Rozdział 42

1.5K 34 0
                                    

Jasmine

W ostatnich dniach niewiele się zmieniło. Mój nastrój jest monotonny. Mama widzi niewielką różnicę w moim nastroju i próbuje do mnie dotrzeć, ale ja dobrze udaję. Trudno jest mi teraz jej powiedzieć, że rozstałam się z Nicholasem. Właściwie to chyba nie byliśmy razem. Nie byliśmy. Dla niego to była zabawa, wyskok, który miał mu zapewnić rozrywkę w ostatniej klasie liceum. Nieźle mu to wyszło. Wiem, że pewnego dnia , czyli stosunkowo już w następnym tygodniu zawiadomić mamę o moich relacjach z nim, ale nie mam teraz na to siły psychicznie, by znów przeżywać wszystko od początku. Nie powstrzymam się przy mamie. Zacznę ryczeć jak bóbr. Pewnie myśli, że to z nim wybieram się na studniówkę.

Chciałabym, żeby tak było. Wiele razy o tym marzyłam, szczególnie w okresie, gdy nasza relacja niby zaczęła się rozwijać. Spodziewałam się, że mnie zaprosi.

Powiedziałby mi, że ślicznie wyglądam, pocałował, a później tańczylibyśmy cały wieczór ze sobą. W swoich objęciach, nie zważając na resztę świata, oprócz tego którego tworzyliśmy my.

Zamiast tego zaprosiłam Caleba. Był jedyną osobą płci męskiej która wpadła mi do głowy. Nie widzieliśmy się od czasu imprezy w jego domu. Od dnia, w którym namówiłam go na lekcję całowania. Wtedy nie czułam do niego nic, bo zaczynałam być zainteresowana Nicholasem. Wtedy jeszcze o tym nie wiedziałam.

Tak właśnie działa mechanizm zakochania. Zaczyna ci się podobać to, w jaki sposób się porusza. Zaczynasz obserwować jej usta, gdy mówi i zastanawiasz się, jak smakują. Masz przemożną ochotę, żeby zmierzwić jego włosy. Zaczynasz dostrzegać w jaki sposób za każdym zadanym pytaniem unosi brew. Zaczynasz zwracać uwagę, jak jest ubrany każdego dnia. Zaczynasz się zastanawiać, co robi w danej chwili. Zaczynasz dopatrywać jego lekkie zmiany nastroju.

Aż w końcu nie możesz być w pełni szczęśliwa bez jego widoku. Nie potrafisz spędzić dnia bez jednej myśli o nim. Wpadasz w sidła zakochania. To jak narkotyk. Dający dopaminę, ale równie dobrze niebezpieczny.

Na początku się wypierasz, że to nic takiego. Później to nic, zmienia się w całe twoje życie.

Nicholas odebrał mi ostatnio możliwość cieszenia się z balu maturalnego. Wybieramy się dzisiaj z Larissą na kupowanie sukien. Jest tym bardzo podekscytowana, ale nie ja. Wciąż się zastanawiam co poszło nie tak, co mogłabym naprawić. Problem w tym, że jest on w nim.

To on zaprowadził naszą dwójkę do miłosnych bram, by porzucić mnie przed samym wejściem. A raczej mnie samą, bo sam się tym tylko zabawił. Odtąd nienawidzę miłości i wszystkiego co ma jakikolwiek z tym związek. Wymiotuję na widok zakochanych par.

Zauważyłam, że Larissą mniej mówi o Ian'ie niż do tej pory, ale jest moją przyjaciółką. Nie mogę jej zabronić mówić o swoich uczuciach, na tym polega nasza przyjaźń. Wchodzimy razem do pierwszego salonu sukien. Wybór jest duży. Wieszaki są ustawione kolorystycznie.

- Wooow, Jas, czy ty to widzisz? Bosko!

Larrisa podbiega do pierwszego, z czerwonymi kreacjami. Dotyka i przegląda kilka pierwszych sukien, by chwilę po tym przejść do niebieskich, czarnych i beżowych i powtórzyć ten sam manewr.

- Nie mogę się zdecydować na kolor, już nie mówiąc o reszcie!

- Uspokój się Larissa – śmieję się – przejrzymy wszystkie i wybierzesz najlepszą

- Kiedy tu wszystkie są najlepsze! Idę przeglądać od początku

- Mnie interesują tylko konkretne kolory, więc od razu do nich przejdę.

Część MnieWhere stories live. Discover now