xvii

399 46 25
                                    

Kiedy jechał na stację tuż po zakończonych zajęciach czuł się dziwnie wolny. Mijał inne samochody z wielką szybkością, wiatr wplątywał mu się we włosy, sprawiał, że chciał śpiewać i krzyczeć i...

Matko, dużo tego. Tych... emocji i uczuć.

Tym razem stacja znowu stała pusta, bez żywego ducha, zostawił samochód pod drzwiami i nawet nie kłopotał się tym czy zablokuje komuś wjazd. I tak byli tu zawsze sami. Wpadł do środka słysząc przy tym charakterystyczny dźwięk dzwoneczka przy drzwiach, odgarnął rozwiane włosy do tyłu i uśmiechnął się szczerze. Wooyoung pojawił się za ladą chwilę potem, z dłońmi w kieszeni, nieco zdezorientowany uniósł brwi.

- Wooyoung, zerwałem z Juno- rozłożył szeroko ręce jakby chciał by ten wpadł mu w objęcia, co oczywiście się nie stało.

Jung po prostu taki nie był, patrzył przez kilka sekund na Sana w kompletnym szoku, a potem odwrócił wzrok na podłogę. Zarzucił długimi włosami i znów jego wzrok nonszalancko powędrował na Sana.

- Zerwałeś z Juno?

Uśmiechnął się pod nosem nie potrafiąc nawet okazać jak się z tym naprawdę czuje.

- Tak, zerwałem na dobre i już nie jestem od niej jakkolwiek uzależniony. Rozumiesz Wooyoung? Jej już między nami nie ma.

Między nami, hm? Wooyoung zaczął się zastanawiać co to tak właściwie znaczy, bo czym oni w ogóle są? Niczym. Nie mógł zmusić młodego chłopaka do tego by nagle byli razem, to oczywiste. A San był jednocześnie zbyt bardzo w tym zagubiony by w ogóle myśleć o koncepcji związku. Mimo wszystko zerwał z nią, prawda? Zakończył relacje. Jasne, że powodem mogło być dojście do konkluzji, że to i tak nie ma większego sensu, ale z tego co nad morzem mówił mu San to chciał to zrobić... dla niego.

Może nieco przeinaczał pewne rzeczy, miał tendencję do szukania dziury w całym, ale tak to właśnie brzmiało. "Zostawiam ją żeby wygłupiać się z tobą w morzu, a może nawet czasem przekraczać granicę".

- Nic... między wami nie ma?

- Nic a nic- oparł się łokciami o ladę i spojrzał rozbawiony na Junga, który stał po jej drugiej stronie.

- Nie była niezadowolona?

- Była, ale nie specjalnie mnie to wzruszyło. Musi w końcu zrozumieć, że życie to nie czerwony dywan. Wooyoung- zaczął bardziej zmartwiony.- Nie cieszysz się, prawda?

- Co? Ah- uśmiechnął się nerwowo.- Cieszę. W końcu będziesz wolny od tego dziwnego związku racja?

- Tak...- Nie uśmiechał się już.- Dzięki Jung, to twoja zasługa.

- Nie ma za co. To...- rozejrzał się po sklepie i westchnął.

Chciał, bardzo chciał pokazać mu wtedy ile to dla niego znaczy, ale nie potrafił. Nie umiał się przełamać, jeszcze nie teraz.

San spojrzał na drzwi, a gdy nie dostrzegł żadnego samochodu poza swoim ruszył do przodu i złapał Wooyounga za ramiona. Potrząsnął nim kilka razy.

- Teraz mogę zrobić to- nachylił się i pocałował go w zaróżowiony policzek.

Z początku Wooyoung nie reagował, ale gdy włosy Sana zaczęły drażnić go po szyi, wzdrygnął się i zaśmiał cicho.
San po prostu przytulił go do siebie całym ciałem chcąc być jak najbliżej.

Wooyoung nie przywykł do tego typu dotyku. Nawet gdy był w związku nie robił takich rzeczy, może to kwestia przyzwyczajenia, a może jego strachu?

- Napijemy się czegoś? Robi się powoli ciemno- rzucił pomysł.

- Nie musisz wracać? Twoi rodzice...

- Nie chcę się jeszcze z nimi widzieć. Oszaleją jak powiem im, że zerwałem z Juno, najlepiej będzie jak odstawię to w czasie jak najdalej.

Wooyoung zaakceptował taką odpowiedź i zniknął w przejściu, powrócił chwilę później z dwoma piwami. Zamiast jednał usiąść wskazał wzrokiem na korytarz.

- Chodź, pokażę ci coś.

San się zgodził, właściwie nie miał wyboru, ale chciał też odkryć co Jung miał mu do pokazania. Doszli pod małą drabinkę na korytarzu, prowadziła ewidentnie na dach. San przyglądał się jak Wooyoung podaje mu chłodne butelki i wspina się na górę otwierając właz.

- To bezpieczne?- Spytał.

- Jasne, robię to dość często. Daj- wziął butelki gdy znalazł się już na górze i pomógł Sanowi zrobić to samo.

Na dachu było ładnie, spokojnie. Widział z tej wysokości drzewa odcinające stację od miasta i wysokie budynki w jego centralnej części. Widział też morze i wybrzeże wraz z klifem, na którym siedzieli. Ciepły wiatr zawiał mu włosy do tyłu przywołując uśmiech na jego usta.

- Naprawdę tu ładnie.

- Tak, całkiem. Chcesz?- Wyciągnął do niego rękę z piwem, a San cicho ją przyjął.

- Smakowe? Serio pijesz piwo o smaku jabłkowym?

Wooyoung uśmiechnął się spyszczajac głowę, kilka czarnych kosmyków zasłoniło mu twarz gdy chował nos w kołnierzu kurtki.

- Czasem też wiśniowe.

- Mówisz poważnie?- Zaśmiał się oniemiały.- Jung Wooyoung pije smakowe piwo? Myślałem, że to dla ciebie ujma.

- Nie lubię... cierpkich napoi. Znasz moją tajemnicę, masz nade mną przewagę Choi San.

- Tego się nie spodziewałem. Ale przyznam ci się do czegoś, też nie jestem ich fanem. Ostatnim razem musiałem mocno się zmusić żeby wypić całość.

- Mamy jednak coś wspólnego- puścił mu oczko i znów spojrzał na zachodzące słońce.

Zachody stały się ich porą, często spędzali je razem. Do tego stopnia, że zaczął kojarzyć je tylko z Sanem.

- Myślę, że powinienem ci podziękować. Gdyby nie ty to dalej byłbym z Juno. A ona cały ten czas robiła sobie ze mnie kpinę.

- Nie, nie sądzę.

San rzucił mu pytające spojrzenie.

- Słucham?

- Nie sądzę żeby naprawdę z ciebie żartowała. Po pierwsze wyglądała wtedy jakby naprawdę chodziło jej o wzbudzenie twojej zazdrości. Nie robiłaby tego bez powodu.

- Miała powód. Zależy jej na moich pieniądzach i nazwisku. Ah i reputacji.

- W każdym razie nie traktowałaby cię jak zabawę gdyby nie zależało jej na tych rzeczach.

- Możemy... nie rozmawiać o Juno? Proszę. Chcę o niej zapomnieć.

Wooyoung znowu obdarzył go promiennym uśmiechem i dosiadł się nieco bliżej. Ich nogi zwisały bezwładnie z krawędzi dachu, a wiatr delikatnie smagał ich twarze.
Wooyoung sięgnął dłonią do twarzy Sana, odgarnął z niej kosmyk jego włosów, teraz ich spojrzenia mogły się spotkać.

- Wybacz mi Choi. Zawsze wracam do niej myślami.

- Nie rób tego. Juno to moja zamierzchła przeszłość.

- Jasne- szeptał coraz ciszej, był coraz bliżej.

Gdy dzieliło ich kilka centymetrów skonfrontował własne usta z tymi Sana i znowu się całowali. Tu przecież nikt ich nie zobaczy, nikt nie będzie oceniał. Z daleka od tętniącego życia i oceniających ich ludzi byli wolni. San czuł, że to jest coś właściwego, coś co powinien właśnie robić. Nie Juno, nie oni wszyscy, tylko Wooyoung i jego długie włosy smagające go po twarzy.
Całował go delikatnie, ale inaczej niż Juno- bardziej ostro, a to sprawiało, że znowu...

Znowu czuł to dziwne uniesienie.

geosmina . WoosanWo Geschichten leben. Entdecke jetzt