xxxi

382 40 32
                                    

San był wściekły kiedy jego rodzice wrócili z delegacji. Ciągle miał wrażenie, że niedostatecznie wykorzystał czas jaki miał, nawet jeśli poświęcał Jungowi każdą wolną minutę. Jego brat go nie wsypał, to był mały dowód na to, że można mu ufać, a przynajmniej tak wtedy założył.
Wooyoung patrzył na to wtedy z lekkim dystansem.

Choi San był naprawdę najgorszym człowiekiem, z jakim mógł się sprzymierzyć. Momentami zbyt dziecinny, żył z głową w chmurach, nie miał najmniejszego pojęcia o tym jak naprawdę wygląda ciężkie, dorosłe życie i co najważniejsze- kompletnie nie zdawał sobie sprawy z powagi ich sytuacji. Mimo tego nie umiał go wciąż tak uparcie nienawidzieć. Wręcz przeciwnie, dostrzegał w nim coraz więcej pięknych cech, które mimo wad wciąż były bardziej widoczne.

Na przykład jego oczy, które świeciły jaśniej niż gwiazdy, które razem oglądali. Tak, nocne niebo było piękne, ale gdy ukradkiem odwracał wzrok na swojego towarzysza, widział na jego twarzy blask, którego nie dało się podrobić w żaden sposób. Podczas jednej z takich nocy, zrozumiał, że tak naprawdę nigdy nie było na świecie niczego równie cennego, co San, który w każdej wolnej chwili rzuca wszystko co mogłoby go zatrzymać i wraca na starą stację.

Nienawidził siebie za to, bo wiedział, że w końcu nadejdą tego konsekwencje. Naprawdę nie chciał skrzywdzić Malo, ale San, który pojawił się na jego miejscu, był na tyle cenny, że Wooyoung nie wspominał już przeszłości. Chciał od niej uciec, zapomnieć i zaszyć się gdzieś z daleka od tego, co mogło go skrzywdzić.
Jak na złość wszystko to co złe, musiało go uparcie gonić.

- Nigdy nie rozumiałem skąd wzięły się nazwy konstacji. Są kompletnie bez sensu.

Leżeli na rozgrzanym od słońca za dnia piasku nad morzem, w ich miejscu gdzie nikt nie zaglądał, gdzie mogli rozmawiać o wszystkim.

- Jak bardzo chcesz coś zobaczyć, to zobaczysz. Tak to już działa Choi.

San przemyślał dokładnie te słowa i spojrzał na konstelację wielkiej niedźwiedzicy. Nie przypominała misia w najmniejszym jej kawałku, ale może Wooyoung miał rację?
Spojrzał ukradkiem na Junga dostrzegając jego atuty, ostro zarysowaną linię żuchwy i policzków.

- Nie sądzisz, że bycie dziewczyną byłoby prostsze?

To pytanie Sana zaskoczyło. Skąd w ogóle wzięło się w głowie Junga? Był chyba najbardziej męski ze wszystkich jego przyjaciół.

- Słucham?- Spytał zaskoczony.

- Im zawsze wszystko się wybacza. Mogą popełniać błędy, mogą żyć bardziej niż my.

- Myślę, że to nie wygląda tak kolorowo od ich strony.

- Gdybym był dziewczyną, to twoi rodzice by mnie akceptowali. Jak Juno. Cholera, całe społeczeństwo nie widziałoby w nas zapewne nic dziwnego.

Ah, więc o tym mówił. Gdy San się nad tym zastanowił, Wooyoung miał rację, sporo racji.

- Wstawaj- powiedział nagle i pociągnął go do pionu.

Wooyoung był zbyt zaskoczony by się sprzeciwić.

- Po co?

- Idziemy popływać.

Wooyoung zdążył w pośpiechu zrzucić z siebie koszulkę, zanim został wciągnięty do wody. Szorty nasiąkły mu wodą gdy trzymał je by przypadkiem nie spadły przez wzmorzone fale. Morze jednak było ciche, tafla wody idealnie płaska, panowała cisza.

San zatrzymał się i bratersko objął przyjaciela spoglądając w gwiazdy.

- Dziewczyny są nudne. Przewidywalne i zbyt wymagające. Na pewno nie lubiłbym cię jako jedną z nich. Jesteś lepszy od wszystkich dziewczyn jakie istnieją.

- To nie to samo.

- Tak to prawda- przyznał brutalnie szczerze.- Nie ma między tym żadnego podobieństwa.

Wooyoung patrzył na niego wrogo jakby nie takiej odpowiedzi się spodziewał, nawet jeśli była prawdą.

- Ale to jest najlepsze- kontynuował. Złapał Junga za ramiona i potrząsnął nim lekko, a woda wokół nich lekko się wzburzyła.- To nie jest to samo bo nikogo nie imitujesz Jung. Ale ty jesteś głupi- zakończył odpychając się od jego ciała.

Odpłynął nieco by wdrapać się na jeden z głazów wystający ponad wodę. Usiadł na nim nonszalancko wyciskając wodę z własnej koszulki, która teraz lepiła się do jego skóry.
Zimna bryza nieco go ocuciła, ale nadal było dostatecznie ciepło by zatrzymać się w takiej pozycji.

Wooyoung wbijał w niego zaciekawiony wzrok. Obserwował jak włosy Sana układają się na jego głowie falami, a on sam oddycha płytko obserwując ciemne niebo.
Wyglądał jak tryton, jak władca całej tej wody, współgrał z otoczeniem jakby do niego należał.

- Gadasz kompletne bzdury.

- Kompletną bzdurą jesteś ty Jung. Jesteś starszy, a zachowujesz się jakbyś miał pięć lat. Nie umiesz nawet sam przed sobą przyznać się co czujesz.

Wooyoung poczuł się jakby ktoś zdzielił go po twarzy.

- Słucham? Chyba nie wiesz co mówisz.

San zaśmiał się pod nosem i wygładził materiał na własnej klatce piersiowej. Potem spojrzał z ukosa na Wooyounga i westchnął.

- Dobrze wiem co czuję- kontynuował po chwili ciszy.- To ty nic o mnie nie wiesz Choi.

- To prawda, a chciałbym. Tamtej nocy kiedy zobaczyłem cię po raz pierwszy pomyślałem "cholera, naprawdę chciałbym wiedzieć co siedzi mu w głowie". Zaprzyjaźniliśmy się, a ja nadal nie wiem. Chyba właśnie to sprawia, że ciągle chcę odkryć cię bardziej.

Wooyoung czuł się wtedy przy nim niesamowicie głupi.

Jakby był nic nie wiedzącym dzieckiem, głupiutkim szczeniakiem, kotem, któremu ktoś powiedział, że nie zawsze spada się na cztery łapy.

- Nie musisz być dziewczyną, żeby ludzie cię akceptowali, nie w tym jest problem Jung- dodał.- Tylko w nich samych. Jeśli nigdy to się nie zmieni to trudno. Jestem w stanie z tym żyć. Pytanie czy ty jesteś?

Ale Wooyoung nie umiał odpowiedzieć. Chciał, ale nie potrafił. Wszystko to było dla niego zbyt przytłaczające.

- Zapomniałeś jak się mówi?

- Wcale nie- odparł w końcu lekko zachrypniętym głosem.- Masz rację Choi.

- Niemożliwe- zaśmiał się.- Naprawdę przyznajesz mi rację?

- Tak, niestety. Ale wciąż nie umiem w to uwierzyć. Tamtej nocy gdy byliśmy na klifach odszedłem, bo miałem nadzieję, że sobie odpuścisz. Zaoszczędziłbyś dużo problemów. A teraz obaj jesteśmy w tym syfie z tym, że o mnie nikt nie dba. Nie można powiedzieć tego o tobie. Nikt ci tego nie zapomni, tym bardziej nie odpuści. A gdybyś tylko wtedy mnie posłuchał...

San wtedy zeskoczył z kamienia wpadając wprost do ciepłej wody. Krople spadły na policzek Junga, gdy San objawił się tuż przed jego twarzą.

- Ale nie chcę.

Nachylił się nad nim i złożył na jego ustach mokry pocałunek. Smakował trochę słono, pachniał morzem i grzechem, ale nikt ich nie widział. Byli sami.

- Widzisz- odparł Wooyoung gdy odsunęli się na kilka centymetrów.- To chyba jedyna rzecz, w której absolutnie się nie różnimy.

*
Czas na drame?
Nie czas na drame?

Trochę przeciągam takie gadanie o niczym xdddd

geosmina . WoosanWhere stories live. Discover now