Rozłączenie

706 59 0
                                    

Tak, jak obiecała, Hermiona Granger wpadła tydzień później, aby osobiście doręczyć mu oficjalne zawiadomienie o nagrodzie Srebrnego Krzyża, jaką otrzymał za przełomowe wyniki w badaniach nad Eliksirem Wielosokowym. Severus, nie mogąc oderwać oczu od listu, skrzywił wargi w rozbawionym, ale pełnym zadowolenia uśmiechu.
Srebrny Krzyż był pierwszą nagrodą, jaką otrzymał, ale nie ostatnią, po nim przyszły kolejne, łącznie z Orderem Merlina pierwszej klasy, przyznanym za lata pracy dla Zakonu Feniksa i wręczonym mu w czasie trwającej zbyt długo ceremonii.
Severus Snape był w wystarczającym stopniu Ślizgonem, aby bezwstydnie i bez wyrzutów sumienia pławić się w sławie i chwale, jednak przyjęcie po ceremonii bardzo szybko zaczęło działać mu na nerwy. Bycie rozpoznawanym publicznie to jedno, a konieczność ściskania dłoni ludzi, którzy mieli mniej kręgosłupa moralnego niż ryżowy pudding, to zupełnie inna sprawa. Już po godzinie zastanawiał się, czy Order Merlina naprawdę wart jest konieczności zachowywania się w sposób cywilizowany przez cały wieczór.
W końcu udało mu się uciec. Wyszedł na balkon i schował za donicami z ogromnym, rosnącym do góry pnączem, które oddzielało jego cichy kącik od drzwi.
Zaledwie zdążył głęboko odetchnąć z ulgą, usłyszał znajome kroki, które zatrzymały się tuż za ścianą zieleni. Zaległa całkowita cisza.
— No, no — wycedził pogardliwie. — Gdzież się podziała twoja gryfońska odwaga, panie Potter?
Harry zaklął pod nosem i utorował sobie drogę przez splątane łodygi, stając z Severusem twarzą w twarz.
— Profesorze — zaczął cicho — muszę cię przeprosić za tamten dzień. Nie to miałem na myśli. Ja nie... nigdy nie chciałem, byś był... — Zadrżał, niezdolny skończyć zdania.
— Niewolnikiem? — dopowiedział Severus, mając nadzieję, że jego głos ocieka sarkazmem. I tak było, choć nie w stopniu, w jakim oczekiwał.
— Tak. Jeśli to coś warte, przepraszam. Naprawdę nie o tym myślałem. Pobiegłem za tobą bez zastanowienia. Nie chciałem cię obrazić.
Severus sztywno kiwnął głową.
— I ja przepraszam — powiedział nagle, zadziwiając tym nawet samego siebie. — Moja reakcja na twoje słowa niepotrzebnie była aż tak opryskliwa.
— Nie — sprzeciwił się Potter. — Była taka, jak trzeba. — Zakłopotany spuścił wzrok. — Kompletnie nie wiem, jak to powiedzieć... — Pełen bólu uśmiech skrzywił jego wargi, ale zaraz zniknął. — Pamiętasz, co powiedziałem ci na Kings Cross? Ja...
Severus uniósł rękę, aby mu przerwać.
— Harry — odezwał się cicho. — Wiem. — Potter spojrzał na niego w zamyśleniu, jak gdyby chciał spytać, co wie, ale nie miał na to odwagi. — Chcesz wiedzieć, czy cię kocham i zastanawiasz się, jak zadać pytanie i nie zostać zamordowanym. — Severus zorientował się, że uśmiecha się szyderczo, ale już nie tak bardzo jak wcześniej.
— Coś w tym rodzaju.
— Cóż — westchnął z rezygnacją. — Osobiście wcale cię nie lubię, ale przez lata przywykłem do troszczenia się o ciebie. — Ponownie się uśmiechnął, próbując zlekceważyć słowa, które miał wypowiedzieć. — Jeśli chodzi o miłość... może to nie to samo uczucie, jakim darzy cię Ginny Weasley, ale na mój własny sposób tak, sądzę, że tak.
Twarz Pottera przybrała wyraz pełen nadziei.
— W takim razie, może...
— Nie — przerwał mu Severus, nawet nie czekając, aż skończy. — To, obawiam się, byłoby niemożliwe.
Harry kiwnął głową.
— Chciałbym po prostu paść na kolana i błagać cię o przebaczenie — szepnął. — Ale jak prosić o przebaczenie za coś takiego? To jest poza granicami wszelkiego rozgrzeszenia i nic nigdy tego nie naprawi.
Snape przez chwilę patrzył na niego w zamyśleniu.
— Myślisz, że cię winię?
— Powinieneś.
— Harry — powiedział Severus, wzdychając ze smutkiem — posłuchaj mnie bardzo uważnie, ponieważ powiem to tylko raz. Będzie to jedyne rozgrzeszenie, jakie ode mnie otrzymasz. Wszystko, co się wydarzyło w ciągu ostatnich dwóch miesięcy, było moją winą.
Potter spojrzał na niego z niedowierzaniem.
— Co? Chyba oszalałeś!
Severus potrząsnął głową i wyjaśnił niechętnie:
— Gdyby nie moja zdrada dwadzieścia pięć lat temu, nie zostałbyś horkruksem Czarnego Pana. Tym pojedynczym uczynkiem wyrządziłem ci szkodę i niemal cię zniszczyłem. Mówiąc wprost, odpowiedzialność za to, że od teraz będziesz musiał żyć ze wspomnieniami zbrodni, które nie są twoje, spada na mnie. — Potter otworzył usta, aby zaprotestować, ale Severus mu na to nie pozwolił. — Jeśli o mnie chodzi, dyskusja jest zakończona — powiedział stanowczo. — Coś jeszcze?
Harry przytaknął.
— Nie chcę cię urazić, ale... co z więzią? Sam mówiłeś. Nieważne jak relaksująca czy życzliwa, nadal podtrzymuje uczucia, które już istnieją. Jeśli dobrze rozumiem, nigdy nie pozwoli ci... wiesz... przestać mnie kochać.
— To prawda — zgodził się Severus spokojnie. — Jednak ja jestem przyzwyczajony do kochania na odległość i, o czym ty i twoi przyjaciele zdajecie się od czasu do czasu zapominać, więź czy nie, jestem przede wszystkim człowiekiem. — Zerknął na Pottera z niewielkim i wcale nie miłym uśmiechem. — I, mówiąc po ludzku, Harry, miłość nie wystarczy. Nawet moje zrozumienie, że jesteś niewinny, to za mało. W moim ciele zakorzenione jest zbyt wiele wspomnień, dzięki którym myśl o głębszym związku staje się nieprzyjemna i poniżająca. Mówiąc całkiem szczerze, wolę wycofać się teraz, kiedy jeszcze mogę i ocalić resztki mojej ludzkiej godności. Z tego powodu proszę, żebyśmy trzymali się od siebie jak najdalej i spotykali tylko wtedy, kiedy będzie to absolutnie konieczne, uwzględniając oczywiście fakt, że mamy wspólnych przyjaciół.
Harry przytaknął nieznacznie i spojrzał na niego oczami błagającymi o coś, czego Severus nie był pewien.
Patrzyli na siebie nawzajem ostrożnie tak długo, jak dwoje ludzi może to robić w całkowitym milczeniu czy bez wykonywania jakiegokolwiek ruchu. W końcu Severus poddał się i lekko skinął Harryemu głową. Potter odpowiedział natychmiast, podchodząc bliżej i stając tuż przy nim, tak że mogliby się dotknąć, ale nie ośmielając się tego zrobić. Gdy Severus uniósł ramiona, Harry natychmiast objął go mocno. Nie przywarł do niego ani go nie przytulił, po prostu objął, jak robią to starzy przyjaciele.
— Dziękuję — powiedział cicho. — Dziękuję, że pozwoliłeś mi pożegnać się w ten sposób.
Severus nie wiedział, co powiedzieć, więc tylko niezgrabnie odwzajemnił uścisk, wydając przy tym z siebie poirytowane mruknięcie, gdy zrozumiał, że Potter na wpół śmieje się, a na wpół szlocha w jego ramionach.
— Co cię tak śmieszy? — zapytał.
— Jest taka mugolska piosenka — wykrztusił Harry. — „All You Need Is Love.
— Tak. Mój ojciec bardzo ją lubił — zgodził się Severus. — Śpiewał ją jakiś dziwny zespół. Piosenkarz miał okulary podobne do twoich. Nazywali się... Bugs?
— Beatles — podpowiedział Harry i westchnął lekko. — Głupi mugolscy muzycy. Dlaczego wymyślają takie teksty, skoro to nieprawda?
Severus uśmiechnął się z goryczą i poklepał go łagodnie po plecach.
— Może dlatego, że nigdy nie spotkali się z Tomem Riddleem.

Popioły Armagedonu-SNARRY (BCP) Where stories live. Discover now