.23

7.9K 500 23
                                    

- Nie mógłbym... - Przez chwilę czuła tylko jego oddech na ustach. – Jesteś taka drobna, taka... delikatna... - Dodał ledwo słyszalnie.

- Nie jestem delikatna. - Mruknęła.

- Nie?

- Nie. - Powtórzyła pewnie. Gdyby tylko chłopak wiedział co przeszła, jakie rzeczy zdążyła zobaczyć, wiedziałby jak silną osobę ma przed sobą.

- Skoro tak mówisz... Może jeszcze zdąży się okazać ile jesteś w stanie znieść... - Chłopak cicho westchnął i dodał, kładąc się obok dziewczyny. - Mogłem cię ostrzec, że takie rzeczy mogą się zdarzyć...

- Czy to coś... poważnego? - Ivy przekręciła się na bok w stronę bruneta.

- Nie... Nie przejmuj się tym... To jeszcze stara znajomość, która od czasu do czasu daje o sobie znać... Można powiedzieć kumple z piaskownicy, który odbiliśmy plac zabaw. Czasem napatoczą się na jakiejś imprezie i jak zdążą wypić to za bardzo wracają pamięcią do dawnych czasów...

- Mhym...

- Nie powinnaś była tego oglądać...

- Wiesz... to nie jest tak, że nie widziałam bijących się facetów... - Mruknęła. W jej głowie od razu zawitał obraz zbyt dobrze znanego jej chłopaka, który jakby bijatyki uczynił jednym ze swoich hobby. Nawet jej udało się nie raz dostać. Nie było więc tak, że pierwszy raz widziała krew czy właśnie wymierzany cios. Chyba raczej nie mogła, albo nie chciała łączyć tego z Zaynem. Pragnęła odsunąć wszystko, co chociaż trochę kojarzyło się jej z byłym od bruneta. Potrzebowała go takiego ciepłego, delikatnie całującego i chcącego ją chronić, żeby gdzieś się przypadkiem nie stłukła jak delikatna porcelanowa figurka.

- Gdzie ty się szlajasz, żeby bijatyki oglądać?

- Eee... Mam kuzynów, a wiesz jak to między rodzeństwem bywa... - Pomimo obrazu jej byłego w głowie wolała o nim nie wspominać. To wcale nie było kłamstwo z jej strony... To było raczej przemilczenie pewnych kwestii, bo nie chciała opowiadać mu o jej nieszczęśliwym związku, a w dodatku właściwie widywała swoich kuzynów okładających się co jakiś czas...

- Ale nie po pijaku i nie do krwi, co?

- No, nie... oni nie... - Dziewczyna odchrząknęła przekręcając się na brzuch i przeciągając się usiadła na łóżku. Potrzebowała zmiany tematu. - Skoro i tak nie dasz mi spać, to może jednak zajmiemy się czymś ciekawszym i bardziej konstruktywnym niż wspominanie?

- Co masz na myśli? - Ivy poczuła uginanie się materaca i już po chwili do jej oczu doszło lekkie światło, którym zajarzyła się żarówka niewielkiej lampki stojącej na szafce nocnej. Chłopak również podniósł się do pozycji siedzącej i oparł się o zagłówek łóżka.

- Śniadanie? - Zapytała z nadzieją.

- Czyli chcesz ode mnie znowu uciec? - Kąciki ust chłopaka lekko się uniosły.

- Nieee... Ja? Od ciebie? Nigdy... nie wiem skąd wziąłeś taki pomysł.... To mój żołądek... Wiesz... wczoraj bez kolacji... śniadania mi nie wybaczy... - Zaczęła się tłumaczyć. - Więc... eee... może kiedy indziej do tego wrócimy, co? - Przyglądała się chwilę chłopakowi w milczeniu, aż brunet lekko się uśmiechnął i kiwnął głową.

- Och... wrócimy do tego i to niedługo, bo od teraz śpisz tutaj.

- Co?!

- Chodź na to śniadanie już. - Mruknął Zayn, wyraźnie rozbawiony reakcją szatynki.

- Czekaj, ale jak to? Dlaczego tutaj? - Ivy, zbyt zaintrygowana, nie chciała dać za wygraną.

- Chodź, bo zmienię zdanie... - Brunet zrzucił z siebie kołdrę do końca i wstał z łóżka. Nadal był w spodniach, które nosił dzień wcześniej, nie miał na sobie tylko koszulki. Przeciągnął się ziewając lekko i splótł palce wykręcając dłonie tak, że wszystkie kostki strzeliły w jednym momencie.

Addicted to chocolate. | z.m. [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now