Więź i lojalność

1.1K 86 0
                                    

Gdy Ron i Hermiona przyprowadzili go do swojego domu, Severus był zdziwiony, że to zwyczajny, mugolski budynek osadzony w mugolskim sąsiedztwie.
— Mieszkamy daleko od moich rodziców — wyjaśniła Granger. — Chciałam być bliżej, ale kiedy wyszła sprawa z więzią...
— Miłe miejsce — powiedział Severus z roztargnieniem. Dom pomalowano na przyjemny, błękitny kolor z białymi dodatkami. Ogród porastały tulipany i lilie, posadzone w równych rzędach.
Na parterze znajdował się duży salon z wielką ławą, kanapą i trzema fotelami oraz kominkiem podłączonym do sieci Fiuu, o czym poinformowała go Hermiona z psotnym uśmiechem. Zabrała Severusa na krótką wycieczkę po domu, pokazując ogromną kuchnio-jadalnię i piętro, na którym znajdowała się pokaźnych rozmiarów główna sypialnia oraz pokój Hugona. Jedyny pokój gościnny przylegał do salonu i był przytulnym, niewielkim pomieszczeniem, przerobionym z przybudówki.
— Miło — powiedział Severus jeszcze raz.
— Ron, musisz wracać do pracy? — zawołała Hermiona w stronę salonu.
— Nie, Harry dał mi dzień wolnego, abym mógł pilnować profesora — odpowiedział Weasley z cieniem rozdrażnienia. Nie było ono skierowane do Severusa, jedynie słowo „pilnować” naznaczone zostało absolutnym obrzydzeniem. — Masz się trzymać blisko mnie przez cały dzień.
— Och, mój drogi, jakoś to przeżyjemy — szepnęła Hermiona z wyraźnym zadowoleniem i uniosła wzrok na Severusa. — Zrobię obiad. Może chciałbyś odpocząć?
— Mógłbym pomóc — zaoferował Snape niespodziewanie nawet dla samego siebie.
— Jasne — odpowiedziała. — Ale gdy mam na to czas, gotuję w nudny, mugolski sposób. Dzisiaj jest właśnie taki dzień.
— Ach — uśmiechnął się ironicznie, zginając lekko pod stołem poranioną rękę. — Więc pokaż nam, czy całe lata siekania i krojenia składników do eliksirów w końcu się do czegoś przydały.
Hermiona kiwnęła głową z uśmiechem, w którym nie było widać żadnej wesołości i podeszła do lodówki. Otworzyła ją i spędziła niewiarygodnie długi czas wpatrując się w jej wnętrze, jak gdyby inwentaryzowała każdą pojedynczą rzecz, która znajdowała się w środku. Kierowany impulsem, Severus zbliżył się do niej i położył jej rękę na ramieniu. Momentalnie odwróciła twarz, ale obszedł ją i zobaczył, że policzki ma pokryte smugami łez.
— Przepraszam — powiedziała skruszonym tonem. — Nawet nie potrafię wyrazić, jak bardzo mi przykro, jak...
— Nie masz za co przepraszać — odezwał się Severus z rezerwą. — Ta... kłopotliwa sytuacja może nie jest tym, co mi się podoba, jednak z żalem muszę stwierdzić, że właśnie tego potrzebuję.
— Pokuta — szepnęła z odrazą, najwyraźniej przypominając sobie ich pierwszą rozmowę po przebudzeniu Snape’a ze śpiączki. — Czyli uważasz, że Dumbledore celowo tak to zaplanował? Dlaczego miałby tak zrobić, skoro postępowałeś zgodnie z jego rozkazami?
— Ponieważ — powiedział Severus wprost — pewne grzechy w mniejszym stopniu niż inne zasługują na wybaczenie. Niektóre nie zasługują na nie w ogóle.
— Wyjaśnij mi to — zażądała, wyjmując z lodówki pozornie przypadkowe produkty i ustawiając je na stole w schludnym, uporządkowanym rzędzie.
Severus wziął do ręki melona i przyjrzał mu się z rozbawieniem.
— Dobrze, panno Granger. Tam, gdzie została zastosowana niewolnicza więź... Niektóre grzechy mogą być wybaczone łatwo i zupełnie. Na przykład mój Pan kazał mi mieć na sobie formalną szatę, kiedy wróci do domu. Powiedzmy, że jestem tak szczęśliwy, słysząc jego kroki, że zapominam o instrukcjach i biegnę, aby się z nim spotkać. — Hermiona wywróciła oczami na tę wizję, a sam Severus nie potrafił powstrzymać lekko pogardliwego uśmieszku. — Popełniłem wykroczenie, ale nie jest ono szkodliwe i dlatego łatwe do wybaczenia. Pan powinien wybrać ten sposób postępowania. Z drugiej strony — kontynuował Severus — załóżmy, że tracę nad sobą panowanie i uderzam swojego właściciela. Kara będzie konieczna, nawet gdyby Pan był skłonny mi wybaczyć, więź nie pozwoli, abym nie zapłacił za swój czyn.
Hermiona patrzyła na niego z niemalże całkowitym zażenowaniem.
— Wiem o tym wszystkim, ale...
— A teraz — ciągnął Severus łagodnie — wyobraź sobie, że spowoduję śmierć swojego Pana. Pomimo że sam sobie tego zażyczył, dla mojego czynu może nie być żadnego odpuszczenia. Jak mogłoby istnieć? Przecież Pan nie żyje. Jedyna możliwość, jaka pozostaje, to... zemsta.
Hermiona upuściła coś, co plasnęło głośno i wbiła w niego spojrzenie.
— Ty... Nie! Dumbledore był twoim Panem?
Kącik ust Severusa uniósł się do góry w lekkim rozdrażnieniu.
— Nie bądź taka oburzona. To było konieczne. Związek pomiędzy nami był czysto emocjonalny i magiczny, ale więź, mimo to, okazała się wyjątkowo silna. Zastanów się, cóż innego, niż kolejna więź, pomogłoby w opanowaniu instynktownej chęci wypełniania życzeń Czarnego Pana, które przenikały do mojej świadomości bezpośrednio przez... to? — Zerknął na swoje przedramię, gdzie pod rękawem koszuli, o czym wszyscy wiedzieli, znajdował się wizerunek czaszki i węża.
— Ale w takim razie... O mój Boże!
— Zabicie Pana skróciło naturalną długość mojego życia o połowę — powiedział. — Zostawiony sam sobie, miałbym jeszcze jakieś dziesięć lat... lub niewiele więcej. Jedyny sposób, aby ten czas przedłużyć, to...
— Nowa niewolnicza więź — dopowiedział za niego Hermiona. — Ale mimo to może nie istnieć możliwość odpuszczenia winy. Twój poprzedni Pan odszedł, jednak ciało ciągle niesie pozostałość starego połączenia...
Severus kiwnął głową.
— Tak... oczywiście, jednak nie płonie ono już pełną siłą... raczej żarzy się albo tli jak gorący popiół. Jednak pragnienie zemsty odradza się, ciągle od nowa... niczym feniks. Jeśli ból nie zostanie mi wymierzony z zewnątrz, mój własny umysł i ciało wygenerują odpowiednie... substytuty. Które także nie będą przyjemne. I dlatego właśnie jestem teraz w najdoskonalszym i zarazem najmniej godnym pożądania stanie. I to się nie zmieni, dopóki żyję.
Hermiona zakryła usta dłonią, wyglądając jak ktoś, kto nagle poczuł się bardzo źle.
— Jak Dumbledore mógł sprawić, że będziesz zmuszony do czegoś takiego? — zapytała. — To jest... nieludzkie!
— Nie było innego wyjścia — powiedział Severus ostro. — Mam ci przypomnieć, że trwała wojna? Albus sam wiele wycierpiał. Chodziło o życie Draco, może nawet jego duszę, nie wspominając już o życiu jego rodziców. Na dodatek cierpliwość Czarnego Pana w stosunku do mnie wyczerpywała się. Gdybym tego nie zrobił, nie byłbym w stanie pozostać szpiegiem aż do końca wojny.
Hermiona pociągnęła nosem.
— Ale teraz... być z kimś w ten sposób... kto traktuje cię jak...
— Dla ustanowienia wymaganej przez więź pokuty nie ma innej drogi — powiedział Severus. — To nie żadna gierka. Wiesz, gdybym miał taką możliwość, wybrałbym pocałunek dementora, ale widocznie żaden dementor nie miał na mnie ochoty — dodał z uśmiechem. — A teraz koniec z przykrymi tematami. Mamy obiad do zrobienia.
Hermiona przez chwilę stała nieruchomo, po czym z zaskakującą szybkością złapała go za rękę. Severus był oszołomiony — miał nadzieję, że kobieta niczego nie zauważy. Jednak jego dłoń nie wyglądała szczególnie źle, co spostrzegł z ulgą. Tylko kilka siniaków i dwa małe rozcięcia. Zanim Hermiona zdążyła wymówić leczące zaklęcie, Severus potrząsnął lekko głową i wysunął rękę z jej uścisku.
— Zabiję go — obiecała.
Spojrzał na nią ze zdziwieniem.
— Skoro jego zachowanie tak bardzo cię złości, dlaczego ciągle jesteś jego przyjaciółką?
Hermiona zaczerwieniła się intensywnie.
— Myślę, że po części dlatego, bo ciągle czekamy, aż się otrząśnie. Jakkolwiek stan, do jakiego się doprowadził... Czasami mam wrażenie, że wszystko to jest tylko złym snem i pewnego dnia obudzimy się i życie będzie wyglądać normalnie.
— Znam to uczucie — przyznał miękko. — Ale tak się nie zdarzy, prawda?
Potrząsnęła głową z całkowitym przygnębieniem.
— To się ciągle pogarsza. On zmienia się na gorsze. Powoli, bardzo powoli... z miesiąca na miesiąc, rok po roku, staje się bardziej mroczny. Jak gdyby coś w nim rosło... pochłaniało go... lub przekształcało. Obserwowanie tych zmian jest przerażające.
— A jednak robisz to, tak samo jak nie mogłabyś oderwać oczu od widoku nieuniknionej katastrofy — zachichotał Severus bez śladu wesołości w głosie.
— Gorzej — szepnęła Hermiona. — Znacznie gorzej... Dużo łatwiej byłoby po prostu poddać się i uciec.
— To dlaczego tego nie zrobiliście? — zapytał.
Hermiona zarumieniła się i z zażenowania spuściła głowę.
— Ponieważ... nadal go kochamy. Mimo tego, czym się stał, nie możemy pozwolić mu... Są dni, gdy wspieramy go z powodu przyjaźni i miłości... ale są i takie, przyznaję, gdy robimy to z czystego lęku...
— Lęku, że gdybyście wyrazili swoją dezaprobatę i odwrócili się od niego, mógłby skrzywdzić kogoś z waszej rodziny?
Spojrzała na niego wzrokiem pełnym wyzwania i furii, ale gdy się odezwała, jej głos brzmiał pokojowo i rozważnie.
— Ciągle zadaję sobie pytanie, czy gdyby młody Tom Riddle miał wspierających go przyjaciół, takich, którzy nigdy by się od niego nie odwrócili, którzy rozmawialiby z nim i przekonywali do wyboru właściwej drogi, to co by się wtedy z nim stało? I podejrzewam, że jeśli pozwolimy teraz Harry’emu odejść, nigdy nie poznamy odpowiedzi na to pytanie.
Na dźwięk tych słów po karku Severusa przebiegł zimny dreszcz i spłynął wzdłuż kręgosłupa.
— Naprawdę uważasz, że to jest aż tak złe? — wymamrotał.
— Tak — przytaknęła Hermiona. — Oboje tak uważamy. I to jest dokładnie ten powód, dla którego nie możemy go opuścić. — Rzuciła ostrożne spojrzenie w stronę salonu, gdzie Ron i Hugo zajęci byli wesołą zabawą w zapasy. — Prawdę mówiąc nie chcemy, aby za dziesięć lat Hugo Weasley spędzał swoje wakacje na szukaniu horkruksów Harry’ego Pottera.

Popioły Armagedonu-SNARRY (BCP) Where stories live. Discover now