1.

3.3K 172 11
                                    

Otworzyłam oczy. Pierwsze co zobaczyłam to zachmurzone niebo, przygotowujące się do deszczu. Czułam coś miękkiego w dłoniach. Wstałam i zobaczyłam łąkę pełną białych kwiatów. Miały słodką woń, która unosiła się nad ziemią. Rozejrzałam się i widziałam tylko łąkę. Czyli byłam tu sama, tak? Nie chciałam tu zostać, ale ten zapach kwiatów ciągle mnie ciągał do siebie. Kiedy tak chodziłam w kółko zobaczyłam drogę do ciemnego lasu. Już stąd było czuć mrok w powietrzu, że aż od razu dostałam ciarek na plecach. Jednakże coś mnie tam ciągnęło, a moje nogi już same szły w stronę lasu.

Byłam już w przerażającym lesie. Nad ziemią była dość duża mgła, przez którą nie było nic widać prócz wyznaczonej ścieżki i wysokich drzew. Szłam już dobre trzy godziny. Bolały mnie nogi od takiego chodzenia, ale nadal nie przestałam iść. Nie słuchały mnie. Po chwili poczułam na sobie czyiś wzrok. Przełknęłam głośno ślinę, gdy usłyszałam cichy szelest trawy. Powoli się odwróciłam. Zgadnijcie co zobaczyłam - wielkie czerwone oczyska ogromnego wilka, patrzącego wprost na mnie.

Moje nogi, jakby wydostały się z metalowych łańcuchów. Bez chwili wytchnienia ruszyłam biegiem w przeciwną stronę, byle daleko od tego psa!

***

Nie zatrzymywałam się z nadzieją, że w jakiś sposób go zgubiłam, a zmęczenie, które dopadło mi chwile temu, zniknęło. Czułam jak cieknie mi krew z rękawa, bo przecież zaczepiałam się o wszystkie gałęzie i krzaki, a nawet kilka razy traciłam równowagę przez głupie kamienie wystające z ziemi! Ach...Ta moja niezdarność!

Nie mogłam się zatrzymać, aby odetchnąć, bo wciąż nie wiedziałam czy nadal mnie goni. Przyznam się. Bardzo się bałam... I to bardzo! Dobra! Zaryzykuję! 

Szybko się odwróciłam i rozejrzałam się dookoła zdyszanym głosem. Nie było nic. Kompletnie nic! No... oprócz mgły, drzew i małych kropli krwi na trawie. Byłam jeszcze gotowa do następnej ucieczki. Uspokoiłam oddech i jeszcze raz się obejrzałam. Nic, a już myślałam, że zginę. Wyprostowałam się, wciągnęłam powietrze do płuc i wypuściłam. Zrobiłam tak kilka razy. Dobra, uspokoiłam się. Zaczęłam zastanawiać się co mam teraz zrobić. Z mojego rozmyślania wytrąciły mnie spadające liście. Spadające liście? Przecież nie ma wiatru! Jak mogły spaść? Spojrzałam w górę i znieruchomiałam, spinając wszystkie mięśnie. Wśród wysokich drzew siedział sobie czarny wilk, wymachując grubym ogonem. 

Nie ruszaliśmy się tylko nawzajem patrzyliśmy w swoje oczy. Byłam przerażona, nie wiedziałam co robić, trzęsłam się z myślą, że nie ma już ratunku. Wilk nadal miał wzrok zwrócony w moją stronę, a następnie zeskoczył z drzewa, nie odwracając ode mnie wzroku. Powoli podchodził do mnie, a ja nie umiałam się poruszyć. Zastygłam. Kiedy się zatrzymał, jego pysk był oddalony o niecały metr. Serce tak głośno mi biło, że na pewno je słyszał. Postanowiłam się odezwać:

-Eeee...

Genialne! Lepszego słowa bym nie wymyśliła! Ale każdy by tak powiedział, prawda? Wilk popatrzył się na mnie trochę zdziwiony. Chciałam jeszcze coś powiedzieć, ale przerwało mi długie wycie - prawdopodobnie innego wilka. Zerknęłam wpierw w bok, skąd dochodziło wycie, a potem na wielkiego psa. Wyglądał na zawiedzionego. Tak mi się zdaję. Pobiegł w kierunku, który obrał, po czym  na moment się zatrzymał. Jego krwistoczerwone oczy spojrzały na mnie, a następnie zniknął za drzewami.

Pobiegł już kilka minut temu, ale ja nadal patrzyłam się w miejsce, gdzie ostatni raz go zobaczyłam. Nie wiedziałam co tu się stało, ani z jakiego powodu go spotkałam. Może nie jest aż taki dziki jak na takiego wygląda?

Usłyszałam alarm. Z tego co pamiętam to był mój budzik. Aha to był jednak sen...?

***

Cześć! Jestem CamillaDove i chcę uprzedzić was, że za bardzo nie umiem pisać. Zawsze jak piszę to zmazuję wszystko i zostawiam tak jak jest, ale przy tym się wysiliłam. To jest dopiero moje pierwsze opowiadanie ale mam nadzieje, że wam się spodoba ^^.


Krew PrawdyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz