xii

418 47 23
                                    

Choć Wooyoung zachował informację o małej przestrodze dla siebie, to San wyczuł, że między nimi podczas ich codziennych rozmów coś uległo zmianie. Wooyoung częściej się zawieszał, nie odpowiadał na pytania, a gdy San naciskał, to mówił, że ma klientów i szybko się rozłączał.

To wszystko sprawiało, że San wątpił, że ich relacja kiedykolwiek się wznowi. Podczas trwania szlabanu rozmawiali, ale to nie było to samo co na początku.
San wmówił sobie, że to wszystko wina pocałunku. Często o nim myślał, szczególnie gdy był sam w swoim pokoju, po ciemku, przed zaśnięciem. Przypominał sobie jego zapach, pot pomieszany z charakterystycznym zapachem skręta. Wooyoung też musiał tego chcieć, prawda? To on zrobił krok. Z drugiej jednak strony powiedział, że San ma o tym zapomnieć, czy to znaczyło, że zrobił to jedynie dla świętego spokoju? Dla udowadniania mu czegoś?

To dlaczego potem odebrał każdy jego telefon?

To było zbyt zagmatwane i San zdawał sobie sprawę z tego, że muszą to wyjaśnić. Problem był tylko taki, że najwyraźniej żaden z nich tego nie chciał. Temat... zniknął.

Wraz z dniem, w którym jego szlaban się skończył, San musiał udać się na starą stację na obrzeżu. I to zrobił, gdy obudził się rano w sobotni poranek, zerwał się z łóżka i zbiegł na dół olewając wszystko, co potencjalnie mogłoby zatrzymać go w drodze do celu. Nawet narzekania brata i wołanie matki na śniadanie. Wpadł do swojego kabrioletu nawet nie otwierając drzwi i ruszył tajemniczą, pustą drogą.

Stacja wyglądała dokładnie tak jak ostatnio, oraz zapewne przez wszystkie lata od kiedy tu służy. Z jedną różnicą- na podjeździe stał samochód. San z początku nie wzruszył się tym widokiem, zrobił to co miał w planie, wszedł do środka, ale za ladą nie stał dobrze znajomy mu chłopak. Było pusto. Dopiero chwile później usłyszał dźwięki rozmowy, a te przekształciły się szybko w krzyki.

Zdziwiony oparł się o ladę i zajrzał nieco bardziej w korytarz prowadzący na zaplecze.

- Wyjdź- głos Wooyounga rozniósł się po ścianach, zimny i stanowczy.

- Ludzie będą węszyć, nie odpuszczą tak jak ja. Miej tego świadomość- nieznajomy mówił równie zaciekle.

- Nie chcę cię tu więcej widzieć!

- Będę przychodził żebyś przypadkiem nie zapomniał co zrobiłeś.

Mężczyzna został siłą wypchnięty z małego pomieszczenia gdzie ostatnio przebywał San i spojrzał na niego zaskoczony.

- Kolejny?- Zwrócił się tym razem do Wooyounga?- Nie dość ci?

- To nie twoja sprawa- Wooyoung wydyszał wyraźnie unikając jego spojrzenia.- Wyjdź albo...

- Albo co?- Wysoki, chudy mężczyzna uśmiechnął się zadziornie.- Wezwiesz policję?

Po tych słowach zaśmiał się i wyszedł ze sklepu szybkim tempem.
Wooyoung przetarł oczy i oparł się o ścianę. San nie śmiał przerwać im kłótni, nie miał nawet pojęcia kim jest ten człowiek i o co ma tak wielki problem. Dlatego gdy usłyszał dźwięk odjeżdżającego samochodu podszedł do Junga i położył mu dłoń na ramieniu.

Wooyoung zgodnie z jego przewidywaniami od razu ją strącił.

- Kto to był?

- Były klient. Przyszedł narobić mi problemów.

- Dlaczego?

- Nie wiem Choi, jak chcesz to jedź za nim i się go spytaj.

San czuł, że stoi za tym coś więcej, ale zdecydował się nie brnąć w coś czego Wooyoung nie chce zdradzić.

- Co ty tu w ogóle robisz?- Spytał gdy zoruzmial, że temat niespodziewanego gościa jest zakończony.

- Skończył mi się szlaban. Chciałem cię...- San nie skończył zdania urywając je w połowie.

- Chciałeś co?

- Zobaczyć. Cię- mówił akcentując dokładnie każde słowo.

Wzrok Junga złagodniał, nie wydawał się już taki wściekły jak przed chwilą. Wziął głęboki oddech i zwrócił na zaplecze. Gdy zrozumiał, że San nie ruszył się z miejsca, dał mu znać by szedł za nim.

- Nikt nigdy nie przychodzi tu żeby... mnie zobaczyć?

- Ja przychodzę. Możemy pojechać znowu na wybrzeże jeśli...- zawahał się przypominając co ostatnim razem miało tam miejsce.

- Muszę siedzieć tu do wieczora. Dostanie mi się za zamykanie stacji przed czasem. Ale potem jestem wolny- dodał czując, że San zawiódł się nieco na tej odpowiedzi.

Weszli do tego samego pokoju skąd przed chwilą wyszli skłóceni chłopcy. San niepewnie usiadł na kanapie, Wooyoung zrobił to samo opierając się luźno o zagłówek. W środku było duszno, a Wooyoung wydawał się wstawiony. Miał zaczerwienione oczy, nieco niespójne ruchy i często kaszlał.

- Wszystko w porządku?

- Co? Tak, dlaczego miałoby nie być.

- Bo wyglądasz...

- Jak? No jak Choi San, jak wyglądam?

San poczuł się atakowany, nawet spiął wszystkie mięśnie i był gotowy wyjść. Jadąc tu nie sądził, że Wooyoung będzie w takim stanie.

- Zjarany. Tak właśnie wyglądasz, zjarany i nietrzeźwy.

- Musiałem... odstresować się po tym wszystkim. Nie biorę żadnego syfu jeśli o to pytasz, wiem co się z tym wiąże i... Nie pytaj o to. Co z Juno?

- Juno? Nie gadałem z nią, mijamy się w szkole, już nie zabieram ją ze sobą, bo przecież miałem po zajęciach wracać od razu do domu.

- I pierwszą rzeczą po upłynięciu szlabanu było...

- Przyjechanie do ciebie- odparł zgodnie z prawdą spoglądając mu w szkliste oczy. Chciał tym jednym spojrzeniem przekazać mu wszystkie emocjie jakie kłębiły się w nim przez te dwa tygodnie rozmów. Gdy przytulał telefon do twarzy wyobrażał sobie, że przytula chłopaka o długich włosach i skórzanej kurtce. Szybko odganiał wtedy te myśli.

- Dlaczego ciągle tu wracasz Choi San?

- Bo zależy mi na... tobie?

Wooyoung popatrzył się przed siebie, westchnął cicho i nawet się uśmiechnął, ale uśmiech ten wyglądał na bardzo ironiczny.

- Wiele rzeczy o mnie nie wiesz. To z iloma dziwnymi ludźmi się zadaję, jak często moje życie jest narażone przez to co robię na codzień, gdyby twoi rodzice dowiedzieli się...

- Dość- San w końcu podniósł głos i zakończył ten bezsensowny wywód. Rozłożył szeroko ręce i westchnął.- Może i masz rację, ale wiedziałem od tym od początku, tym bardziej wiem i teraz. A rodzice oni... wielu rzeczy nie wiedzą i nie będą wiedzieć.

- Nie wiesz co mówisz San.

- Wooyoung, to co stało się na wybrzeżu było pierwszą rzeczą, która naprawdę mnie obudziła. I pokazała, że żyję- przyłożył dłoń do piersi by Wooyoung zrozumiał co ma na myśli.- I chcę zrobić to jeszcze raz, chociaż raz.

Wooyoung miał wrażenie, że bicie jego serca słychać w całym pomieszczeniu. Patrzył się na Sana, na jego zaróżowione policzki i napięte mięśnie. Bóg wie co miał wtedy w głowie, San nawet nie umiał odczytać własnych myśli, a co dopiero jego.

- Jak to zrobisz to... Nie będzie odwrotu.

- Przed czym?

- Przed- szeptał coraz bardziej.- Przed zrobieniem czegoś nielegalnego.

- Wooyoung- San zaśmiał się i wyszczerzył zęby coraz bardziej zbliżając się do twarzy przyjaciela.- Robisz wiele nielegalnych rzeczy.

- Ale ty taki nie jesteś- ostatnie co zdołał powiedzieć zanim ich usta się nie złączyły.

geosmina . WoosanWhere stories live. Discover now