Rozdział 43*

1.4K 28 0
                                    

Jasmine

Za dwie godziny rozpoczyna się bal maturalny. Nie wiem co ze sobą począć. Najchętniej udawałabym, że źle się czuję i z tego powodu nie mogę się na nim pojawić, ale nie chcę wystawić Caleba.

To dzień, na który czekałam całe liceum, a gdy już nadszedł, okazuje się że wcale go nie chcę. Wiem, że będzie mnie boleć widok Nicholasa. Boję się, że rozkleję się na twarzach wszystkich obecnych ludzi, kiedy sobie przypomnę wszystkie nasze wspólne chwile.

Swoją drogą, całkiem zabawne, jak szybko przeszliśmy od – mogę to nazwać czymś pokroju pary? Myślę, że tak – do nieznajomych.

I mogło by się wydawać, że złamane serce jest banalną przeszkodą - ale nigdy dla tych, których spotkało porzucenie przez kochaną osobę. Tym, którym serce kiedyś się złamało, dobrze wiedzą, że nie zagoi się ono nigdy w zupełności. Nawet po latach ta jedna osoba poruszy w nas jakąś część.

Moja twarz już jest pokryta podkładem, kiedy nakładam puder a następnie konturuje kości policzkowe. Z każdą upływającą minutą denerwuję się coraz bardziej. Nie chcę tego dnia, a jednocześnie pragnę zapomnieć o wszystkim, co przytrafiło mi się w ostatnich tygodniach i  po prostu dobrze się bawić, ale to może być trudniejsze, niż przypuszczam.

Zabieram się do kręcenia loków. Z doborem fryzury miałam niemały problem – ja zamierzałam je wyprostować, a mama i Larissa napierały, abym je pofalowała. Przystałam z niezadowoleniem na ich propozycje, ale bardziej po to, aby przestały nade mną skakać, niż to, że faktycznie popieram ich zdanie.

Spod rozgrzanego urządzenia wychodzi ostatnie pasmo włosów. Utrwalam fryzurę sprayem.

Prostuję się i biorę głęboki wdech. Ze smutkiem stwierdzam, że czarna sukienka idealnie oddaje emocje, przez które teraz przechodzę. Spoglądam się w swoje odbicie zbyt długo, niż zazwyczaj. Wpatruję się w oczy i dostrzegam w nich łzy, chociaż wcześniej nie byłam świadoma, w jak złym jestem stanie.

Odpycham od siebie pomysł, by udawać chorą i nie iść na cały cholerny bal – tylko ze względu na fakt, że w przyszłości mogłabym tego żałować. Znam siebie i wiem, że plułabym sobie w twarz, że nie poszłam na najważniejszy dzień swojego życia tylko ze względu na jednego, głupiego chłopaka, który postanowił zabawić się moimi uczuciami.

Bal maturalny to dosyć oficjalne wydarzenie, w dodatku szkolne, co oznacza, że będzie tam całe grono nauczycieli, ale wszyscy dobrze wiedzą, że uczniowie nawet w takich okolicznościach potrafią się nieźle upić. I to jest mój cichy plan – jeżeli sama sobie nie pomogę w ignorowaniu Hemswortha, to alkohol uczyni to za mnie, a ja potrzebuję małej dawki, by zapomnieć o wszystkim dookoła.

Pokonuję kolejne stopnie schodów, uważając, by nie potknąć się o lejącą sukienkę, która łaskocze skórę nagich łydek. Szpilki odbijają się echem w całym domu, więc mama wychodzi z kuchni. Mam wrażenie, że czekała na to całe lata – by zobaczyć swoją córkę wybierającą się na bal. I przypominam sobie, że również z tego powodu nie mogłabym udawać choroby – Nicholas złamał serce mi, ale ja nie mogę złamać go mamie. Po prostu nie mogę. Kiedy widzę, jak jej źrenice się rozszerzają i mierzy mnie wzrokiem od stóp do głowy i z powrotem, wiem, że dokonuję słusznej decyzji, wybierając się na bal.

- Mój Boże, Jasmine! – piszczy mama zakrywając usta dłonią. - Wyglądasz nieziemsko!

- Dzięki mamo – wykrztuszam z siebie. Przez moje naderwane emocje chcę mi się płakać z tej wzruszającej chwili, ale przypominam sobie, że mam świeżo nałożony makijaż. Zwracam gałki oczne ku niebu, by przegnać zbierające się w nich łzy, gdy wtem, słyszymy burczenie silnika samochodowego.

Część MnieWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu