xxiv

399 46 39
                                    

- Nie rozumiem- odparł szczerze San trzymając Wooyounga na swojej piersi.

Leżeli na dachu starej stacji, wpatrywali się w gwiazdy na niebie i delikatną łunę światła rzucaną przez miasto. Jung ułożył głowę na brzuchu Sana i tak słuchając cykad mówił w eter.

- Wysłuchaj do końca Choi- odgryzł się, a mimo powagi sytuacji San prawie się uśmiechnął.- Malo był jak ty. To znaczy nie, jesteście całkiem inni, ale chciałem powiedzieć, że był blisko jak ty. Poznaliśmy się jakoś półtora roku przed całym zdarzeniem, na imprezie u któregoś z jego kolegów. Stał się regularnym klientem, a potem... bliżej. Braliśmy razem. Głównie u niego, chociaż starał się przemycać mnie pod niczyją nieobecność. Czasem przesadzał, kłóciliśmy się, on mnie wyrzucał, długa i bardzo ciężka droga. Ale to on pierwszy dał mi nadzieję, nawet jeśli bardzo mglistą.

San odważył się powędrować dłonią do jego miękkich włosów i przeczesał je delikatnie.

*

1984

- Jung- Wysoki blondyn przywitał Wooyounga promienistym uśmiechem.
Wooyoung ucałował go w policzek i skrzywił się nieprzyjemnie.

- Nieogolony.

- Tak, pasuje mi ostatnio zarost- pogładził się po twarzy przeglądając się w brudnej witrynie.

- Nie przepadam.

- Nie dziwne, jesteś z Korei- zaśmiał się kpiąco.

- Słucham?

Malo wzruszył ramionami i zaczesał do tyłu jasne włosy.

- Wy tam w azji jesteście trochę wybrakowani.

- Co to ma znaczyć?

Chłopak zaśmiał się i poczochrał jego czarne kudły. Potem wziął do ręki jedno z piw z gablotki i otworzył je o blat lady. Wooyoung przewrócił oczami. Miał szczerą nadzieję, że tym razem spędzą razem czas, bez imprezowania i wiecznej nietrzeźwości. Był tym już zmęczony.

- Że trochę brakuje ci do prawdziwego mężczyzny- zaśmiał się, ale Jung nie podzielił jego entuzjazmu.- Oh daj spokój, droczę się. Brat mówił mi, że masz nowy towar.

- Zaczyna się...

- Wooyoung, jesteś mi to winien. Kryję cię, zdobywam klientów, co z tego mam? Nie chcę od ciebie pieniędzy, więc chociaż...

- Dobra, ale nie przesadzaj tym razem.

Zabrał go na tyły i otworzył znaną im dobrze walizkę. Wyjął z niej kilka saszetek, ale Malo kręcił głową.

- Nie, zróbmy coś lepszego. Weźmy to- wskazał na ampułki.

- Heroina? Nie, to zbyt cienka granica- chciał schować ampułki, ale chłopak złapał go za nadgarstek i spojrzał mu prosto w oczy.

- Wooyoung, kochany, słońce moje- mówił pół sarkastycznie.- Podaj mi igłę.

Jung wiec odpuścił i patrzył jak chłopak, którego kocha powoli się zabija. Ostatnie co pamiętał tamtego wieczoru to blask niebieskich świateł i wycie syren policyjnych.

geosmina . WoosanWhere stories live. Discover now