.33

6.5K 420 81
                                    


Ivy zadowolona, że udało jej się wyciągnąć na górę obydwu chłopaków bez specjalnych uszczerbków na zdrowiu, wstawiła do piekarnika lasagne i pociągnęła Zayna do łazienki na dole, żeby zrobić porządek z jego dłońmi, ponieważ chłopak zbagatelizował potrzebę umycia i odkażenia miejsc, gdzie jego skórę znaczyła zaschnięta krew, tak samo jak lekką opuchliznę w okolicy kostek. Usadowiła bruneta przy umywalce i zdezynfekowała na wszelki wypadek miejsca pokryte krwią, a potem przytrzymała jego dłonie pod strumieniem zimnej wody. Chłopak przyglądał się dziewczynie bez słowa i zachowując neutralną minę pozwalał jej wykonywać wszystkie czynności, chociaż nie sądził, żeby było to potrzebne, ponieważ krew nie była jego tylko Tommy'ego, a opuchlizny nawet nie czuł, ale fakt, że szatynka tak się nim przejęła i stanowczo trzymała jego dłonie w swoich drobnych był sam w sobie ujmujący. Właściwie nawet nie zapytała go o to, tylko pociągnęła za sobą do łazienki. Było mu trudno samemu przed sobą przyznać, że było mu po prostu miło, że dziewczyna się nim przejmuje, mimo, że mogłaby na przykład wyrzucać im, że zostawili ją na pastwę obcego chłopaka. Właściwie to tylko dzięki niej w domu panował spokój, ponieważ dziewczyna mogła by być wkurzona o potraktowanie jej jak dziwki, a Zayn wtedy chodziłby wkurzony o to, że została pozostawiona z Tommym sama. A ona nie dość, że nie miała żadnych pretensji, to jeszcze uspokoiła bruneta. Tak więc chłopak siedział spokojnie, mając kolejny dowód zaufania i przywiązania dziewczyny. Poza tym, gdy teraz o tym myślał, wydawało mu się, że przekroczyła jakąś barierę.

- Nie bałaś się schodzić do garażu? - Mruknął cicho, odzywając się po raz pierwszy od jakiegoś czasu. Ivy skierowała na niego lekko zdziwione spojrzenie, chwilę milczała zastanawiając się nad sensem zadanego nagle pytania, a potem uśmiechnęła się do chłopaka delikatnie i wróciwszy wzrokiem do jego dłoni odpowiedziała cichym, ale pewnym głosem:

- Nie, przecież ty tam byłeś.

- No właśnie... - Mruknął krzywiąc się lekko, będąc świadomym, że to właśnie on może stanowić dla niej największe zagrożenie. Dziewczyna słysząc tę nietypową nutę w głosie chłopaka zakręciła wodę i spojrzała na bruneta analizując jego twarz.

- Zayn... możesz mnie nazwać głupią, naiwną albo jak chcesz ale jesteś... wiesz... wydaje mi się, że w tej chwili jesteś osobą, której najbardziej ufam i chyba jedną z niewielu, wobec której użyłabym w ogóle tego słowa.

- Wiesz, chyba przebywanie tu źle ci robi.. - Mruknął Zayn, ale na jego twarz wpłynął uśmiech.

- No, zdecydowanie rzuca mi się na mózg... - Westchnęła odwzajemniając uśmiech. Chwilę wpatrywali się w siebie w milczeniu, aż dziewczyna pokręciła lekko głową, wcisnęła brunetowi ręcznik w ręce i wyszła z łazienki. Po chwili byli ponownie razem w jednym pomieszczeniu, bo chłopak podążył jej śladem do kuchni. Zastali tam Nialla, który kręcił się w okolicy piekarnika zwabiony zapachem jedzenia. Mimo, że Zayn patrzył spode łba na Harry'ego mając do niego cały czas pretensje, udało im się zjeść w spokoju obiad, który zrobił się już wczesną kolacją, po której wszyscy się gdzieś rozeszli i w ten sposób Ivy znalazła się na górze razem z Zaynem w jego pokoju.

- Więc... przemyślałaś to i na pewno chcesz tu być? - Mruknął, chociaż był dosyć pewny odpowiedzi dziewczyny. Szatynka uśmiechnęła się siadając na kolanach chłopaka i przywarła lekko ustami do skóry na jego szyi.

- A co? Chcesz się mnie pozbyć? - Zapytała kładąc głowę na jego ramieniu.

- Cóż... jakbym mógł, to zrobiłbym coś dokładnie przeciwnego... Przykleiłbym cię do siebie albo zamknął w tym pokoju. - Mówił coraz ciszej opierając policzek na głowie Ivy. Znowu spostrzegł, że robi rzeczy, o które wcześniej nawet by się nie podejrzewał. Od kiedy pamiętał nie chciał się wiązać z żadną dziewczyną, nie potrzebował spędzać z nimi czasu, często wydawały mu się płytkie i nieciekawe. Całkowicie wystarczał mu seks, możliwość wyładowania się, a więź emocjonalna była kompletnie poza jego potrzebami. Teraz, przy Ivy, wszystko się przestawiło. Lubił mieć dziewczynę obok siebie, dawała mu jakieś dobre poczucie, którego nie potrafił nazwać czy wytłumaczyć, ale z nią było lepiej. Oczywiście, chciał mieć ją jak najbliżej w każdym aspekcie, i cielesnym i duchowym, ale wystarczyło mu stopniowe zbliżanie się do dziewczyny. Sama ta zmiana jego sposobu traktowania dziewczyny, która następowała jakby poza jego kontrolą wywoływała w nim z jednej strony zdziwienie, a z drugiej pewnego rodzaju rozdrażnienie. Zayn był typem człowieka lubiącego mieć wszystko pod kontrolą, więc to, na co nie miał wpływu zawsze wyjątkowo go denerwowało i chociaż w tym wypadku nie było to nic złego, chłopak miał problemy z zaakceptowaniem tego. Dodatkowo, dochodził do tego pewien niepokój, który co prawda był przez niego od czasu do czasu odczuwany w przypadku chłopaków, gdy coś się z nimi działo, ale gdy chodziło o szatynkę, uczucie to było silniejsze i pojawiało się gdzieś z tyłu jego głowy za każdym razem, gdy dziewczyna znikała z zasięgu jego wzroku. Tak więc, psychicznie relacja z dziewczyną była dla niego i dobra i zła, bo miał dzięki niej i spokój i powodowała jego zdenerwowanie, ale oba te uczucia uzależniały go coraz bardziej od drobnej dziewczyny siedzącej na jego kolanach. Teraz, gdy była tak blisko niego, po jego głowie nie błąkał się niechciany strach i chłopak czuł się dobrze. Jego umysł prześlizgiwał się po wydarzeniach tego dnia, jednak dużo wyraźniej przypomniały mu się dwie rzeczy. Zejście dziewczyny do garażu i to, co działo się w łazience. Ten dzień jakoś wyjątkowo pokazywał mu, że Ivy mu ufała.

Addicted to chocolate. | z.m. [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now