.04

8.4K 493 19
                                    

Rano obudziło ją słońce wpadające przez okno, które nie było szczelnie zasłonięte. Dziewczyna zaczęła się przeciągać i wygrzebała się z pościeli. Powlokła się do łazienki przemyć twarz dla orzeźwienia, a potem ruszyła na poszukiwanie wody do picia. To był taki jej mały poranny zwyczaj. Wczoraj co prawda nie widziała kuchni, ale liczyła, że albo wpadnie tam szczęśliwym trafem, albo poczuje zapach jedzenia, albo spotka któregoś z chłopaków i się dowie. Skierowała swoje kroki w stronę pokoju, w którym była dzień wcześniej, ale w momencie, w którym chciała przekroczyć jego próg wpadła na kogoś i czyjeś ręce złapały ją w talii.

 - Widzę, że jednak bardzo chcesz się znaleźć w moich ramionach. - usłyszała lekko rozbawiony głos. Spojrzała w górę i zobaczyła parę zielonych oczu. Chciała się szybko odsunąć, ale chłopak nie zamierzał jej puszczać. - To co? Potrzeba ci czegoś? - kontynuował chłopak, nie zwracając uwagi na próbę ucieczki dziewczyny.

 - Eeee... szukam wody?

 - Wody? Możesz próbować szczęścia w kranie... - zakpił szatyn.

 - Ale taką do picia, w butelkach? - powiedziała będąc zbyt zaspaną, żeby silić się na złośliwość.

 - Aha... niech będzie. Chodź. - pociągnął Ivy za rękę nie rezygnując z kontaktu fizycznego. A ona... cóż... chyba nie miała większego wyboru. Przeszli przez pokój, który już znała i wyszli na kolejny korytarz. Tam chłopak pchnął kolejne drzwi i znaleźli się w jasnej kuchni. Na środku pomieszczenia była wyspa przy której siedział Liam.

 - Harry, lepiej ją puść, bo Zayn się gdzieś tu kręcił. - mruknął szatyn patrząc jak Harry wciąga dziewczynę do kuchni i prowadzi ją na środek. - Cześć Ivy. - lekko uśmiechnął się w ramach przywitania, a ona w odpowiedzi posłała chłopakowi nieco zaspany uśmiech.

 - Spokojnie, oprowadzam tylko Ivy po domu.

 - Tylko nie mów, że cię nie ostrzegałem.

 - Ok, ok. - mruknął ignorując słowa szatyna. - Gazowana czy nie? - odwrócił się do dziewczyny.

 - Niegazowana jeśli macie. - po chwili przed dziewczyną stała butelka wody i szklanka, a jej ręka była uwolniona od dłoni chłopaka. Zadowolona, nalała sobie wodę do szklanki, ale gdy podniosła ją do ust, zatrzymała się nagle. Spojrzała na obydwu chłopaków, którzy taksowali wzrokiem jej nogi. Jej brwi powędrowały do góry, ale zanim zdążyła otworzyć usta, do kuchni weszła kolejna osoba. Zayn. On też się zatrzymał i zmierzył dziewczynę wzrokiem zatrzymując się na... jej nogach.

 - Czemu się tak gapicie? - nie wytrzymała w końcu i zapytała z lekką pretensją w głosie.

 - Czemu chodzisz w samej koszulce? - pierwszy ocknął się Harry. Ivy tylko wzruszyła ramionami.

 - Bo w niej spałam.

 - A sypiasz nago? - wyszczerzył się szatyn. Dziewczyna ledwo zauważalnie wzniosła kąciki ust, ale w jej oczach wyraźnie było widać rozbawienie.

 - Zdarza się. - zaczęła się droczyć.

 - Jak często?

 - Zależy...

 - Powiedz od czego, a ja ci zapewnię dobre warunki. Wiesz podkręcę temperaturę czy coś. - wyszczerzył się jeszcze bardziej chłopak. Dziewczyna przewróciła oczami, złapała szklankę i odwróciła się do drzwi mijając Zayna przy drzwiach.

 - Ej, czekaj! - zawołał Harry, gdy przestępowała przez próg. Przystanęła i odwróciła głowę, spojrzenia całej trójki wciąż były na nią zwrócone.

Addicted to chocolate. | z.m. [ZAKOŃCZONE]Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon