x

440 52 19
                                    

San postanowił kolejne południe spędzić nas książką telefoniczną. Zabrał niepostrzeżenie wielką księgę z blatu przy wejściu i zatargał ją do własnego pokoju. Zamknął drzwi odcinając się od krzyków starszego brata i usiadł na łóżku. Nie używał często książki telefonicznej, miał zapisane wszystkie numery do znajomych, tyle mu wystarczyło.

Po adresie wyszukał dane starej stacji paliwowej, a przy niej jeden numer. Podniósł więc podłużną słuchawkę telefonu i wystukał drżącymi dłońmi numer sprawdzając dokładnie czy na pewno się nie pomylił.

Gdy usłyszał dźwięk wykonywanego połączenia oparł się o miękkie poduszki na łóżku łapiąc drugą ręką za kabel słuchawki telefonicznej. Gdy stracił już nadzieję na odzew, ktoś po drugiej stronie podniósł słuchawkę. Serce podskoczyło mu do gardła i chciał się nawet rozłączyć, aż nie usłyszał czyjegoś szorstkiego głosu.

- Słucham?

Brzmiał na kogoś znacznie starszego niż Wooyoung, był oschły i nieprzyjemny. Czy Wooyoung naprawdę mógłby go oszukać?

- Przepraszam, pomyliłem nume...

- San?- Jego głos nagle złagodniał, stał się przyjemny i znajomy. Brzmiał na... wesoły.

- Wooyoung?

- Jednak zadzwoniłeś.

- No tak, obiecałem to zrobić. Wszystko okej? Wróciłeś wczoraj do domu? To znaczy stacji...

- Ta, żyję. Dlaczego chcesz ze mną rozmawiać?

-Bo- nie potrafił uformować spójnej odpowiedzi.- Bo chciałem pogadać. Tak o.

- Juno się nie domyśliła? Ktokolwiek?

- Uspokój się Jung, nikt nic nie wie, nikt niczego nie widział.

- Jeśli ktoś nas zobaczy to...

- Nikt- przerwał mu.- Nikt nie zobaczy. Jung- zaczął po chwili ciszy.- To znaczy, że chcesz zrobić tak znowu?

Cisza znowu nastała, w dodatku dłuższa niż poprzednia. Usłyszał cichy oddech, a potem coś w rodzaju zająknięcia, ale wszystko zniszczył jego brat wydzierający się z drugiego korytarza.

- San, mama cię woła.

- Kto to jest?

- Mój brat- szepnął wprost w słuchawkę.- Muszę iść Wooyoung, zadzwonię potem.

I odłożył słuchawkę nie czekając na odpowiedź. Uśmiechnął się szeroko leżąc jeszcze na łóżku i spojrzał na podkreślony numer w książce telefonicznej. Chciał zapamiętać każdą jego cyfrę, móc wyrecytować go o każdej godzinie dnia i nocy.

- San!- Krzyk znowu rozległ się na korytarzu, a on zmuszony do reakcji w końcu ruszył się z miejsca.

Na dole o dziwo czekali na niego oboje rodzice. Matka opierała się o stół w kuchni, na włosy wciąż miała nawinięte różnokolorowe wałki, ojciec zaś palił papierosa, dym wydostawał się zza szarych wąsów małymi kłębami.

- Coś się stało?

- Dzwonili rodzice Juno- niski głos głowy rodziny odezwał się spokojnie delektując się papierosem.

- J-juno?

- Nie podoba im się to, że znikasz z ich córką na tyle godzin wieczorami. Uważają, że jest za młoda by spędzała tyle czasu poza domem.

geosmina . WoosanTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon