.68

253 17 6
                                    


Gdy zniknęła umarł. Przynajmniej tak się czuł. Jakby jego serce przestało bić. Wiedział, że jeśli nie będzie przy nim dziewczyny, jego kruszyny, to nie przeżyje. Wiedział to, a ból jaki czuł bez przerwy od miesięcy i tak go zaskakiwał. Czy da się żyć bez serca? Jego jedyną nadzieją było przetrwanie do czasu jej odnalezienia. Gdyby jej nie znalazł... Nawet nie próbował myśleć jak będzie wtedy żyć. Wiedział, że im więcej czasu mijało tym bardziej jego szanse malały. Nie mógł nawet mieć pewności, że ona żyje. Że nikt jej nie zrobił krzywdy. Chociaż wiedział, że musi działać i to jak najszybciej czuł się bezradny jak pszczoła, która wpadła do miodu nie mając pojęcia, że gęsta, lepka substancja nie pozwoli jej już odlecieć. Miał poczucie, że mimo podejmowanych wysiłków nie ma żadnych efektów, poza tym, że czas uciekał. Nie było po niej śladu. Nikt nic nie widział. Zanim chłopakom udało się wyciągnąć odpowiednio dużo nagrań z klubu i z monitoringu okolicznych budynków, a potem miejskiego i przeanalizować to wszystko, żeby wyciągnąć z tego cokolwiek, co mogłoby pomóc namierzyć kogokolwiek powiązanego ze zniknięciem dziewczyny minęło trochę czasu. Pomogła im informacja, że tego wieczora z klubu zniknęła też inna dziewczyna, której znajomi nie mogli odszukać, a może nawet dwie. Zayn miał różne podejrzenia rozpoczynając od awantury z ochroną klubu, a kończąc na niewypowiedzianej, ale również przerażającej myśli, że dziewczyna sama uciekła. Że tak naprawdę wcale mu nie wybaczyła i po prostu udawała dopóki nie napotkała dogodnej okazji. Z jednej strony bał się o nią jak cholera, ale z drugiej strony jakiś złośliwy cichy głosik z tyłu głowy mamrotał, że może sama tego chciała. Dopiero prawie dwa tygodnie po jej zniknięciu napotkali na jakiś przełom. Harry z Niallem przeglądając kolejny raz jakieś nagrania zauważyli samochód, który mignął na dwóch okolicznych kamerach, ale prześlizgnął się tak sprawnie, jakby specjalnie omijał monitorowane miejsca. Mimo wszystkich trudów, przy pomocy jaką mieli od tego momentu powoli ich poszukiwania szły do przodu. Udało namierzyć się auto, po aucie, chociaż było już u nowego właściciela, udało namierzyć się sprzedawcę, mimo fałszywych papierów. Gdy doszli do prawdziwego właściciela i Zayn z całą swoją zimną furią omal nie zabił człowieka gołymi rękami dowiedzieli się wreszcie, kto stał za porwaniem dziewczyn. Dopiero wtedy Zayn, chociaż przypomniała mu się obietnica dana Ivy, pożałował, że nie zemścił się tak, jak początkowo planował na człowieku, którego pozbył się z miasta. Wiedział tylko, że tamten usunął się z braku możliwości prowadzenia interesu, ale nie przypuszczał, że zostanie i będzie chciał się mścić. Może to była karma, która wróciła do bruneta za nieodpuszczenie? Czy gdyby za wszelką cenę nie dążył do zemsty byłoby inaczej? Ciężko mu było myśleć, że to całkowicie jego wina, że znowu z jego powodu osoba, na której zależało mu najbardziej na świecie była krzywdzona. Tylko, że w tamtym momencie nie miał już jej, żeby się zastanawiać, czy tym razem rzeczywiście nie odpuścić. Teraz jedyne, co mu pozostało to zemsta. Po tym, co zrobił z pierwszym znalezionym winnym, reszta poukrywała się naprawdę dobrze, ale to sprowokowało polowanie. Nikt nie miał interesu kryć tych, którzy odpowiadali za porwanie, a ci którzy chcieli być w dobrych stosunkach z Zaynem wręcz z radością przekazywali każdą nawet plotkę o lokalizacji poszukiwanych. I tak, chociaż złamał słowo dane Ivy, zemścił się i to naprawdę boleśnie. Dotarł wreszcie do handlarza, który zajął się „upłynnieniem" towaru. Od tego czasu tropili tego, który wywiózł dziewczynę z Londynu. Nie było to łatwe, bo był zupełnie spoza siatki. Ale Zayn w jakiś sposób nadal miał nadzieję. Skoro szli do przodu i uzyskiwali nowe informacje, to nawet jakby miał sprawdzić każdy dom w kraju to by to zrobił. Złośliwy głosik, który do pewnego momentu powtarzał, że przecież mogła sama uciec wreszcie się wyciszył. Gdy tylko pojawiały się jakieś drobne nadzieje, jakieś znaki, że gdzieś mógł pojawić się wóz, którym poruszał się poszukiwany człowiek – Zayn jechał i szukał tak długo, dopóki nie dostał nowej informacji potwierdzającej kierunek albo nowego tropu. Spędził ponad dwa miesiące nie będąc w domu. Wszystkie interesy albo żyły własnym życiem albo zostały zawieszone. Po co mu pieniądze, skoro nie ma jej? Po co mu życie, pozycja czy cokolwiek innego? Potrzebował jej bardziej niż tlenu. Jedyny raz, kiedy się uśmiechnął od czasu zniknięcia Ivy, chociaż był to uśmiech przepełniony rozpaczą, był gdy uświadomił sobie jak bardzo życie sobie z niego zakpiło, jak mógł kochać aż tak, jeśli nigdy nie wierzył za bardzo w miłość i tak łatwo dał sobie to odebrać, mimo swojej pozycji i możliwości.

Addicted to chocolate. | z.m. [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now