Rozdział 46*

1.4K 25 1
                                    

Jasmine

Jeszcze nie tak dawno byłam zła na świat, że czas płynie nieubłaganie szybko, z kolei ostatnio zaczął płynąć wolniej. Coraz wolniej. Dokładnie od czasu, kiedy Nicholas zaczął mnie unikać.

Teraz, kiedy jest już po wszystkim, czekam tylko na to, aby kolejny dzień nadszedł ku końcowi; abym mogła wrócić z powrotem do łóżka i się móc nad sobą użalać. To bardzo dołujące, że nie myślę o niczym innym. Żyję nadzieją, że kolejny dzień przyniesie ukojenie – że to już nie będzie tak cholernie boleć, ale problem jest taki, że dziura w sercu każdego ranka robi się coraz większa.

Nieustannie zastanawiam się, czy on kiedykolwiek o mnie myśli po tym co mi zrobił. Czy jestem jego pierwszą myślą po obudzeniu się? Z pewnością nie. Ma dużo lepszych dziewczyn, z którymi może się bzykać. Nie zajmowałby sobie głowy dziewczyną z zakładu. Czy robiąc sobie jajecznicę, zastanawia się czy wolę ją z bekonem czy bez? Nie. Ta informacja zapewne przeciekła mu przez palce. Czy pamięta jeszcze smak moich ust? Zapewne zapomniał – został wymieszany z ustami innych dziewczyn. Wzdrygam się na tą myśl. Nawet po tym, co mi zrobił, nie podoba mi się fakt, że może to robić z kimkolwiek innym. To głupie, bardzo głupie. A czy tęskni za moim dotykiem? Nic dla niego nie znaczył.

Ja z kolei wykonuję każdą czynność z myślą o nim.

Zeszły tydzień to jakaś pomyłka. Nie zrobiłam totalnie nic, aby wykorzystać wolny czas – spędziłam go głównie na serialach i sprzątaniu, aby nie mieć wyrzutów sumienia, że cały czas leżę. Topię się w bezbarwności swojego życia i nie umiem nic na to zaradzić. Powinnam ten okres przeczekać, aż znów będę miała siły i ochoty, prawda? Boję się tylko, że to nigdy nie nastąpi. Nie pamiętam już Jasmine przed związkiem z Nicholasem. Właściwie – udawanym związkiem. Teraz wszystko straciło sens – nie wiem nawet, co było prawdą w całej naszej relacji.

Obiecałam sobie, że od nowego tygodnia nie będę się już nad sobą użalać. Jak widać, nie poszło nic po mojej myśli. Zamiast tego, daję sobie kolejny dzień na przeczekanie tego stanu. A później kolejny i kolejny. Nie zauważam, kiedy mija kolejny tydzień, zresztą przestałam na to zwracać uwagę – wszystkie dni zlewają się w jedno.

Zaczęłam czytać nową książkę, ale pomimo tego, że fabuła wydawała się interesująca, szybko ją zamykam. Nie rozumiem nic z czytanych słów. To całkiem do mnie niepodobne, że nawet książki nie potrafią mnie uratować przed własną niedolą.

W połowie roku szkolnego, gdy natłok materiału do powtórzenia zaczął mnie przygniatać, marzyłam o wakacjach. Myślałam, że pozwolą mi się zrelaksować; że będę cała w skowronkach mając czas na rzeczy, na które wcześniej nie miałam. Miałam przecież tyle planów.

Teraz na żadne z nich nie mam ochoty - nie po wszystkim, co mi zgotował Nicholas.

Już nie przypominam siebie. Nie sądziłam, że nieszczęśliwa miłość tak mocno na mnie wpłynie.

Kiedy pierwszy szok po nożu, który wbił mi w plecy minął, myślałam, że będzie lepiej.

Myliłam się – tak bardzo się myliłam. Leczenie złamanego serca zdaje się cięższe niż sama chwila zadanej rany. To konsekwencje są prawdziwym krzyżem. Kiedy zdajesz sobie sprawę, że to prawdziwy koniec i z całym tym piekłem musisz zmierzyć się samemu.

Niekiedy wydaję mi się, że zaczynam przyzwyczajać się do sytuacji w której się znalazłam. Zakochałam się jak pierwsza lepsza idiotka, więc nic dziwnego, że ten facet zrobił sobie ze mnie zabawkę.

Miewam momenty, w których zapominam o tym, co nas łączyło. Szczerze się uśmiecham, gdy coś mnie rozbawi.

A później rzeczywistość uderza mnie niczym boomerang.

Zatrzymałam się i nie potrafię ruszyć z miejsca w którym tkwię od trzech tygodni.

Tęsknie. Nie chcę przed sobą tego przyznać, ale tęsknie.

Nadmiar czasu mi nie sprzyja. Nie potrafię go wykorzystać, bo nie umiem siebie pozbierać z kawałków, które mi po nim pozostały.

Z okna wyłania się obraz zachodzącego słońca. Do pokoju wpada chłodny, wieczorny wiatr, unosząc lekko białe zasłony. Kiedyś ucieszyłabym się z tej małej części codzienności – to piękna sceneria, ale już nie dla mnie. Nie w tej chwili.

Czuję nagłą potrzebę usłyszenia głosu Billie Eilish. Zawsze pomagała. Jej teksty przynoszą poczucie, że się rozumiemy.

To miały być moje najlepsze wakacje przed prawdziwym, dorosłym życiem.

Tymczasem leżę skulona z podartą duszą. Zakładam słuchawki, by zagłuszyć wyrzuty sumienia krzyczące, że powinnam się podnieść i iść dalej przez życie. Pozwalam sobie na kolejny dzień smutku, licząc na to, że kiedyś nadejdzie ten ostatni, a koszmar się skończy. Słucham piosenek, które odzwierciedlają moje wnętrze, ale to nie pomaga. Wprowadza mnie w jeszcze większą otchłań mroku, o której nie miałam pojęcia. To boli, ale jednocześnie czuję się rozumiana, dlatego nie mogę przestać. Muzyka roznosi się echem w uszach.

Czy byłam głupia, kochając cię?

Czuję się cholernie samotna, ale wiem, że nie mogę zrobić nic, żeby temu zaradzić.

Larissa ostatnio starała się mnie wyciągać z domu. Proponowała wypady do kina, czy na przejażdżkę rowerami po centrum Cleveland. Za każdym razem odmawiam. Stara się pomóc i wiem, że sprzeciw budzi w niej bezradność, ale nie mam na tyle optymizmu, by swoim zachowaniem nie wzbudzać w kimś negatywnych emocji. Za bardzo jestem skupiona na swoim bólu.

Wspominanie go. Jego pocałunków. Jego dotyku. Jego głosu.

Czuję narastająca gulę w gardle.

To rozdrapywanie ran, które na krótką chwilę daje ukojenie. A później uderzają z podwójną siłą, powiększając moją rozpacz.

Drżą mi ręce.

Odkąd zostałam od niego odcięta, nie mam siły, by brać w nim czynnego udziału. I płaczę. Cały czas płaczę.

Przez z reguły krótki czas, stworzyliśmy ze sobą mnóstwo wspomnień, które teraz otulają mnie przyjemnie niczym miękki koc. Trzymam je kurczowo przy sobie, chociaż podświadomość krzyczy, że to pogarsza sytuacje. Ale czemu miałabym przestać, kiedy moja dusza przez krótką chwilę czuje jego bliskość? Myśli o nim dają mi ulotne szczęście, a ja tak bardzo chcę przestać czuć ból, że wezmę nawet takie. Po tych wspomnieniach zawsze następuje zderzenie się z życiem realnym, które są na mnie jak kubeł zimnej wody.

Uświadamiam sobie, że moje policzki są całe mokre. Coraz mniej widzę przez załzawione oczy. Obraz zlewa się w jedną, niewyraźną całość.

I tak dzień, za dniem.

Zostałam sama.

Z kolcami bez róży i krwawiącym sercem, którego nie sposób zatamować.

Część MnieWhere stories live. Discover now