- Nie rozumiem- odparł szczerze San trzymając Wooyounga na swojej piersi.
Leżeli na dachu starej stacji, wpatrywali się w gwiazdy na niebie i delikatną łunę światła rzucaną przez miasto. Jung ułożył głowę na brzuchu Sana i tak słuchając cykad mówił w eter.
- Wysłuchaj do końca Choi- odgryzł się, a mimo powagi sytuacji San prawie się uśmiechnął.- Malo był jak ty. To znaczy nie, jesteście całkiem inni, ale chciałem powiedzieć, że był blisko jak ty. Poznaliśmy się jakoś półtora roku przed całym zdarzeniem, na imprezie u któregoś z jego kolegów. Stał się regularnym klientem, a potem... bliżej. Braliśmy razem. Głównie u niego, chociaż starał się przemycać mnie pod niczyją nieobecność. Czasem przesadzał, kłóciliśmy się, on mnie wyrzucał, długa i bardzo ciężka droga. Ale to on pierwszy dał mi nadzieję, nawet jeśli bardzo mglistą.
San odważył się powędrować dłonią do jego miękkich włosów i przeczesał je delikatnie.
*
1984
- Jung- Wysoki blondyn przywitał Wooyounga promienistym uśmiechem.
Wooyoung ucałował go w policzek i skrzywił się nieprzyjemnie.- Nieogolony.
- Tak, pasuje mi ostatnio zarost- pogładził się po twarzy przeglądając się w brudnej witrynie.
- Nie przepadam.
- Nie dziwne, jesteś z Korei- zaśmiał się kpiąco.
- Słucham?
Malo wzruszył ramionami i zaczesał do tyłu jasne włosy.
- Wy tam w azji jesteście trochę wybrakowani.
- Co to ma znaczyć?
Chłopak zaśmiał się i poczochrał jego czarne kudły. Potem wziął do ręki jedno z piw z gablotki i otworzył je o blat lady. Wooyoung przewrócił oczami. Miał szczerą nadzieję, że tym razem spędzą razem czas, bez imprezowania i wiecznej nietrzeźwości. Był tym już zmęczony.
- Że trochę brakuje ci do prawdziwego mężczyzny- zaśmiał się, ale Jung nie podzielił jego entuzjazmu.- Oh daj spokój, droczę się. Brat mówił mi, że masz nowy towar.
- Zaczyna się...
- Wooyoung, jesteś mi to winien. Kryję cię, zdobywam klientów, co z tego mam? Nie chcę od ciebie pieniędzy, więc chociaż...
- Dobra, ale nie przesadzaj tym razem.
Zabrał go na tyły i otworzył znaną im dobrze walizkę. Wyjął z niej kilka saszetek, ale Malo kręcił głową.
- Nie, zróbmy coś lepszego. Weźmy to- wskazał na ampułki.
- Heroina? Nie, to zbyt cienka granica- chciał schować ampułki, ale chłopak złapał go za nadgarstek i spojrzał mu prosto w oczy.
- Wooyoung, kochany, słońce moje- mówił pół sarkastycznie.- Podaj mi igłę.
Jung wiec odpuścił i patrzył jak chłopak, którego kocha powoli się zabija. Ostatnie co pamiętał tamtego wieczoru to blask niebieskich świateł i wycie syren policyjnych.
![](https://img.wattpad.com/cover/303296348-288-k307931.jpg)
YOU ARE READING
geosmina . Woosan
FanfictionGorące lato osiemdziesiątego szóstego w słonecznej Kalifornii. Rodzina Choi za własność ma pół przybrzeżnego miasteczka, San dzięki temu ma prostą drogę do swojej świetlanej przyszłości. Uwielbia bawić się na imprezach ze swoją dziewczyną, prężyć mi...