xxxiii

322 39 21
                                    

San nie mógł podnieść się z podłogi próbując ułożyć sobie w głowie co właśnie się stało.

1. Jego rodzice go nienawidzą i to bardziej niż zwykle.

Szok, zgroza, niedowierzanie.

Jasne, zdawał sobie sprawę z tego, że nie jest idealnym dzieckiem jakie sobie wymarzyli, ale nie rzucał się specjalnie w oczy i robił to co mu kazano. Póki był z Juno, może byli nawet z niego minimalnie zadowoleni. Jiyen umawiał się z Amerykanką, a to nieco przeczyło idealnemu planu ich rodziców. Teraz San spadł chyba niżej niż ustawa przewidywała. No cóż....

2. Marshall spełnił swoją obietnicę.

Mieli więc na karku kogoś, kto nie tylko wydał ich sekret rodzicom Sana, ale mógł zrobić to na znacznie szerszą skalę. Wtedy San doszczętnie straci szansę na życie w tym miejscu. Jego rodzice mimo nienawiści wciąż będą chcieli to ukryć, by nie skalał chociaż ich nazwiska. Jeśli dowie się społeczeństwo, to niczego już nie ukryje.

3. Rodzice będą chcieli permanentnie odciąć od Junga.

Skończyły się regularne noce na stacji, a także zwykłe spotkania w dzień, czy wspólne wypady nad wybrzeże. Będą go bardziej pilnować, nie oszuka ich już w tak banalny sposób jak dotychczas.

Ostatnie i najważniejsze;

4. Wooyoung był w niebezpieczeństwie.

Bo cholera, nadal handlował narkotykami, a jego rodzice zrobią wszystko, żeby odciąć go od Sana, nawet jeśli mają zaangażować w to policję, wykopać jego najmroczniejsze sekrety i pogrążyć go do końca życia.
Byliby w stanie zrobić to nawet i bez faktu, że Wooyoung w każdej chwili może trafić za kratki za to co robi, a dodając to do siebie to...

Nie wyglądało to zbyt ciekawie.
San był realistą i wiedział, że wszystko to ma szansę się wydarzyć.
Zrezygnowany spojrzał na szafkę nocną, na której leżał telefon. Rzucił się w stronę słuchawki i wystukał dobrze znany mu numer.
Wsłuchał się w długi dźwięk wykonywanego połączenia i błagał o to, by Wooyoung odebrał.

- Odbierz, no odbierz...

Kilka sekund było dla niego jak godziny. W końcu ktoś po drugiej stronie podniósł słuchawkę.

- Słucham.

Jego głos był oschły i bezemocjonalny, zawsze tak brzmiał gdy odzywał się do klientów. Ale San słysząc to prawie zaśmiał się wprost w telefon, tak bardzo go wtedy potrzebował.

- Wooyoung? Jung, moi rodzice...- szeptał.

- San. Wiem, spotkałem twojego brata.

- Widziałeś go? Gdzie?

Usłyszał westchnięcie, jakby Wooyoung naprawdę się łamał.

- Bo przyszedłem do ciebie. Chciałem... coś ci powiedzieć, a on zatrzymał mnie jeszcze przed wejściem. Odwiózł na stację zanim twoi rodzice się zorientowali i powiedział, że widzieli zdjęcia.

- To Marshall. Zrobił to przed czym ostrzegał.

- San- mówił poważnie.- Powiedz im, że cię zmusiłem. Odpuszczą ci.

- O czym ty mówisz?- Serce bolało go gdy tego słuchał.- Nie mógłbym tak zrobić. Skoro nie było już jak tego obejść, to musiałem być szczery i powiedziałem im, że jesteś najlepszym co mnie spotkało.

geosmina . WoosanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz