Rozdział 16

2.3K 51 1
                                    

Nicholas

Obserwuję, jak nogi Jasmine się uginają, a następnie jej drobna sylwetka znika pod maską samochodu. W przeciągu sekundy dziewczyna upada na ziemię. Zatrzymuję się nieco zbyt porywczo, ale w tej chwili nie ma to najmniejszego znaczenia. Gwałtownie wysiadam z samochodu i biegiem zbliżam się do kruchego, delikatnego ciała. Do moich nozdrzy dociera słodki, balsamiczny zapach, który przebija się nawet przez pot. Wyobrażam sobie, że tak właśnie musi pachnieć po kąpieli. Trudno mi to przyznać, ale nawet w chwili zagrożenia jej zdrowia i życia – chociaż z tym drugim mam nadzieję, że przesadzam – jestem nią owładnięty. Odpycham od siebie niepochamowane przyciąganie do Jasmine i postanawiam przywrócić jej świadomość.

Podkładam jedną dłoń pod jej szyję, a bezwładna twarz odchyla się samowolnie do tyłu. Usta delikatnie się rozchylają i wpatruję się w nie trochę dłużej, niż powinienem.

Nigdy do tej pory nie musiałem odzyskiwać czyjejś świadomości, więc nie bardzo wiem jak powinienem się zachować. Samochód stoi na środku drogi, co nie jest dobrym pomysłem. Nie wpadłem nawet na to, żeby włączyć światła awaryjne. Upadek Jasminy spowodował, że wyparowały ze mnie resztki rozumu. Jestem spanikowany i cały się trzęsę.

- Jas? Jasmine, słyszysz mnie? – potrząsam lekko jej policzki, ale bez rezultatów. Orientuję się, że za długo wpatruje się w jej twarz. Zamknięte powieki działają na mnie rozczulająco. Na ową okoliczność to niebezpiecznie ujmujący widok. Niechętnie odkładam ciało Jasmine na pobocze. Ściągam z siebie bluzę i podkładam pod jej głowę, siłując się z włosami, których jest pełno. Przez moje dłonie przechodzi prąd, a na ciele wyskakuje gęsia skórka.

Serio, Nicholas? W takich okolicznościach jeszcze brakuje, żeby ci stanął i będziesz mógł sobie przyznać order największego palanta na planecie.

Przeszukuję samochód w poszukiwaniu czegokolwiek, co mogło by pomóc. Przypominam sobie o butelce wody zostawionej na tylnym siedzeniu po jednym z treningów. Minęły może dwie minuty, a Jasmine nadal się nie przebudziła. To nie zwiastuje niczego dobrego. Powracam do niej i staram się uspokoić przyspieszone bicie swojego serca. Już sam nie wiem, czy jestem bardziej przejęty jej stanem, czy zdenerwowany, że jest tak blisko mnie, mimo, że leży nieprzytomna.

Unoszę jej nogi lekko do góry. Tak uczyli nas ratownicy na jednym ze szkoleń udzielania pierwszej pomocy. Przeganiam mroczne myśli, które non stop powtarzają, że wszystko robię nie tak.

- Jasmine? – Brak odpowiedzi. Czuję się bezsilny, a to obce uczucie. Jestem kojarzony z nieposkromionym charakterem i chodzącą pewnością siebie, ale to wszystko wyparowuje przy niej. Obala wszystkie dotychczasowe przesądy na mój temat.

- Jasmine? Jas... – szepczę drżącym głosem. - Jas, proszę, obudź się.

Jeżeli natychmiast nie powróci do przytomności, będę zmuszony wezwać pomoc.

Potrząsam jej ramiona i już sięgam do kieszeni swoich spodni, by wyciągnąć telefon, gdy dostrzegam poruszenie palców u jednej ręki. Wpijam wzrok w dziewczynę, a ona powoli otwiera oczy, energicznie mrugając. Przez chwilę patrzymy się na siebie zdezorientowani. Opuszczam jej nogi i wsuwam rękę pod plecy, podnosząc delikatne ciało. Z ust Jasmine wychodzi cichy jęk. Kiedy mam pewność, że nie runie z powrotem do tyłu, ściągam dłoń z jej pleców, pozwalając, by siedziała w pół przysiadzie. Schodzi ze mnie napięcie, ale ogarnia mnie żal, że krótka chwila, w której mogłem ją bezkarnie dotykać, się ulotniła.

- Co się stało? I gdzie jestem? – łapię się za głowę, zaciskając powieki.

Wylewam na dłonie wodę, nie przejmując się, że połowa zawartości się wylewa. Przykładam zimne ręce do policzków Jasmine, zapamiętując, jak przyjemny jest dotyk jej skóry.

Część MnieWhere stories live. Discover now