Rozdział 25

1.8K 42 7
                                    

Jasmine

- Jak to twoja? – Nicholas patrzy się na mnie ze wściekłością, jakiej do tej pory u niego nie widziałam. Widzę w jego spojrzeniu coś jeszcze. To rozczarowanie.

Jego reakcja łamie mi serce, chociaż wiem, że sobie zasłużyłam na nią zasłużyłam. Nicholas zachował się wobec mnie nie w porządku, ale nie powinnam była się mścić. To była sprawa między nami, a ja wciągnęłam w nią osoby trzecie. Z tego powodu może mieć teraz problemy w szkole. Właściwie to już je ma.

– Larissa, możesz nas zostawić? – przyjaciółka patrzy się na mnie ze współczuciem. Rozumie powagę sytuacji i dostrzegam w niej wyrzuty sumienia za to, co zrobiła. Bezpodstawnie, bo to ja ją do tego nakłoniłam. Odprowadzam ją wzrokiem, kiedy odwraca się na pięcie i podąża w kierunku wejścia szkolnego.

Otwieram usta dopiero, kiedy zostajemy zupełnie sami.

- Tak, ja – przyznaję się, a poczucie winy przygniata mnie niczym potężny głaz. Najchętniej zapadłabym się pod ziemię. - Wiem, że zachowałam się okropnie. Byłam na ciebie zła, okej? – pytam, oczekując potwierdzenia, że mnie rozumie.

- Nie. Nie okej. Po czym byłaś zła, do cholery?

- Może po tym jak na mnie nakrzyczałeś, ponieważ całowałam się z innym?

Obserwuję widoczną zmianę w rysach jego twarzy. Zrozumiał.

- Zdaje mi się, że to sobie wyjaśniliśmy – syczy, opierając ręce po bokach swoich bioder. Mój wzrok przyciągają napięte mięsnie ramion w przylegającej bluzce.

Zaciska ze wściekłości zęby i unika kontaktu wzrokowego, aby się uspokoić.

- To było jeszcze przed tym, jak zabrałeś mnie do kawiarni.

- Mogłaś odkręcić to moich przeprosinach. Miałaś szmat czasu! Co tym razem poszło nie tak?! –unosi głos, a ja nie umiem prowadzić rozmowy dalej ze spokojem.

- Zrozum, że byłam wtedy pod wpływem emocji! Wpadłam na ten idiotyczny pomysł a później się okazało, że jego syn jest na obozie. Zapomniałam o tym co zaplanowałam, aż... do dzisiaj. Przepraszam. Chcę, żebyś wiedział, że mi wstyd. – Mój głos zaczyna się łamać. - Nie mogłam podejść do szafki i mu grzebać żeby ją wyciągnąć. Wszystko by zarejestrowały kamery.

- Nie chciałaś pójść do szafki, żeby wyciągnąć jedną głupią kartkę, aby to odkręcić? Bałaś się kamer, ale mnie już do tego wkopałaś. I ja mam teraz kłamać, przyjmując oskarżenia za coś, czego nie zrobiłem? Rodriguez nie wierzy mi na słowo. Zdajesz sobie sprawę, jak to na mnie wpłynie? Zrujnuje mi to świadectwo. Odbiło ci do reszty!

- Nicholas... - staram się go uspokoić. - Wyjaśnię to dyrektorowi. Obiecuję.

- Mam gdzieś twoje obietnice. Przedtem sama przyznałaś, że nie chciałaś podejść do szafki. Jakbyś to zrobiła, byłabyś bardziej wiarygodna, nie sądzisz? Myślisz, że ktoś ci uwierzy na słowo?! Pomyśli, że cię opłaciłem. Dyrektor dodatkowo uważa mnie za kłamcę.

- Przepraszam. Nie chciałam żeby to się tak potoczyło. Wiem, że masz teraz przez to problemy, ale jakoś to odkręcę. Nie zostawię cię z tym samego.

- Kurwa – syczy, ale bardziej do siebie, niż do mnie. Zakrywa twarz w dłoniach, pocierając oczy. - Problemem nazywasz to, że nie dostanę świadectwa z wyróżnieniem? To jest katastrofa, a nie problem. Nie dostanę się na wymarzone studia przez ciebie.

Jest mi przykro, ale przypominam sobie, że to on zaczął.

- Przeze mnie? Przypominam ci, że to ty mnie zwyzywałeś! Inaczej by do tego nie doszło – przypominam mu. Jest mi głupio za tą sytuacje, ale on również nie jest bez winy. Nie doszłoby do tego, gdyby zachowywał się od początku jak człowiek.

Część MnieWhere stories live. Discover now