.59

1.1K 57 12
                                    


 - ...nie możesz być taki jak on...

 - Ivy.... nie obiecam ci niczego, ale chciałbym, żebyś wiedziała, że jesteś jedyną osobą, na której tak mi zależy... do której tyle czuję. Nie obiecam ci, że przestanę się wkurzać na ludzi albo że przestanę robić to, co robię. Ale jak ciebie nie będzie to ja... po prostu... nie wiem jakbym miał żyć. - Nie mógł tego zauważyć, ale uśmiechnęła się delikatnie pod nosem. Jej byłemu zależało na niej tylko na samym początku ich znajomości. Może nawet nie zależało, ale zwracał na nią uwagę i starał się dopóki nie była jego. Potem już nawet nie wiedziała czy coś do niej czuje czy po prostu uważał ją za swoją własność. A Zayn zachował się prawie dokładnie odwrotnie. Najpierw zabrał ją do siebie jakby była jego, a dopiero potem zaczął się starać, aż w końcu powiedział jej jak ważna dla niego jest. - Ja... naprawdę nie chciałem ci mówić o wszystkim, bo wiedziałem, że każdą normalną osobę by to wystraszyło albo odrzuciło. Na początku ci nie ufałem, ale potem już nie mogłem, bo nie chciałem żebyś odeszła. A teraz... jak już wiesz, to nie wiem czy to nie za wcześnie...

 - Dzięki, że mi powiedziałeś mimo wszystko. - Mruknęła cicho trochę rozumiejąc jego zachowanie. W pokoju na dłużej zapanowała cisza. Ivy leżała cały czas z głową zwróconą w stronę chłopaka opartego plecami o skraj łóżka i chociaż go nie widziała w końcu powoli wyciągnęła rękę i po chwili szukania położyła ją na jego ramieniu. Zayn lekko drgnął, ale zaraz objął jej dłoń swoją i przysunął do ust składając delikatny pocałunek. Trzymał ją jakiś czas przy policzku zadowalając się skrawkiem skóry Ivy, dopóki dziewczyna nie przysunęła się i nie oparła skroni na jego drugim ramieniu. Gdy poczuł jej ciepły oddech na swojej szyi sam odchylił głowę układając ją pomiędzy ramieniem a szyją dziewczyny. Już żadne z nich się więcej nie odezwało. Wsłuchiwali się w swoje ciche oddechy jakby to im całkowicie wystarczało do komunikacji, aż wreszcie zasnęli. Rano Ivy obudziła się wcześniej. Jej ręka nadal była schowana w ciepłej dłoni bruneta i chociaż żal było jej budzić chłopaka, to wiedziała, że noc spędził skulony na podłodze. Parę razy próbowała do niego mówić, ale nie przyniosło to żadnego efektu. Dopiero gdy zaczęła wykręcać rękę z jego uścisku usłyszała wymruczane:

 - Zostań ze mną.

 - Nie uciekam. Chciałam cię obudzić, żebyś może się położył, bo przespałeś całą noc na ziemi.

 - Jest ok. To znaczy bardzo dobrze mi się spało na tej podłodze.

 - Jasne. - Spojrzała na niego z powątpiewaniem, chociaż wyglądał rzeczywiście troszeczkę lepiej. - To może chcesz coś zjeść?

 - Ciebie. - Mruknął, znowu pocałował jej dłoń, a potem w końcu ją puścił i z cichym jękiem wstał.

 - Super wygodnie. - Uśmiechnęła się, gdy chłopakowi strzeliły plecy, gdy się prostował.

 - Dawno tak dobrze nie spałem. - Zayn skierował się do drzwi, a dziewczyna podążyła za nim. Zeszli do opustoszałej kuchni i w ciszy zrobili i zjedli śniadanie. Wreszcie cisza była dobra. Trochę przytulna i wygodna. Jakby po tej krótkiej rozmowie była zupełnie na miejscu.

 - Może pójdziesz się położyć? Takie spanie na siedząco jest słabe dla pleców.

 - Nie. Jest ok, naprawdę. Pójdę zerknąć do Liama.

 - Jasne. Jakby coś, to mów. - Chłopak uśmiechnął się wiedząc, że dziewczyna troszczy o jego przyjaciół, co było zupełnym przeciwieństwem większości ludzi których znał. Zanim wyszedł przygarnął szatynkę i musnął ustami jej skroń. Gdy zniknął Ivy posprzątała po śniadaniu i gdy po chwili nadal była cisza, przeniosła się z kubkiem gorącej herbaty do salonu. Minęło dobre dwadzieścia minut zanim Zayn wrócił i znalazł szatynkę siedzącą na kanapie z pilotem w dłoni poszukującej odpowiedniego kanału telewizyjnego.

Addicted to chocolate. | z.m. [ZAKOŃCZONE]Waar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu