Uległość

683 43 0
                                    

Usiedli na łóżku naprzeciw siebie, Harry z łagodnym uśmiechem na twarzy.
Rozebrali się powoli, bez pośpiechu. Harry obserwował go tak bacznie, jak gdyby widział go po raz pierwszy. Zwykle Severus czułby się wytrącony z równowagi intensywnością takiego spojrzenia, ale przez ostatnie miesiące zdążył się przyzwyczaić.
— Jesteś piękny — powiedział w końcu Harry.
Severus potrząsnął głową.
— Myślę, że potrzebujesz nowych okularów — skomentował, jednak mniej pogardliwie, niż było to w jego zwyczaju.
Harry wyciągnął rękę i pogłaskał go po policzku.
— Dziś wieczorem pozwól mi postępować z tobą tak, jak chcę — poprosił łagodnie. — Nie walcz ze mną. I nie kłóć się ze mną.
— To brzmi raczej złowieszczo. — Severus uśmiechnął się złośliwie. — O czym myślisz?
— Chcę na ciebie patrzeć i mówić ci, co widzę — szepnął Harry.
— Nawet ze swoją ograniczoną zdolnością widzenia powinieneś zauważyć mój wielki nos — powiedział Snape oschle.
— Nie jest wielki — sprzeciwił się Harry. — Raczej jedyny w swoim rodzaju. Dokładnie tak, jak cała reszta ciebie. — Jego dłonie powędrowały w dół ciała Severusa, głaszcząc boki, plecy i brzuch.
— Ja... doceniam, co próbujesz robić, ale wcale nie musisz mi dogadzać ani uspokajać mojego ego — powiedział Severus z zażenowaniem. — Znam swoje słabe punkty.
— Nie masz żadnych słabych punktów — zaprotestował Harry. — Za to mnóstwo dziwactw i cech szczególnych. Twój wygląd jest zwodniczy — kontynuował, nie dając Severusowi szansy, aby mu przerwał. — W rzeczywistości wyglądasz na raczej chudego, nawet za bardzo chudego na pierwszy rzut oka, ale tam, gdzie to istotne, posiadasz zadziwiającą siłę i mięśnie. Założę się, że twoi przeciwnicy nagminnie cię nie doceniają — dodał, sięgając palcami klatki piersiowej Severusa. — To musi być przyjemne.
— Czasami — przyznał Snape z lekkim zadowoleniem w głosie. Nawet po trzech latach wspólnych ćwiczeń ciągle potrafił zaskoczyć Minerwę jakimś spektakularnym posunięciem, o którego umiejętność nigdy by go nie podejrzewała.
— Widzisz? — rzucił Harry triumfująco. Popchnął go delikatnie, tak że teraz Severus leżał na plecach, otoczył jego biodra udami i pochylił się, aby go pocałować. — Uwielbiam twoje oczy — powiedział. — Wyrażają tyle emocji...
— Szerokie spektrum — odparł Severus lekceważąco. — Od apatii do całkowitej pogardy.
Harry zaśmiał się cicho i ponownie pochylił, całując jego powieki.
— Tak bardzo się opierasz — zauważył. — Dlaczego?
Snape położył mu ręce na ramionach i odsunął go delikatnie.
— To dezorientuje — powiedział cicho.
— A to co robiliśmy wcześniej, nie? — spytał Harry, wyraźnie starając się zrozumieć różnicę.
— W mniejszym stopniu — wyjaśnił Snape z zakłopotaniem. Pomysł dawania przyjemności i otrzymywania jej nadal za bardzo wytrącał go z równowagi, aby się nad nim zastanawiać. Szczęście i rozkosz były zbyt ulotne, zbyt niepewne. Szybko mogły minąć, a wtedy dużo trudniej byłoby mu sobie poradzić z zastępującą je ponurą ciemnością, niż teraz, kiedy żył w prawie wygodnym odrętwieniu, do którego zdążył się przyzwyczaić.
Harry uniósł się i patrzył na niego w zamyśleniu.
— Nadal chcesz spróbować? — zapytał nagle. — Podporządkować się?
Podporządkować.
Słowo, które niosło ze sobą kilka przerażających znaczeń: od bólu i upodlenia do bardziej subtelnego, penetrującego duszę okrucieństwa, ale...
...ale jego kochanek pragnął go i pragnął właśnie tego.
Nie chodziło tu o zemstę czy pokutę, nie o demonstrowanie jego lojalności i nawet nie o pozyskanie czyjejś sympatii.
Harry... po prostu tego chciał.
— Mogę spróbować — powiedział Severus z nadzieją, że jego głos nie zdradza strachu towarzyszącego temu prostemu stwierdzeniu. — Czego chcesz?
— Chcę, abyś się odprężył — odparł Harry łagodnie. Położył dłonie na jego piersi. — Zamknij oczy, jeśli to ci pomoże. Skup się na moim dotyku. Jeśli sprawi ci to przyjemność, wyobraź sobie, że jestem kimś innym. Zwróć uwagę na to, co czujesz. Jeśli coś ci się nie spodoba, powiedz mi.
Severus otworzył oczy i spojrzał na Harryego z zaskoczeniem.
— To wszystko?
— Tak — odparł Harry i pocałował go lekko w usta, a potem w szyję, wargami i językiem muskając pulsującą żyłę.
Severus westchnął cicho. Nawet po tylu latach dotyk w miejscach, w które kiedyś tak bardzo go zraniono — począwszy od zębów Nagini a skończywszy na nożu Toma Riddlea — wytrącał go z równowagi, jednak nieprzyjemne wspomnienia prawie natychmiast odpłynęły pod wpływem łagodnych pieszczot Harryego.
Wyobraź sobie, że jesteś z kimś innym — Severus mógłby wyśmiać tę sugestię. Nie był w stanie nawet spróbować czegoś takiego. Jeszcze nikt w całym jego życiu nie dotykał go w taki sposób. Z takim zachwytem, czułością i entuzjazmem.
Dłonie Harryego szybko przyłączyły się do gry, masując jego ramiona, podczas gdy młode usta atakowały skórę, szczypiąc ją, ssąc i drażniąc.
Gdy Harry przesunął się niżej i zaczął całować brzuch, Severus dosłownie poczuł, jak całe jego ciało staje się pobudzone. Doznania i emocje, na długo zapomniane i pilnie tłumione, teraz ponownie wracały do życia. Jego twardy penis pulsował wściekle, naciskając na zarumienioną skórę Harryego. Ciągle nie był pewien, jak kochanek postrzega tę cześć jego anatomii. Dobrze wiedział, że brakuje mu siły i rześkości przynależnej osobie młodej. Jego wątpliwości potwierdziły się, gdy Harry zacisnął mu ręce na biodrach, ale nic więcej się nie wydarzyło.
Powinienem to wiedzieć, pomyślał bez złości. Zdawał sobie sprawę, kim był. Zapewnienia zapewnieniami, jednak nikt przy zdrowych zmysłach nie...
— Pachniesz tak przyjemnie — przerwał jego rozważania Harry, wciągając głęboko powietrze. — Ziemią i ciepłem.
Severus sapnął, gdy język Harryego musnął czubek jego penisa, a kiedy wargi kochanka objęły go w całości, jedynie obrócił głowę i wbił zęby w poduszkę, czyniąc co w jego mocy, aby nie wydawać z siebie zbyt wielu krępujących dźwięków. Harry pieścił językiem spód penisa, a potem zaczął ssać i Severus odkrył, że nie ma bladego pojęcia, co ze sobą zrobić. Zacisnął pięści na narzucie łóżka, starając się pozostać nieruchomym. Zmagania te okazały się mało skuteczne, gdyż westchnienia i jęki wyrwały mu się z gardła wbrew woli. Dłoń Harryego na biodrze, włosy muskające skórę brzucha, ciepłe wnętrze ust — to było prawie zbyt wiele, a po chwili naprawdę okazało się zbyt wiele i Severus nie mógł się dłużej powstrzymywać.
Oczekiwał, że Harry cofnie się, albo przynajmniej odsunie tak szybko, jak to możliwe, jednak nic takiego się nie stało. Przez dobrą minutę Harry po prostu pochylał się nad nim, trzymając w ustach mięknącego penisa, jak gdyby starając się delektować smakiem i przedłużać doznanie.
W końcu położył się obok. Severus wyciągnął rękę, aby odszukać jego członka, napotkał jednak tylko miękkie, pokryte śladami nasienia ciało.
— Przepraszam — powiedział Harry, choć wcale nie zabrzmiał na specjalnie skruszonego. — Ja... eee... Domyślam się, że powinienem zaczekać, ale trzymanie cię w ustach było zbyt podniecające. No i musiałem... wziąć sprawy w swoje ręce...
Severus przetworzył ostatnie słowa w absolutnej ciszy. Harry doszedł z powodu czegoś takiego!
Leżeli w milczeniu, ciągle pogrążeni w poorgazmowej błogości. Severus zamknął oczy, a Harry przysunął się i wtulił głowę w jego ramię.
— Powiedziałem coś złego? — zapytał łagodnie, z beztroską, która zdawała się nieco naciągana i trochę wymuszona. — Zbyt wiele informacji?
Severus nie miał pojęcia, jak się kogoś pociesza w takich sytuacjach, więc również zdecydował się na beztroskę.
— Nie ma czegoś takiego jak zbyt wiele informacji — powiedział poważnie. — Wszystkie dane są wartościowe.
Ku jego radości, Harry zaśmiał się i znowu przesunął, kładąc teraz głowę w zgięciu jego ręki.
— Wiesz, myślę — szepnął — że powinienem kupić więcej półek na książki. — Stwierdzenie było raczej rozsądne, mimo że niezwiązane z tematem. Severus uniósł się trochę na łokciu, by spojrzeć na stos tomów na temat zielarstwa w kącie chaty. Książki te musiały ustąpić miejsca innym, tym na temat niewolniczej więzi, które Potter nabył z jego powodu... — Nie, nie dla moich — wyjaśnił Harry szybko. — Dla twoich... być może zechcesz trochę ich tu przenieść. W przypadku, gdybyś chciał zostać też w ciągu tygodnia, nie tylko na weekendy.
— Sądzę, że to niezły pomysł — zgodził się Severus zdawkowo, trochę oszołomiony, że naprawdę właśnie dyskutują o przygotowaniach do wspólnego życia. Bo właśnie to robili, prawda?
— To świetnie — powiedział Harry z czymś, co wydawało się westchnieniem ulgi. — Wiem, że różnica czasu jest straszna... ale może jakoś sobie z tym poradzimy. To znaczy... nie ma żadnego powodu, abyś nie mógł przenosić się kominkiem do Świętego Munga prosto stąd.
— Codzienna międzykontynentalna podróż siecią Fiuu będzie cię słono kosztować — uświadomił mu Severus.
Harry parsknął kpiąco, w oczywisty sposób okazując lekceważenie dla pieniędzy.
— Być może uda mi się namówić moje biuro, aby za to płacili.
Severus zaśmiał się, rozbawiony tą śmieszną sugestią.
— W takim razie niech pokryją też koszty szafy na moje ubrania — powiedział. — Będę potrzebował miejsca na szaty.
— Na całe dwa komplety? — drażnił go Harry.
— Nie kpij z moich ubrań — ostrzegł. — Bo się wszystkiego pozbędę.
Harry zachichotał cicho.
— Gdybym o tym wiedział, zacząłbym kpić już dwa miesiące temu.
W podobnym tonie gawędzili jeszcze przez jakiś czas, aż Harry w końcu pogrążył się we śnie. Severus leżał jeszcze przez długą chwilę z ręką zawiniętą wokół jego ramienia, zastanawiając się, czy to rzeczywiście może być aż tak proste? Jak na razie wydawało się, że tak. Wbrew wszystkiemu Harry chciał mieć go blisko siebie.
Uporczywy wewnętrzny głos odezwał się, przypominając mu o złamaniu i pustce, bez ogródek mówiąc, że nie jest niczym innym niż pustą muszlą udającą człowieka. Jednak wtedy odezwał się też inny głos, brzmiący jak Harry:
Błagam, pozwól mi cię kochać. To wszystko, o co proszę. To wszystko, o co kiedykolwiek poproszę.

Popioły Armagedonu-SNARRY (BCP) Where stories live. Discover now