.13

7.5K 478 4
                                    

Był zły. Gdy tylko go widziała, wydawało jej się, że jest jak tykająca bomba, gotowa wybuchnąć przy zbyt gwałtownym ruchu. Chociaż właściwie rzadko go spotykała. W ciągu trzech następnych dni większość czasu spędzał w swoim pokoju, tylko raz gdzieś pojechał z Liamem. Chodził trochę jakby nieobecny, chyba, że się na kogoś wydzierał przez telefon. Nie chciała wtrącać się w nieswoje sprawy, dlatego nie dopytywała chłopaków co dzieje się u Zayna w pracy. Zresztą tak czy inaczej, nawet jakby wiedziała, to co miałaby zrobić? Domyślała się tylko, że brunet jest kimś w rodzaju szefa czy może właściciela firmy, bo jak gdzieś czasem słyszała urywki jego rozmów to wyzywał swoich rozmówców od niekompetentnych idiotów, którzy nie potrafią załatwić prostych spraw. Zakładała więc, że mówi do swoich podwładnych czy pracowników. Niall, co prawda, zapewniał jej sympatyczne towarzystwo i robił wszystko, żeby specjalnie nie zawracała sobie głowy Zaynem i jego problemami, ale dziewczyna musiała sama sobie przyznać, że trochę brakowało jej tego miłego Zayna. Wspomnienia tych mniej komfortowych sytuacji, gdy się wściekał, zepchnęła gdzieś głębiej w podświadomość i raczej, gdy o nim myślała skupiała się na tych lepszych momentach. I właśnie chyba przez to myślenie o nim w kategoriach pozytywnych robiło jej się trochę żal chłopaka. Poza rozmowami z Niallem miała sporo czasu, który w jakiejś części odsypiała, a trochę myślała. Część rozmyślań przeznaczała brunetowi, którego aura miała spory wpływ na dom. To jest tak, jak pada, a człowiek jest smutny to ma wrażenie, że pogoda ma ten sam nastrój. Dom Zayna naprawdę przejmował nastrój swojego właściciela... Sporo czasu też zastanawiała się nad tym, gdzie ma pójść i jak grzecznie podziękować chłopakom za gościnę i opuścić ich dom. Nie chodziło o to, że się tam źle czuła. Czuła się tam, o dziwo, wyjątkowo bezpiecznie. Zaczęła się nawet uspokajać i zapominać o swoim byłym. Nie pasowało jej raczej siedzenie na karku chłopakom, no bo ile można? Minął już ponad tydzień i chociaż nikt nic nie mówił o jej wyjeździe, ani nie pytał o dalsze plany, to gdzieś podskórnie czuła, że narusza porządek tego miejsca. Widziała, że mieli jakieś własne sprawy i ostatnim czego by chciała, to narzucać się im czy przeszkadzać. Dotychczas jednak, co przyszedł jej do głowy jakiś pomysł, to stwierdzała, że jest głupi. Ale częściej leżała na łóżku starając się zmusić do intensywnego myślenia i nic nie była w stanie wymyślić. Jedyne co jej pozostawało, żeby nie czuć się jak piąte koło u wozu, to gotowanie obiadu. Pomyślała, że przynajmniej tyle może zrobić, żeby odwdzięczyć się chłopakom za gościnę. Było jej miło, bo cała trójka chwaliła jej umiejętności i mówili, że jej nie wypuszczą, bo będzie im za ciężko odzwyczaić się od domowego jedzenia. Jedynym problemem było to, że była to trójka chłopaków. Zayn nie pojawiał się na posiłkach. Przez te trzy dni bardzo mało go widywała. Gdy pytała się chłopaków, czy zawołają bruneta na obiad czy kolację, ci zbywali ją komentarzami w stylu: „jak będzie głodny to przyjdzie”. Wkurzało ją, gdy któryś raz usłyszała takie argumentowanie. Nie wiedziała, czy kwestią jest męska niedomyślność czy może ona jako dziewczyna była bardziej empatyczna, ale trochę martwiła się o choleryka siedzącego w swoim pokoju. W końcu czwartego dnia nie wytrzymała i postanowiła sama zająć się tą sprawą.

 - Niall? Czy Zayn w ogóle coś je? - zapytała, gdy blondyn siedział z nią w kuchni, gdy zmywała po obiedzie.

 - Właściwie... eee... to nie wiem...

 - No bo mówicie, że jak będzie głodny to przyjdzie, ale od czterech dni właściwie go nie widziałam, a już na pewno nie widziałam, żeby przychodził coś jeść.

 - Nooo... wiesz, on już tak ma... nie martw się nim, jak mu przejdzie to będzie się znowu normalniej zachowywał... - chłopak wzruszył ramionami.

 - Eeee... myślisz, że mogłabym mu... zanieść coś do jedzenia? - blondyn przyjrzał się jej uważnie, ale po chwili jakby stracił zainteresowanie i znowu wzruszył ramionami.

Addicted to chocolate. | z.m. [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now