.25

7.3K 465 20
                                    

Będąc w swoim pokoju, gdzie szukała stroju do ćwiczeń stwierdziła, że w gruncie rzeczy dobrze wyszło z tym ćwiczeniem. Nie miała tego w planach, ale wszystko było lepsze od wgapiania się w grupę biegających po trawniku facetów, którzy nie mają żadnego konstruktywnego zajęcia. Celowo trochę zwlekała z przebraniem się, bo tak naprawdę fizycznie wcale nie chciało jej się tego dnia wysilać, ale wreszcie zebrała się i niespiesznie opuściła pokój. W salonie zaczęła się rozciągać i robiła to na tyle długo, że w końcu usłyszała głos Harry'ego.

- Wiedziałem, że nie zaczniesz beze mnie. - Właściwie nie widziała chłopaka, bo siedziała w szpagacie z czołem opartym o kolano, ale mogła się założyć, że na jego twarzy widnieje właśnie bardzo zadowolony, szeroki uśmiech. Słyszała kroki, gdy przechodził niedaleko niej i dźwięk przysuwanego bliżej krzesła. Najwyraźniej mecz musiał się skończyć, bo dochodziły do niej też jakieś dźwięki nie przypominające niczym okrzyków widowni, ani głosów komentatorów. Nie poświęcając uwagi Harry'emu przeniosła tułów nad prawą nogę i oparła czoło o drugie kolano. To było takie wygodne rozwiązanie... Mogła siedzieć bez ruchu i mówić, że przecież ćwiczy... Po części chodziło o to, że opanował ją leń, a trochę liczyła na to, że szatyn znudzi się i sobie pójdzie. Próżne nadzieje! Po dwudziestu minutach, gdy jedynym ruchem jaki wykonała było schylenie się do przodu zamiast do którejś z nóg, chłopak nadal spokojnie siedział i czekał aż dziewczyna skończy się rozciągać. Gdyby nie to, że właśnie jej czoło stykało się z podłogą, chętnie przywaliłaby nim o ziemię. Westchnęła ciężko, gdy doszła do wniosku, że na tyle znudziło jej się to rozciąganie, że nawet w celu uniknięcia komentarzy Harry'ego, nie chciało jej się kontynuować. Wstała z podłogi i nadal ignorując szatyna podeszła do rury.

- Wiesz, że mógłbym pomóc ci się rozciągać? - Mruknął chłopak, gdy zahaczyła nogą o rurę i wygięła plecy w łuk.

- Dzięki, Harry... ale chyba sobie poradzę... - Westchnęła. Wspięła się wyżej i zrobiła zwis. Czuła, że rozmowa z chłopakiem nawet przy najbardziej neutralnych tematach może zejść na mocno dwuznaczne propozycje, a pomimo tego, że zachowanie Harry'ego traktowała raczej z dystansem, to nie miała ochoty teraz myśleć nad dobrymi ripostami...

- Hej, a umiałabyś zrobić jakąś figurę na człowieku? - Szatyn nagle się ożywił. Dziewczyna zmieniła lekko pozycję i zjechała aż do samej podłogi, a gdy stanęła na nogach i wyprostowała się przeniosła wzrok na chłopaka.

- Co? - Zapytała ze śmiechem. Patrzyła z rozbawieniem na gestykulującego szatyna.

- No wiesz.... że... yyyy... zamiast rury wykorzystujesz... ciało człowieka.... - Harry zabawnie poruszył brwiami mówiąc to. Ivy stała przez moment przyglądając się chłopakowi, ale gdy stwierdziła, że nie jest to żart z jego strony, zamyśliła się, podczas gdy chłopak spoglądał na nią wyczekująco.

- Wiem! - Uśmiechnęła się w końcu. - Mogę zrobić flagę! No, przynajmniej tak mi się wydaje... - Nie mogła sama przed sobą nie przyznać tego, że wyzwanie postawione przez szatyna zaintrygowało ją. Ze zmarszczonymi brwiami, myśląc jak powinna się złapać, chwyciła Harry'ego za rękę i pociągnęła tak, żeby wstał. Ivy była na tyle zaabsorbowana analizowaniem, że nawet nie zauważyła zadziornego uśmiechu, który pojawił się na twarzy chłopaka. Chwilę stała na środku cały czas zaciskając palce na dłoni zielonookiego, mentalnie ustawiając go w odpowiedniej pozycji. Gdy wreszcie wszystko sobie ułożyła poinstruowała szatyna co ma robić.

- Stań w rozkroku i zegnij ramię w łokciu, o tak... I jakbyś miał się przewracać to krzycz... bo nie chciałabym wylądować na ziemi przygnieciona tobą...

- Skąd wiesz, że byś nie chciała skoro jeszcze nigdy nie byłaś mną przygnieciona? Musimy to nadrobić. - Uśmiech chłopaka poszerzył się.

Addicted to chocolate. | z.m. [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now