.47

2.2K 230 43
                                    

Weszli do szpitala i nie przejmując się recepcją przeszli do windy, którą wjechali na czwarte piętro. Gdy z niej wysiedli, Liam pokierował Ivy korytarzami do pokoju, na którego drzwiach była ładna srebrna tabliczka z wypolerowanego metalu z wypisanym nazwiskiem lekarza: Dr Mark Perkins. Nie trudząc się pukaniem Liam pchnął drzwi. Oczom dziewczyny ukazał się jasny gabinet, posiadający wszystkie podstawowe przyrządy lekarskie, łóżko, biurko z krzesłem, parawan, jakieś krzesła pod ścianą, kilka szafek z lekarstwami i opatrunkami. Za biurkiem siedział młody mężczyzna w białym fartuchu. Gdy zobaczył Ivy i chłopaków podniósł się ze swojego miejsca i zaczął zbliżać do nich wyciągając rękę w stronę szatynki.

- Witaj, jestem Mark. - Przedstawił się podchodząc – Ivy, tak? - Dziewczyna skinęła głową, chociaż wcale nie miała zamiaru podawać mu bolącej ręki. Gdy była prawie na środku gabinetu usłyszała dźwięk zamykanych drzwi i odwróciła się, żeby zobaczyć czy Harry i Liam są za nią, ale jej wzrok utknął w połowie drogi na postaci stojącej pod ścianą... Zayn. Dziewczyna zatrzymała się w pół kroku i znieruchomiała. Po chwili otrząsnęła się, gdy chłopak odepchnął się od ściany i zaczął zmierzać w jej kierunku. Żeby zachować dystans zaczęła się wycofywać, ale szybko trafiła na barierę w postaci Harry'ego. Wszystkie cztery pary oczu były skierowane na dziewczynę. Jej oczy za to nie odrywały się od bruneta.

- Dlaczego...? - Zaczęła niespokojnym szeptem, ale zaraz przerwała. - Niech on się stąd wynosi. - Powiedziała już mocniejszym głosem. - Albo ja chcę stąd wyjść.

- Spokojnie, Zayn poczekaj, a ty Ivy pokaż rękę. - Przyglądała się brunetowi, który ku jej zdziwieniu zatrzymał się na polecenie lekarza. W końcu kogoś posłuchał. Spojrzała trochę niepewnie na Marka, który lekko się do niej uśmiechnął. - Chodź, usiądź tu. - Wskazał łóżko. - No to pokaż. - Szatynka usiadła, ostrożnie podciągnęła rękaw bluzy i wyciągnęła rękę w stronę lekarza, który przykucnął obok niej. Młody mężczyzna ujął jej dłoń i delikatnie odkleił opatrunek, w całości się go pozbywając. Chwilę przyglądał się nadgarstkowi, lekko obracając jej dłoń.

- Kilka godzin mówiłeś? - Rzucił pytanie do jej dłoni.

- Tak. Pewnie około czterech może pięciu. - Usłyszała głos bruneta.

- Niedobrze to wygląda jak na tak krótki czas. - Przerzucił spojrzenie na twarz dziewczyny. Jedną ręką wciąż trzymał jej dłoń, a drugą podniósł do czoła Ivy i na chwilę ją do niego przyłożył. - Masz gorączkę. Jesteś na coś uczulona?

- Nie wiem. - Odpowiedziała cicho. Nagle poczuła się zmęczona tym całym dniem i wszystkimi emocjami mu towarzyszącymi.

- Bez testów nie stwierdzę, czy to na pewno reakcja uczuleniowa. Oczyszczę ci to jeszcze raz i opatrzę. Jeśli to uczulenie to dam ci tabletki do rozpuszczenia, mogą pomóc, a nie zaszkodzą, jeśli to coś innego. - Powiedział patrząc na Ivy. - Macie zimne okłady w domu? - Zwrócił się do chłopaków, którzy pokiwali głowami. - W porządku. Róbcie okłady. Jeśli do jutrzejszego wieczora nie zejdzie opuchlizna to przyjdźcie znowu. Postaram się wtedy zrobić testy uczuleniowe.

Jak powiedział tak zrobił. Dokładnie odkaził tatuaż, posmarował go jakąś maścią i założył nowy opatrunek. Co chwilę rzucał okiem na dziewczynę, która nie pisnęła nawet, ale siedziała zaciskając powieki.

- Boli cię to? - Zapytał, a ona tylko pokiwała głową. - Czekaj, dam ci coś mocniejszego na ból.

Po wizycie, która trwała około pół godziny cała czwórka, wyposażona w leki przeciwbólowe i na uczulenie wychodziła z gabinetu. W ciszy doszli na parking.

- Chodź. - Usłyszała zachrypnięty głos Zayna. Odwróciła się w stronę chłopaka akurat, żeby zobaczyć jak wyciąga rękę w jej stronę. Prawie odskoczyła, zanim zdążył ją złapać i schowała się za Liamem. Czy on nie zrozumiał, że nie mam ochoty przebywać w jego pobliżu? Naprawdę?

Addicted to chocolate. | z.m. [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now