Zakłopotania

707 55 0
                                    

Kilka godzin później Severus uświadomił sobie, że czuje na ustach czyjeś wargi. Harry klęczał przy łóżku, całując go tak delikatnie, że przypominało to bardziej muśnięcia wiatru niż ludzki dotyk.
— Jesteś tu — powiedział Harry z absolutnym zachwytem w głosie. — Obudziłem się, a ty byłeś obok mnie.
— Sądzę, że właśnie to obiecałem — odparł Severus.
— W takim razie dzień dobry. A dla ciebie chyba... dobry wieczór. — Severus drgnął lekko i usiadł. Czuł się trochę zmęczony, a jego ciało było zupełnie zdezorientowane zmianą czasu. I ciągle nie pozbył się zażenowania z powodu swojego wczorajszego wybuchu, ale niepohamowany entuzjazm Pottera pomógł mu uśmierzyć nieprzyjemne doznanie. Harry przyglądał mu się z zainteresowaniem. — Nie będziesz miał przeze mnie kłopotów w pracy? — zapytał.
— Nie. Bycie kierownikiem działu ma swoje zalety — odparł Severus z nadmierną pewnością w głosie. — Poza tym przez kilka dni w miesiącu mam prawo pracować w terenie.
Harry zaśmiał się radośnie.
— Myślę, że formalnie rzecz biorąc, jesteś w pracy. To znaczy... naprawdę musisz ocenić miejsce i osobiście upewnić się, że jest odpowiednie na gody... eee... na hodowlę bazyliszków — dodał szybko.
— Dokładnie tak — odparł Snape z całkowitą powagą.
— Masz ochotę na śniadanie?
— Oczywiście — zgodził się Severus. — Zamawiam na pół spaloną owsiankę ze szklanką mleka.
— Już podaję. Chcesz wziąć prysznic?
— Tak.
Severus udał się do łazienki, z której wyszedł po piętnastu minutach, w pełni ubrany, łącznie z szatą. Stół był już zastawiony do śniadania, wraz z owsianką (tym razem niespaloną) i zimnym mlekiem.
Zjedli w ciszy, jedynie Harry rzucał Severusowi co jakiś czas nieśmiałe spojrzenia.
— Co? — warknął w końcu Snape.
— Mogę zaparzyć herbatę — zaoferował Harry.
— To zdumiewające — wycedził Severus pogardliwie. — Twoje umiejętności nie przestają mnie zadziwiać. — Harry roześmiał się głośno, uprzątnął talerze, nastawił czajnik i rzucił Severusowi jeszcze jedno chytre spojrzenie. — No co? — prychnął Snape, zerkając na swoją koszulę. — Nie mam na ubraniu flaków ropuchy, więc czemu się tak na mnie patrzysz?
— Ładnie wyglądasz, to wszystko — odparł Harry łagodnie.
— Idiota — skwitował Severus z niedowierzaniem.
Harry jedynie wzruszył ramionami i poszedł zrobić herbatę. Severus obserwował go z zachwytem. Światło porannego słońca wpadało przez okno, zalewając całą chatę blaskiem i ciepłem. Potter poruszał się spokojnie i bez pośpiechu, a całe jego ciało zdawało się promieniować dobrocią i życzliwością. Kiedy po raz kolejny uśmiechnął się czule, Severus niepewnie odwzajemnił uśmiech, nagle pokonany przez sympatię człowieka, który przejmował się nim i hołubił go z tak swobodnym entuzjazmem.
Ciepło i słońce przypomniały mu o dworcu Kings Cross i przez krótką chwilę wydawało mu się, że umarł, we Wrzeszczącej Chacie lub Dolinie Godryka, i teraz, na drugim świecie, spotkało go coś w rodzaju nagrody w postaci młodej, przyjaznej duszy, która dba o niego i przejmuje się nim i... skrępowany samą myślą odepchnął ją szybko daleko od siebie.
— Ja... Zastanawiam się... — szepnął Harry, obracając się, by stanąć z nim twarzą w twarz. — Czy ty... czy czujesz to samo, co ja? Czy podoba ci się, jak wyglądam?
Severus natychmiast uśmiechnął się szyderczo, nie chcąc przyznać nawet przed samym sobą, jak wielki pociąg odczuwał do kogoś, kto tak bardzo górował nad nim, przynajmniej jeśli chodzi o aparycję.
— Trudno powiedzieć — odparł ironicznie. — W końcu ty widziałeś mnie dużo dokładniej niż ja ciebie. — Gdy tylko ostatnie ze słów opuściło jego usta, już ich pożałował, tym bardziej, że Harry, słysząc je, zadrżał. Ale mimo że lekki grymas żalu wykrzywił jego twarz, nie zaczął przepraszać ani nie wydawał się urażony. W zamian spojrzał otwarcie na Severusa i rzucił wyzywająco:
— Sugerujesz, że chcesz mnie dokładnie obejrzeć?
Severus w zaskoczeniu uniósł brew, rozsiadł się wygodnie na krześle i splótł ramiona na piersi.
— A co? — zapytał. — Zamierzasz rozebrać się do naga i pokazać mi swoje ciało?
Harry uśmiechnął się delikatnie, a jego twarz zalały rumieńce.
— Może — odparł wymijająco. — Chcesz, żebym to zrobił?
Snape wydał z siebie rozbawiony chichot.
— I? Zrobisz to? Tak po prostu? Żadnego romantyzmu? Żadnych czekoladek, żadnych róż?
Rumieniec Harryego pogłębił się.
— A co? Przyniosłeś ze sobą jakieś kwiaty?
— Obawiam się, że nie — odparł Snape ze złośliwym uśmieszkiem.
Harry odwzorował dokładnie ten uśmiech.
— Nie masz nawet czekolady? — Severus zaśmiał się cicho i sięgnął do szaty, wyciągając po chwili opakowanie z czekoladową żabą. Oczy Harryego otwarły się szeroko. — Kim jesteś i co zrobiłeś z Severusem Snapeem?
Severus zmarszczył brwi.
— To dla Hugona — warknął, zamierzając schować żabę z powrotem do kieszeni.
— O nie, dawaj mi ją! — zażądał Harry, więc Severus podrzucił mu opakowanie.
Harry złapał je bez wysiłku, otworzył i wyciągnął żabę. Polizał ją i odgryzł kawałek. Severus obserwował go, nagle wytrącony z równowagi przez niewiarygodnie perwersyjne uczucie towarzyszące dawaniu swojemu byłemu, dwadzieścia lat młodszemu uczniowi dziecięcych słodyczy w celu zachęcenia go do rozebrania się.
Harry wreszcie skończył jeść, delektując się każdym kęsem i oblizał usta.
— No cóż, chyba nadszedł czas, abym wypełnił moją część umowy — powiedział, sięgnął dłonią do koszuli i odpiął guziki.
Severus patrzył jak zahipnotyzowany, gdy przed jego oczami pojawiła się doskonale ukształtowana klatka piersiowa.
— Harry — szepnął, łapiąc Pottera za nadgarstek. — Przestań. — Harry spojrzał na niego pytająco. — Przepraszam. Często mówię, zanim pomyślę. Nie mam zamiaru tobą manipulować ani zmuszać do czegokolwiek, czego sam nie chcesz.
Potter potrząsnął głową.
— Nie, nie, wszystko w porządku. To znaczy... jeśli chcesz mnie zobaczyć, ja nie mam nic przeciwko.
Severus zaśmiał się cicho i zabrał rękę.
— W takim razie proszę, kontynuuj.
Harry przytaknął, odpiął pasek i zsunął spodnie wraz z bielizną aż do kostek, po czym zrobił krok do przodu i stanął wprost przed Severusem.
Snape, ciągle siedząc na krześle, poczuł, jakby jego obowiązkiem było odwrócenie wzroku, ale nie był w stanie tego zrobić. Bez słowa bezwstydnie wpatrywał się w umięśnione ręce i pierś, stwardniałe sutki, wąską talię i... kierując oczy śladem ciemnych włosów na brzuchu w dół na pachwinę, gdzie prężył się idealnie twardy penis.
Gdy wreszcie odzyskał głos, zapytał:
— Mogę cię dotknąć?
— Oczywiście — odparł Harry. — Kiedy tylko masz ochotę. I nigdy nie musisz pytać o pozwolenie.
Severus położył dłoń na jego biodrze, głaszcząc skórę koniuszkami palców. Gdy przejechał paznokciami wzdłuż śladu ciemnych włosów na brzuchu, nie dotykając jednak najwrażliwszego miejsca, Potter zadrżał lekko i zaczął oddychać szybciej.
— Czy to przyjemne? — spytał Severus.
Penis Harryego drgnął gwałtownie.
— Można tak powiedzieć — szepnął Potter słabym głosem.
Snape wstał, obszedł go i położył mu dłonie na plecach, powodując, że Harry wydał z siebie błogie westchnienie i wychylił się w stronę dotyku.
Przebiegł w dół jego pleców dwoma palcami, tropiąc kręgosłup i zatrzymując się tuż przy pośladkach. Ciało Harryego promieniowało gorącem, drżąc nieznacznie przy każdej pieszczocie.
Snape docisnął wargi do jego karku.
— Och — szepnął Potter, z roztargnieniem unosząc rękę, jak gdyby w automatycznej odpowiedzi, by dotknąć samego siebie. Severus natychmiast mu to uniemożliwił, łapiąc za nadgarstek.
— Panie Potter — powiedział z wesołością i jedynie nutką lekceważenia w głosie. — Czyżbyś miał zamiar onanizować się na oczach swojego starego profesora?
— Oczywiście, że nie — odparł Harry, najwyraźniej próbując zabrzmieć na urażonego. — Jak możesz w ogóle coś takiego sugerować? — Nadal trzymając w uścisku przegub jego dłoni, Severus przesunął drugą ręką po dolnej partii brzucha, wydobywając tym z ust Harryego kolejne sapnięcie. Jego ciało zatrzęsło się gwałtownie. — Powinienem iść... ach... pod prysznic — wymamrotał Potter niespójnie.
— Naprawdę? — szepnął Severus, puszczając jego nadgarstek, aby go nie ograniczać i ponownie kładąc prawą dłoń na biodrze. — Skąd ten pośpiech? — Jeszcze raz przysunął usta do karku Harryego i pocałował go tam, teraz mocniej, muskając językiem skórę. Uniósł drugą rękę i najpierw dotknął sutka Harryego, a potem ścisnął go delikatnie między palcami.
— To... Ja... Och!... — krzyknął Potter ostro. Jego ciało zadrżało wściekle, po czym zesztywniało na sekundę lub dwie. — Mniejsza o to — dodał, kompletnie upokorzony. — Już za późno. — Severus przesunął dłonią po jego brzuchu i niżej, gdzie znalazł mięknącego penisa pokrytego śladami spermy. — Przepraszam — powiedział Harry cicho. — Ja nie... zwykle tego nie robię... W zasadzie nigdy tego nie robię — rzucił pospiesznie.
— Czego? Nie szczytujesz z powodu dotyku? — wyjaśnił Severus, rozbawiony wbrew własnej woli.
— Tak — wymamrotał Potter. — Przepraszam.
Severus obszedł go i stanął z nim twarzą w twarz. Zobaczył zaczerwienione policzki i kropelki potu na czole. Ujął w dłoń jego podbródek i przyjrzał mu się z zainteresowaniem.
— Nie wprawiłem cię w zakłopotanie, prawda? — spytał łagodnie. — Jeśli to ma znaczenie, nie takie były moje intencje.
— Sam wprawiłem siebie w zakłopotanie, jak sądzę — powiedział Harry z rezygnacją. — Ale było warto.
Kierowany impulsem, patrząc na niego z perfidnym, drapieżnym uśmiechem, Snape uniósł do ust swój splamiony nasieniem palec.
Potter potrząsnął gwałtownie głową.
— Nie rób... — poprosił słabo.
— Tak? — zapytał Severus szyderczo. — Mój Pan zabrania mi go spróbować? Czyżby to był jakiś nadzwyczajny przywilej? Na który powinienem zasłużyć?
Harry patrzył na niego z szokiem w oczach.
— Jesteś... Jesteś okropny — szepnął oskarżycielsko. — Po prostu nie chcę, abyś poczuł obrzydzenie.
Severus zlizał pojedynczą białą kroplę, próbując gorzkawego, lekko metalicznego smaku spermy.
— Cóż, to wcale nie jest nieprzyjemne — powiedział, nie odrywając od Harryego wzroku. — Dużo lepsze niż ślina demimoza. — Potter potrząsnął głową i uciekł spojrzeniem. Severus obserwował go z sympatią, ale też poczuciem winy. — Dobrze się czujesz? — spytał delikatnie.
— Mniej więcej — odparł Harry, brzmiąc zarówno na lekko urażonego, jak i rozbawionego. — Mógłbyś mi to ułatwić, wiesz?
— Jak?
— Przez przyznanie, że masz niezwykle zdolne ręce i że to... stało się z powodu twego nieodpartego uroku, a nie mojego braku samokontroli.
— Cóż — zaśmiał się Severus złośliwie. — Niewątpliwie tak właśnie było.
— Jasne.
— Młoda gwiazda czarodziejskiego świata nie mogłaby mieć orgazmu w ten sposób, chyba że byłby on wywołany czymś całkowicie oszałamiającym.
— Dokładnie.
Severus ponownie ujął twarz Harryego w swoje dłonie i pocałował go delikatnie, czując ciągle obecny na jego wargach smak czekolady.
— Biorę za to pełną odpowiedzialność — powiedział poważnie. — To wyłącznie moja wina.
— Tak, całkowicie — mruknął Potter, pochylając się, aby podnieść ubranie. — Pójdę wziąć prysznic.

Popioły Armagedonu-SNARRY (BCP) Where stories live. Discover now