Rozdział 52

1.4K 28 0
                                    

Jasmine

Zaraz po przeczytaniu tego listu, kupiłam bilet na samolot last minute. Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy do małej walizki, żeby zatrzymać się kilka dni w domu. Oglądam chmury z widoku jaki rezerwuje mi miejsce przy oknie.

Zastanawiam się, co mu powiem. Wątpię zresztą, że na miłość są odpowiednie słowa. Nie zastanawiałam się właściwie, jakie słowa z siebie wyduszę, gdy stanę naprzeciwko niego.

Denerwuję się. Nie wiem, jak teraz będzie wyglądać nasze życie. Nie wiem, czy po tym wszystkim nam się uda być z powrotem razem. Czy będziemy umieli się odnaleźć.

Tęsknie za nim bardzie, niż mogłabym przypuszczać. Brakuje mi go.

Jest już praktycznie wieczór, gdy samolot ląduje. Jestem wyczerpana, ale też zdeterminowana, by się z nim spotkać. Mam ochotę przepchać się przez cały tłum, by jak najszybciej wyjść.

To jeden z tych momentów w życiu, w których chcemy jak najszybciej coś zrobić, ale świat zmusza nas do tego, by zwolnić.

Przeklinam w myślach metro, które porusza się zbyt wolno. Stresuję się. Tęsknie za nim. Chcę go w swoim życiu z powrotem. Chcę poczuć znów jego bliskość.

Wchodzę do drzwi mojego domu zostawiając bagaż na progu. Nie zmieniło się nic, odkąd wyjechałam dwa tygodnie temu, a mimo to czuję się tutaj obco. Nie chodzi o to że nie komfortowo, ale nawet gdy w jednym miejscu spędziło się całe życie, a później wyjeżdża, zostawiając je za sobą, powrót do niego już nigdy nie jest taki sam. Zatrzaskuje drzwi.

- Grayson? To ty? Przecież dopiero co wyjechałeś do pracy. Zapomniałeś czeg – mama urywa, gdy wychodzi zza progu. Trzyma w ręce ścierkę kuchenną i nieruchomieje.

- Cześć mamo.

- Cześć córcia – podchodzi do mnie i wpada mi w ramiona. Odwzajemniam uścisk – wiesz jak mi powoli minęły te dwa tygodnie? Jak wieczność. Teraz już nie mam na kogo czekać z powrotem do domu.

- Przepraszam, że bez ostrzeżenia. Robiłam wszystko w pośpiechu. Kupiłam bilet last minute.

- Jak to? – chwyta mnie za ramiona – coś się stało? Coś nie tak z uczelnią?

- Tak mamo, stało się. Muszę coś wyjaśnić z Nicholasem. Właściwie to mu powiedzieć. I to jak najszybciej.

- Był u ciebie – to nie pytanie, to stwierdzenie.

Na mojej twarzy maluje się dezorientacja.

- Skąd wiesz?

- Musiał się od kogoś dowiedzieć, pod jakim adresem mieszkasz.

- Wiesz o...?

- Wiem. Powiedział nam wszystko.

Biorę głęboki wdech.

- Czy to w porządku, że chce do niego wrócić?

- Nie wrócimy nogi Thomasowi. Wybiegł na ulicę. A tata Nicholasa jechał z przekroczoną prędkością. Wina jest po obu stronach. Ale Nicholas nie miał w tym udziału. A to, że się w sobie zakochaliście, to niczyja wina. Miłość nigdy nie jest winą, pamiętaj. Bał się twojej reakcji, tego, że go znienawidzisz.

- Myślisz, że Thomas nie będzie miał do mnie żalu?

- Nie będzie, Jas. Zrozumie. Jestem tego pewna.

- Dlaczego akurat my? Dlaczego to uderzyło akurat w naszą dwójkę?

- Nie wiem. Ale wiem za to, że nie możecie tego porzucić. Odkąd zaczęłaś się z nim spotykać, wiedziałam że straciłaś dla niego głowę i – przerywa. - Kochasz go?

Do moich oczu napływają łzy, które przepędzam wpatrując się w naszyjnik mamy, nie pozwalając zniszczyć sobie makijażu.

-Tak. Kocham go. – podnoszę wzrok na jej oczy.

- Już o nic nie pytam. To ty decydujesz – całuję mnie w czoło, a ja się uśmiecham słysząc jej słowa.

- Dzięki mamo.

Wychodzę, biorąc do ręki klucz do samochodu. Minęło trochę czasu, odkąd ostatni raz siedziałam za kółkiem. Brakowało mi tego.

Moje serce zaczyna bić szybciej, gdy zbliżam się do jego domu. Podchodzę do drzwi i pukam. Nikt nie otwiera. Nigdzie nie widzę zaświeconych świateł.

Otwieram Messenger. Wybieram konwersacje Nicholasa. Ostatnio był aktywny na aplikacji dwie godziny temu. Nie chce do niego dzwonić. Chce mu wszystko powiedzieć w twarz.

Piszę więc do Cole'a.

Ja: Wiesz gdzie jest Nicholas?

Nie odpisuje. Ostatnio był aktywny godzinę temu.

Piszę to samo do Luke'a.

Część MnieWhere stories live. Discover now