xxiii

460 49 52
                                    

Wooyoung nie umiał określić tego jak się czuł.

San prowadził, skupiony był na drodze, którą obaj dobrze znali, ale Jung nie czuł się obecny. Był trochę zamarznięty, w końcu stał długi czas pod zimną wodą, miał też lekką satysfakcję z tego co się stało, ale nie umiał określić, czy jest szczęśliwy.
Cały ten czas obiecał sobie nigdy się nie zakochać, nie dać się zmienić tym uczuciem i potem znowu przeżywać to okropne załamanie. To był jego główny cel- nie dać rządzić się uczuciom.

I chyba przegrywał.

Nie wiedział czy San widzi to w taki sam sposób, ale bał się tego. Wooyoung był zazwyczaj silny, potrafił odciąć się od emocji, nie słuchać serca czy tego tego typu głupich głosów w jego głowie, ale wymiękał. Spojrzał na Sana, który nonszalancko trzymał jedną dłonią kierownicę, drugą opierał się łokciem o drzwi samochodu i podpierał brodę. Jego skóra lśniła w delikatnym świetle lamp, a on wydawał się najpiękniejszą istotą na świecie.

Wooyoung odwrócił wzrok zażenowany i westchnął możliwie cicho. To niemożliwe, żeby się zakochał. Nie mógł...
Na początku myślał, że da radę. San był spragniony dotyku, zresztą on też, bezgłośnie zgodzili się czasem mieć głupie pomysły, ale zachodziło to zbyt daleko. Nigdy nie myślał, że przespanie się z kimś będzie znaczyć dla niego więcej niż tylko cielesność- mylił się.

- Jung, mam zostać czy wracać do domu?- Spytał w końcu gdy dotarli do starej stacji, gdzie San zaczynał się już czuć powoli jak u siebie.

- Nie wiem- mruknął.- Możesz zostać.

Z jednej strony nie chciał go dzisiaj nigdzie wypuszczać. Miał wrażenie, że właśnie najbardziej go potrzebuje, po tym co się stało musieli być razem, inaczej wszystko runie. Z drugiej zaś, znaczyło to w pewnym sensie zobowiązanie. Albo gorzej- przyznanie się do porażki.

- Mów bo albo gaszę auto albo jadę- oznajmił nieco zbyt oschło, a Wooyoung wbił pusty wzrok w drzwi stacji oświetlane jedynie samotną lampą drogową.

- Rób co chcesz Choi.

San westchnął i zgasił auto. Odwrócił się całym ciałem w stronę Junga i spojrzał na jego delikatnie zarysowaną twarz.

- Wooyoung- mówił już znacznie łagodniej.- Chcesz posiedzieć razem na dachu?

Czekał na odpowiedź kilka minut. Wooyoung z początku nie chciał się odzywać, był zbyt dumny by przyznać, że ma jakiekolwiek emocje, ale ostatecznie łagodny głos Sana go roztopił.

- Tak.

I obaj weszli do środka.

*

- Znowu zostaniesz na noc? Nie będą wiedzieć, że coś kręcisz?

- Mam dość bycia idealnym dzieckiem. Podasz otwieracz?- Spytał trzymając w dłoni butelkę piwa.

Wooyoung jednak zabrał mu z ręki piwo i szybkim ruchem odłamał szyjkę butelki uderzając ją o kant blatu. San zaśmiał się widząc wyciekającą pianę.

- Nie zmienisz się nigdy.

- Bingo- podał mu napój samemu wycierając dłonie o spodnie.- Mówisz, że Juno...

- Na boga Jung- westchnął wyraźnie zmęczony tym tematem.- Ile będziemy wracać jeszcze do jej tematu? Juno nie ma już w moim życiu. Chce do niego wrócić, ale to się nie uda.

- Właściwie dlaczego?- Mówił jakby reakcja Sana wcale go nie uraziła.- Przecież...

- Wooyoung przespaliśmy się, a ty pytasz mnie o takie rzeczy?

geosmina . Woosanحيث تعيش القصص. اكتشف الآن