już nic nie znaczymy?

Gdyby ktoś się mnie zapytał, czego boję się najbardziej, to byłaby to bierna egzystencja. Boję się, że zapomnę co to znaczy prawdziwie żyć. Albo co więcej, nigdy się o tym nie przekonam. I będę żyć, zamiast przeżywać. Ciągnąc jeden dzień za drugim. Wstając każdego dnia, zapomniawszy się obudzić. Bez emocji wykonywać poranną rutynę. Czekać tylko na weekendy. Zmierzając donikąd, czyli właściwie nie zmierzać nigdzie – trwać w miejscu. Kończyć kolejny rok z zerem doświadczeń i spełnionych marzeń. A jedyną zmianą, która rzeczywiście nadchodzi pierwszego stycznia, to nowy kalendarz.

Część MnieWhere stories live. Discover now