Ostatni bój

773 58 0
                                    

Severus uświadomił sobie, że śmieje się głośno.
— Panno Granger, nigdy nie przestaniesz mnie zaskakiwać. Chcesz mi powiedzieć, że ostatnia, heroiczna bitwa między dobrem i złem odbędzie się... w twojej kuchni? I co dokładnie mamy zrobić? Zaprosić Harry’ego Pottera na kawę, spróbować przemówić mu do rozsądku, a jeśli się nie uda, wyzwać go na pojedynek? Stanąć przeciw Czarnej Różdżce?
Hermiona posłała mu urażone spojrzenie.
— Powiedziałam, że mam plan. Wcale nie twierdzę, że jest dobry. Masz lepszy pomysł?
Zastanawiał się przez kilka minut. Spędził lata jako agent Dumbledore’a, zajmował się pracą naukową, był wojownikiem i szpiegiem, ale nigdy nie miał do czynienia z taktyką, w żadnym znaczeniu tego słowa.
— W porządku — odezwał się w końcu. — Tutaj przynajmniej jesteście na własnym terenie, macie kontrolę nad tym miejscem. Ale to jedyna korzyść po waszej stronie. Będziemy musieli zabezpieczyć magicznie każde okno i drzwi, każde pęknięcie w ścianach, sufitach i podłogach. Ponieważ Potter zna ten dom bardzo dobrze, stanowczo zalecam zmienienie jego układu tak bardzo, jak to możliwe, bez dezorientowania samych siebie. — Ron i Hermiona z napięciem słuchali każdego jego słowa. — Nadal jesteście tutaj tak samo bezbronni jak mysz w pułapce — powiedział otwarcie. — Będziemy potrzebować planu ucieczki na wypadek, gdyby pojedynek nie potoczył się dobrze. — Hermiona otwarła usta, aby zaprotestować, ale Ron potrząsnął nieznacznie głową, czym skutecznie ją uciszył. Nie powstrzymała się jednak przed rzuceniem im buntowniczego spojrzenia. — Nie zapominaj — kontynuował Severus ostro — że prawo nie jest po naszej stronie. W momencie, w którym postanowiliście zostać przestępcami, powinniście wszystko odpowiednio zaplanować.
Na te słowa Hermiona wyraźnie zadrżała.
— Nie jesteśmy... — zaczęła, ale Severus jej przerwał.
— Z całą pewnością jesteście — podkreślił łagodnie. — Harry orientuje się znakomicie się w tych gierkach, więc nie zrobi niczego, co byłoby nielegalne. Wszystko, do czego się posunie, to niewielkie uszkodzenie swojej własności. Wasza trójka z kolei złamała prawo własności, zaatakowała George’a Weasleya i posiadała nielegalne substancje. Nie mówiąc już o konspiracji, której celem było dokonanie zamachu.
Wyraz twarzy dziewczyny stał się całkowicie przygnębiony.
— Praktycznie już jesteśmy martwi — szepnęła z rezygnacją.
Ron położył jej dłoń na ramieniu.
— Nie, poradzimy sobie — powiedział. — Wzmocnię zabezpieczenia domu i zmodyfikuję zaklęcia. Będziemy mogli się deportować lub użyć świstoklika, za to nikt nie będzie w stanie dostać się do środka.
— W porządku — odparła Hermiona, znowu pełna nadziei, i zerknęła na Severusa. — Kupiłam zapasową różdżkę. Starałam się, żeby była jak najbardziej zbliżona do twojej starej różdżki ze sklepu Ollivandera. Włókno ze smoczego serca i heban, prawda?
Severus uśmiechnął się lekko.
— Dokładnie — potwierdził.
Kiedy wręczyła mu różdżkę, wypróbował ją i z radością stwierdził, że pracowała znakomicie. Przez kilka minut rzucał przypadkowe zaklęcia, zdumiony, jak bardzo tęsknił za doznaniem, jakie wywoływała magia, gdy przepływała przez ciało tuż przed uwolnieniem się na zewnątrz.
Hermiona obserwowała go z zachwytem na twarzy.
— Myślę, że cię lubi.
Zgodził się z nią chętnie. Mówiąc wprost, prawdopodobnie pierwszy raz od chwili wybudzenia się ze śpiączki, poczuł się w pełni żywy.
— Być może powinniśmy się przespać — powiedziała Hermiona łagodnie. — Dobrze nam to zrobi.
— Nie zgadzam się — odparł stanowczo Ron. — Mamy zbyt wiele rzeczy do zrobienia. Masz jeszcze jakiś eliksir czujności?
— A co to jest? — zapytał zaciekawiony Severus.
— Mój własny wynalazek — odparła Hermiona z zakłopotaniem. — Działa jak samoodnawiające się Rennervate, a dodatkowo utrzymuje ciało w stanie przebudzenia i czujności przez około trzy dni. Potem jednak...
Ron zaśmiał się cicho.
— Brała go, kiedy pracowała nad swoją dysertacją — poinformował Severusa. — Gdy skończyła, spędziła w łóżku dobry tydzień. Jednak, jak twierdzi, było warto.
— Moją pracę opublikowano, prawda? Więc naprawdę było warto — powiedziała z dumą. — Dobrze, zażyjmy go. Zgadzam się, że nie mamy chwili do stracenia.
Lekko podenerwowana wyszła do kuchni i wróciła z czterema fiolkami.
— Na zdrowie! — powiedział Ron teatralnym głosem, wyciągając rękę ze swoim flakonikiem w stronę przyjaciół.
— Na zdrowie! — zaśmiali się cicho Neville i Hermiona.
Snape wywrócił oczami, ale kiwnął głową. Cztery fiolki brzęknęły o siebie radośnie, a czterech spiskowców zgodnie wypiło eliksir.
Mikstura zaczęła działać niemal natychmiast i, co Severus musiał przyznać, okazała się niezmiernie efektywna. Już po chwili był w pełni przytomniejszy, a jego umysł skoncentrowany.
Ron i Neville opuścili salon, aby zabezpieczyć dom. Twarz Hermiony nabrała ostrożnego, pełnego nadziei wyrazu.
— Mam coś jeszcze — szepnęła. — Chodź ze mną. — Poszedł za nią do kuchni, gdzie z jednej z szafek wyciągnęła małe, niepozorne pudełko. — Wiesz, że zaklęcia umieszczone na Znaku ukarzą cię za ucieczkę wyjątkowo intensywnym bólem — powiedziała spokojnie. — Kara jest aktywowana na życzenie właściciela, w dowolnej chwili, kiedy tylko odkryje on wykroczenie.
Severus skinął głową.
— Pan Potter rzeczywiście wspomniał, że, cytuję: „Cruciatus przy tym jest jak pieszczota” — powiedział bez emocji. — Co, jak sądzę, uczyni mnie raczej nieskutecznym w walce.
Hermiona uśmiechnęła się triumfująco.
— Spójrz na to. — Otworzyła pudełko i podała mu małą, zalakowaną butelkę. Uniósł ją do twarzy i powąchał. Mimo pieczęci mógł powiedzieć, czym jest znajdująca się w środku substancja.
— To ekstrakt z morskich makówek, prawda? — zapytał. — Jak czysty?
— Dziewięćdziesiąt siedem procent — odparła z dumą.
— Czyś ty kompletnie oszalała, głupia dziewczyno? Trzymasz w domu coś takiego? — zawarczał. — Ta substancja jest nielegalna w prawie całym czarodziejskim świecie, do tego wysoce uzależniająca i...
— Cicho! — syknęła, machając ręką. — Nie ma potrzeby tak krzyczeć. — Odebrała mu buteleczkę. — Wiem, co to jest i zdaję sobie sprawę z problemów, jakie ze sobą niesie. Jego działanie trwa jedynie przez dwie godziny, a kiedy minie, wrażenie jest naprawdę nieprzyjemne i... zmniejsza wręcz naturalną odporność ciała na ból przez kilka kolejnych tygodni. Jednak dopóki jego znieczulające właściwości działają, sytuacja jest wyjątkowa. To jedyna znana substancja, która skutecznie neutralizuje Cruciatusa. Sądzę, że jeśli zajdzie taka potrzeba, będziesz w stanie walczyć.
Kiwnął głową, niechętnie przyznając jej rację.
Następne dwie godziny spędzili oddzielnie. Hermiona pomagała Ronowi i Neville’owi w zabezpieczaniu domu, a Severus wyjął z jednej z półek instrukcję tworzenia świstoklików i zajął się pracą, robiąc dobry użytek ze swojej nowej różdżki. Kiedy Hermiona zobaczyła, że świstoklik jest prawie gotowy, spojrzała na niego ze zdziwieniem.
— Kiedy się stąd wycofamy, będziemy musieli się rozdzielić — powiedział Severus. — Wasza trójka musi się deportować razem i obmyślić plan awaryjny. Świstoklik, który zaprojektuję dla siebie, da mi trochę czasu, mimo nałożonych na Znak zaklęć śledzących.
— Wyjaśnij — zażądała.
— Oparłem się na algorytmie metody Monte Carlo*. Mówiąc w skrócie, miejsce przeznaczenia zostaje wybrane losowo, a proces może być powtarzany bez ograniczeń. Harry nadal będzie mógł podążać moim śladem, ale zanim on i jego ludzie do mnie dotrą, ja przeniosę się już w zupełnie inne, przypadkowe miejsce.
— Genialne — szepnęła cicho.
— Co teraz? — zapytał Ron.
Severus uniósł wzrok i z zaskoczeniem uświadomił sobie, że zarówno Weasley, jak i Neville patrzą na niego z niecierpliwością, czekając na instrukcje.
— Musicie się upewnić, że nikt nie zostanie wykorzystany przeciwko wam jako zakładnik — powiedział stanowczo. — Gdzie jest Hugo?
— W tej chwili z moimi rodzicami — odparła Hermiona. — Co proponujesz?
— Wyślij go w bezpieczne miejsce. Przychodzi ci jakieś do głowy?
— Przywiozłem ze sobą świstoklik do Beauxbatons — odezwał się Ron. — Na wypadek, gdybyśmy musieli uciekać w pośpiechu...
— Świetnie — przerwał mu Snape. — Wyślijcie tam syna natychmiast, nie czekajcie do rana. Niech zostanie z Hagridem. Sądzę, że on i Olimpia znajdują się wystarczająco daleko od Harry’ego Pottera, aby nie ulec jego wpływom.
Hermiona uśmiechnęła się nieznacznie.
— Ron, Neville... idźcie po Hugona, odeślijcie go, a gdy wrócicie, zajmiemy się dalszym planowaniem.
Obaj mężczyźni odeszli, a Severus wrócił do pracy. Pół godziny później świstoklik był gotowy, jednak Weasley i Longbottom nie wrócili. Hermiona zaczęła wiercić się na krześle.
— Dlaczego to trwa tak długo? — szepnęła nerwowo. — Dom moich rodziców znajduje się zaraz za rogiem.
Severus położył skończony świstoklik na ławie, zażył pierwszą dawkę ekstraktu z morskich makówek i zanotował godzinę.
Dokładnie w tym momencie wokół nich rozległ się głośny, irytujący dźwięk. Snape prawie podskoczył, przestraszony, zaraz jednak zrozumiał, że jego źródłem jest mugolski telefon.
— To na pewno moi rodzice — szepnęła Hermiona. — Chcą wiedzieć, dlaczego zabieram Hugona w środku nocy.
Podeszła do telefonu i podniosła słuchawkę. Severus ruszył za nią.
— Nie — powiedziała. — Nie, szczerze, mamo... Ja i Ron wcale się nie kłócimy. Tak, oczywiście, że bym ci powiedziała... — Chwilę później słuchawka wyślizgnęła się jej z ręki i upadła na podłogę. Hermiona wydała z siebie stłumiony krzyk i zakryła usta dłonią. — Spóźniliśmy się — szepnęła z goryczą. — Już za późno...
Snape wziął głęboki oddech, gdyż zaczęło go ogarniać znajome uczucie strachu.
— Co się stało? — zapytał łagodnie. — Hermiono?
— Harry ma Hugona — szepnęła.
— Dlaczego twoi rodzice oddali dziecko Potterowi bez wcześniejszego powiadomienia ciebie? — warknął.
Potrząsnęła głową z rozpaczą.
— Nie wiedzieli, że to Harry... czy ktokolwiek... Mama powiedziała tylko, że... przyszedł Ron i zabrał naszego syna... Dwie godziny wcześniej, niż ja go tam wysłałam!
— Eliksir Wielosokowy — mruknął Snape. — Do diabła z tym wszystkim!
Hermiona jak obłąkana rzuciła się w stronę drzwi, jednak Severus zagrodził jej drogę i zatrzymał, kładąc rękę na ustach.
— Cicho — powiedział. — Teraz musimy być ostrożni. Rozejrzyjmy się przed wyjściem.
Razem podkradli się do okna i wyjrzeli przez żaluzje. Nikła, błyszcząca ściana magicznej energii otaczała dom ścisłym kręgiem.
— Nie możemy się stąd wydostać — szepnęła Hermiona ze strachem. — Jesteśmy w pułapce. Oni mają Hugona i... prawdopodobnie także Rona i Neville’a! — Oddychała szybko, jak gdyby starała powstrzymać się od szlochu.
Dokładnie wtedy w kominku zamigotały płomienie, informując o nadchodzącej rozmowie. Hermiona zerknęła w tamtą stronę z lękiem w oczach.
— Sugeruję, abyś podeszła — powiedział Severus łagodnie. — Oboje dobrze wiemy, kto chce z tobą porozmawiać.

* jedna z metod badań statystycznych

Popioły Armagedonu-SNARRY (BCP) Where stories live. Discover now