Trudna dobroć

761 63 1
                                    

Severus patrzył na Harryego w zamyśleniu, zastanawiając się, jak to możliwe, aby jego życie nagle zmieniło się tak drastycznie.
Jeszcze wczoraj umartwiał się w milczeniu, siedząc w domu na Spinners End, zdecydowany spędzić resztę życia z emocjonalną pustką, która nigdy nie zostanie uzdrowiona ani czymkolwiek zapełniona. Zaledwie cztery godziny temu stał w mugolskiej księgarni, szukając książki o Bożym Narodzeniu, w której ukryte było przesłanie. A teraz siedział przy ognisku, z Harrym tuż przy swoim boku.
Przez ostatnie trzy i pół roku widział Pottera tylko czterokrotnie. Przy każdym spotkaniu obaj nie zrobili niczego więcej poza wymianą objęć i kilku sarkastycznych uwag (nawet jeśli sarkazm był w najlepszym przypadku mało entuzjastyczny). Severus zawsze odchodził szybko, żeby nie ulec swoim uczuciom i nie stanąć wobec strasznej możliwości bycia zaakceptowanym i mile widzianym.
Odsunął się delikatnie, na co Harry uniósł głowę i natychmiast zabrał rękę, mimo że na jego twarzy widać było czyste niezadowolenie z powodu przerwania kontaktu.
— Nie żałujesz, że tu przyszedłeś, prawda? — spytał ostrożnie. Jego oczy były szeroko otwarte i skupione na każdym ruchu Severusa.
Snape westchnął i potrząsnął głową. Część jego żałowała, ale inna żałowała jeszcze bardziej, że nie zjawił się tu wcześniej.
Palce Harryego dotknęły jego twarzy i musnęły czoło.
— Blizny? Masz...
— Zaklęcie maskujące — wyjaśnił Severus spokojnie. — Bardzo skuteczne. Wielowarstwowe. Nawet go nie czuję.
Potter objął go i trzymał mocno. Z jego gardła wyrwał się pojedynczy, zdławiony szloch.
Severus parsknął cicho.
— I co teraz? Pewnie chcesz, żebym je zdjął, a wtedy ty mógłbyś spędzić całą noc przepraszając i płacząc?
Harry jedynie potrząsnął głową i objął go mocniej.
— Nie. Cóż. Zrób cokolwiek, co jest najwygodniejsze dla ciebie. Chcę, abyś czuł się zupełnie wolny i robił, na co masz ochotę.
— Robię — powiedział Severus z udawaną pewnością siebie. — I ty też powinieneś.
Harry kiwnął głową, położył się na plecach na trawie i przyciągnął Severusa do siebie, obejmując go uspokajająco, wędrując dłońmi po jego plecach i bokach. Dwa ciała, które poznają się na nowo albo, dokładnie rzecz biorąc, tak naprawdę zaznajamiają się ze sobą po raz pierwszy. Snape ułożył się obok Harryego, odprężając się pod jego dotykiem. Zdecydowanie zbyt szybko i zbyt łatwo, pomyślał.
Po trzech i pół roku opierania się czemuś przemożnemu i po całym życiu kochania bez wzajemności, dlaczego było mu aż tak spieszno, aby poddać się tej przerażającej dobroci? Zatrząsł się ze strachu, ale ręce Pottera złagodziły przepływające przez jego ciało drżenie.
Harry przebiegł palcami wzdłuż jego kręgosłupa, naciskając delikatnie na każdy z kręgów.
— Jakie napięte — szepnął.
— Nic mi nie jest.
Potter westchnął lekko.
— Możesz położyć się na brzuchu?
Severus, zadziwiając tym samego siebie, nie miał nic przeciwko, więc posłusznie się obrócił i poczuł, że Harry okrakiem siada na jego biodrach. Mimo woli spiął się nieznacznie, reagując na kontakt ud ze swoimi pośladkami. Na kolejną, krótką sekundę fala paniki do pary ze wstydem opanowały jego ciało. Wbił palce w trawę, nieruchomiejąc i nie wydając przy tym żadnego dźwięku.
Pochylający się nad nim Harry również znieruchomiał, nie robiąc nic, po prostu czekając. Severus odetchnął głęboko, uświadamiając sobie, że opór jego własnego organizmu zaczyna się rozpraszać. Odetchnął lekko i wtulił twarz w trawę.
— W porządku?
— Jak na razie.
Palce Harryego delikatnie podciągnęły jego koszulę.
— Mogę ją zdjąć?
— Jeśli musisz — odparł Severus bez entuzjazmu, nagle bardzo świadomy nieuniknionego faktu, że był starym, nieatrakcyjnym mężczyzną, leżącym na brzuchu z twarzą w trawie, razem ze swoim byłym uczniem, młodym, dobrze zbudowanym i przystojnym, który właśnie pochylał się nad nim i masował mu plecy.
Kierując się jego niezbyt entuzjastyczną reakcją, Harry nie uczynił żadnego gestu, aby go rozebrać. Severus uniósł się na łokciach i sięgnął dłonią w dół, aby rozpiąć koszulę. Zsunął ją z ramion, obnażając plecy, czując się zupełnie upokorzony, niewiarygodnie wrażliwy i szkaradny, ponieważ jego wychudłe, starzejące się, zniszczone ciało zostało wystawione na chłodny powiew nocnego wiatru.
Jeszcze przez moment Severus pozostał nieruchomy, oczekując, że Harry wycofa się lub zareaguje niesmakiem. Jednak zaraz potem Potter pochylił się nad jego plecami, dociskając mu ciepłe i wilgotne usta do karku. Wargi przesunęły się wzdłuż jego kręgosłupa, wraz z ciepłym oddechem wysyłając wzdłuż niego dreszcze.
Severus leżał z pochyloną twarzą, oscylując pomiędzy absolutnym przerażeniem a totalną błogością, podczas gdy usta i dłonie Harryego pieściły go i łagodziły każdy ból i niepokój, nieustannie, aż do chwili, gdy prawie zatracił zdolność logicznego myślenia. Wszystko, co teraz istniało, było delikatnym dotykiem i powiewem wiatru. Usta Harryego złożyły pocałunek na dole jego pleców, a ręce przesunęły się po bokach, tropiąc żebra.
Po raz kolejny poczuł się upokorzony na myśl, jak ohydnie musi wyglądać, jednak Harryemu jakby w ogóle to nie przeszkadzało. Jego wargi ruszyły w górę, ponownie muskając kręgosłup i znowu zatrzymując się na karku.
— Jesteś taki piękny — szepnął Harry miękko, kładąc rękę na głowie Severusa.
Snape wydał z siebie niski dźwięk protestu, czując dłoń wplątującą się w jego włosy, ale nie zrobił nic, aby się oprzeć.
Palce Harryego dotknęły tasiemki przytrzymującej kucyk.
— Mogę? — spytał.
— Mmm... tak — mruknął Severus.
Wstążka ześlizgnęła się, a uwolnione kosmyki rozsypały się po jego ramionach. Harry wplótł w nie palce.
— Nie obciąłeś ich — powiedział.
Severus docisnął twarz do pogniecionej trawy. Całe jego ciało zatrzęsło się, gdy dłoń Harryego spoczęła między jego łopatkami. Właśnie zamierzał wypowiedzieć jakąś pogardliwą uwagę, ale nagle stracił do tego absolutnie całą siłę. W zamian odparł tylko ze znużeniem:
— Zawsze, kiedy chciałem to zrobić, zaczynałem się zastanawiać, kto lubił moje długie włosy, Tom Riddle czy ty. — Zakłopotanie tego prostego wyznania było tak przenikliwe, że Severus docisnął policzek aż po korzonki wyrastającej z ziemi trawy.
Harry najpierw uniósł się, a potem pochylił, schował twarz w jego włosach i wziął głęboki oddech. Szepnął coś, co zabrzmiało jak „dziękuję, ale Severus nie był tego całkowicie pewien. Obrócił głowę, by spojrzeć na Pottera i napotkał jego wzrok.
Zagryzł dolną wargę, gdyż nieoczekiwanie dotarło do niego, że praktycznie rzecz biorąc leży półnagi na oczach obcego człowieka. Ukochanego obcego człowieka i z pewnością najważniejszej dla niego osoby na świecie, niemniej jednak kogoś, kto nigdy nie był jego bliskim przyjacielem. Pochylił nieznacznie głowę, raptem czując, że najszczęśliwszy byłby, mogąc zapaść się całkowicie pod tą pokrytą trawą ziemię i tym samym oszczędzić sobie krępującej chwili. Dłonie Pottera złapały go jednak za głowę i przytrzymały mocno.
— Kocham cię — powiedział Harry. — Będę z tobą uczciwy. Nie jestem szczególnie miłą osobą, a po pięcioletnim dzieleniu mózgu z Tomem Riddleem zapewne nie jestem też kimś dobrym. Ale naprawdę kocham cię, tak bardzo, jak ktoś taki jak ja może kochać drugiego człowieka.
Snape nie był w stanie tego zrozumieć, więc tylko usiadł w absolutnej ciszy, nadal niesamowicie zakłopotany i zaniepokojony. Harry obserwował go z ciekawością, gdy niepewnie i niezgrabnie wyciągnął dłoń, aby pogłaskać jego ramię. Potter uśmiechnął się zachęcająco, ale jednocześnie spiął lekko, gdy Severus przesunął palce wzdłuż jego ręki.
— Co z tobą? — spytał.
— Wszystko w porządku — odparł Harry, nie przestając się uśmiechać. — Absolutnie wszystko w porządku.
Severus przyjrzał mu się w zamyśleniu, ujął jego prawą dłoń i podwinął rękaw koszuli. Potter zacisnął lekko wargi, ale nie zaprotestował. Skóra jego ręki była gładka i nieskazitelna. Harry zadrżał lekko pod badawczym spojrzeniem, a po chwili zabrał rękę i opuścił rękaw z powrotem. Jednak zanim zdążył to zrobić, Snape przebiegł palcami po nagiej skórze przedramienia. Mimo widocznej gładkości jego opuszki napotkały szorstkość i nieregularności, które mogły być bliznami.
— Zdejmij zaklęcie — zażądał. — Pokaż mi.
Harry potrząsnął głową.
— To nic takiego.
— Gówno prawda. Pokaż.
— Dobrze — odparł Potter niechętnie. Sięgnął po różdżkę, machnął nią i czar zniknął, ujawniając głębokie, biegnące wzdłuż przedramienia szramy.
— Na drugiej ręce jest to samo?
— Trochę mniejsze — mruknął Harry.
— Po jaką cholerę to sobie zrobiłeś? — spytał Severus. — I kiedy?
Potter wzruszył ramionami.
— Dwa lata temu — odpowiedział. — Ale to nieważne. Skończyło się — dodał pospiesznie.
Severus ponownie zsunął jego rękaw.
— Dlaczego?
— Przerosło mnie to — odparł Harry. — Po tym, co ci zrobiłem... Jest we mnie jakaś pustka. Pamięć okrucieństwa. Każdej nocy chcę móc cofnąć się w czasie na tyle, aby wszystko zmienić... albo pragnę dać coś w zamian, coś naprawić. Rozumiem jednak, że prawdopodobnie nie chciałbyś ode mnie niczego... więc tylko ponownie zasypiam, a pustka narasta. Dzień po dniu.
— Pustka — powtórzył Severus.
— Dokładnie tak.
— Jak długo ją czułeś?
— Od pierwszego razu, gdy zadałem ci ból. Ale jako Tom Riddle raczej się z tego cieszyłem. Tak, pustka. Nieustanna pamiątka, że kogoś zraniłem i odrzuciłem w najgorszy możliwy sposób. Gdy pył duszy Voldemorta został zniszczony... — Harry potrząsnął głową i zapatrzył się w dal.
— Powiedz mi — ponaglił go Severus.
— Nie ma zbyt wiele do mówienia — szepnął Potter. — Kiedy sprawy w ministerstwie wróciły do normalności, a ja zrzekłem się funkcji ministra magii, zrozumiałem, że nie mam już powodów, aby żyć. Byłem tak wolny jak to tylko możliwe. Moja praca została ukończona. Wszyscy przyjaciele żyli własnym życiem. Ginny nie potrzebowała mnie takiego, jaki byłem, podobnie jak mój syn. No i ... zrobiłem to mugolskim sposobem. — Harry uśmiechnął się ironicznie. — Myślałem, że po prostu przetnę sobie żyły i wykrwawię się na śmierć. To trochę chore, ale być może chciałem dowiedzieć się, co ty sam czułeś we Wrzeszczącej Chacie.
Severus ze smutkiem potrząsnął głową.
— I?
— Doznanie okazało się całkiem miłe — kontynuował Harry. — Jednak gdy prawie traciłem przytomność, by jej prawdopodobnie już nigdy nie odzyskać, pomyślałem o czymś, co mnie naprawdę przeraziło. Pomyślałem o niewolniczej więzi, jak bardzo jest nieuczciwa i bezsensowna, a jednak ma w sobie coś w rodzaju przekornej symetrii. Przyszło mi do głowy, że co, jeśli... pustka... jeśli nie tylko ja ją czułem? Jeżeli ty, na swoim końcu więzi także jej doświadczałeś i potrzebowałeś, abym coś naprawił? Gdybym umarł, pustka zostałaby tylko w tobie, ale bez jakiejkolwiek szansy na jej zapełnienie. Strasznie mnie ta myśl przestraszyła. — Harry uśmiechnął się z zakłopotaniem. — Doczołgałem się do różdżki i zatrzymałem krwawienie. Zanim zemdlałem, udało mi się jeszcze wysłać wiadomość do Hermiony. Kiedy dotarła do Doliny Godryka, prawie udusiła mnie własnymi rękami — dodał, mrużąc oczy.
— Mogę sobie wyobrazić — powiedział Severus ponurym głosem. — Dlaczego ja nic o tym nie wiedziałem? Prosiłem, żeby mnie informowała, jeśli twoje życie lub zdrowie znajdą się w niebezpieczeństwie.
— No cóż. Kiedy ze mną skończyła, nic mi już nie groziło — odparł Harry logicznie. — Postanowiłem, że więcej czegoś takiego nie spróbuję. I poprosiłem ją, aby ci nic nie mówiła.
— Hmm — mruknął Severus, ciągle poirytowany. — Dlaczego zostawiłeś blizny?
Potter, wyraźnie zmęczony, ziewnął.
— Usunięcie ich wiąże się z dwugodzinną kuracją w Świętym Mungu, na co nie miałem ochoty. Nie zamierzałem umawiać się z nikim na randki, Hermiona i Ron już wiedzieli, a przy Hugonie czy Ginny wystarczy nałożyć zaklęcie maskujące.
Harry położył się na plecach i ponownie przyciągnął do siebie Severusa, który ułożył głowę na jego ramieniu. Młody mężczyzna pachniał trawą, słońcem i piórami hipogryfów. Snape wciągnął głęboko powietrze, nagle bez powodu całkowicie odurzony i niezdolny, by zaczerpnąć tego aromatu wystarczająco. Harry docisnął usta do czubka jego głowy, a ręce ułożył na włosach i plecach.
Severus wiedział, że tak prosta oznaka akceptacji nie powinna dostarczać mu tyle cudownej ulgi, ale tak się działo, poczuł nawet zbierającą się w kąciku oka łzę. Ku jego przerażeniu, Harry spojrzał w górę i ją zobaczył.
Snape zamrugał, aby się jej pozbyć, jednak Harry przyciągnął go do siebie i scałował słoną kroplę.
— Proszę, pozwól mi cię kochać — szepnął mu do ucha.
Severus nie był w stanie odpowiedzieć, nie potrafił nawet skinąć głową.
Harry ponownie położył się na trawie, po raz kolejny przyciągając Severusa do siebie. Snape podporządkował się, kładąc policzek na jego piersi i pozwalając, aby Potter wplótł palce w jego swobodnie opadające włosy.
Leżeli tak w absolutnej ciszy, aż Severus zasnął pierwszy, ukojony delikatnym objęciem.

Popioły Armagedonu-SNARRY (BCP) Where stories live. Discover now