25.

810 70 2
                                    

Na początku bardzo chciałabym wam podziękować to, że czytacie moje opowiadania. To jest cudowne, że ktoś w ogóle je czyta. Jestem bardzo wdzięczna za te 900 wyświetleń i 77 gwiazdek ^^. Jeszcze raz dziękuję i zapraszam do czytania.

**********


Kiedy jechaliśmy do domu przypomniałam sobie, że mamy mało produktów spożywczych. Chłopak się z tym zgodził, po czym skręcił w odpowiednią ulicę, gdzie potem zaparkowaliśmy na parkingu obok sklepu. 

Wracając do pojazdu z zakupami poczułam znajomy zapach. Wzięłam głęboki wdech i powoli wypuściłam powietrze.

- Coś się stało? - spytał chłopak zabierając ode mnie zakupy.

- Czuję kogoś znajomego. - Tom także powdychał powietrze, a potem powiedział:

- Ja nie czuję nikogo znajomego.

- To chyba Roger. - chłopak trochę się tym zdziwił.

- Naprawdę? Mówił wieczorem, że gdzieś pójdzie. Zostawmy go, jedzmy już do domu. - schował zakupy do bagażnika, a następnie go zamknął.

- Był strasznie wystrojony. Użył nawet perfum. - chłopak udawał, że tego nie słyszy. - Chyba poszedł na randkę... - zatrzymał się w miejscu i popatrzył się na mnie.

- Nawet jeśli to nie nasz interes. On nie wtyka nosa w nasz związek to my też nie powinniśmy. - czułam się skarcona. Cicho prychnęłam i weszłam do samochodu lekko naburmuszona. Tom westchnął zmęczony, po czym także wsiadł do samochodu.

Oparłam głowę o szybę samochodu i zaczęłam obserwować spacerujące osoby. Małe dzieci z przedszkola trzymały się za rączki, uśmiechając się tak niewinnie. Mężczyzna ubrany w piękny garnitur, trzymał w jednej dłoni służbowy telefon, a w drugiej teczkę z dokumentami. Para staruszków rozmawiających ze sobą. Czasami się śmiali z żartów dziadka. Przy ich uśmiechu zmarszczki były bardziej widoczne, ale tym się nie przejmowali, bo przecież cieszyli się życiem jaki im pozostał.

Zmarszczyłam brwi, kiedy po drugiej stronie ulicy przypadkowo zobaczyłam Rogera śmiejącego się w restauracji. Uśmiechał się wesoło do jakieś osoby, ale nie mogłam zobaczyć dokładnie kto to był, ponieważ ciężarówka musiała w tym momencie stanąć. Widziałam tylko wystające chude nogi i końcówki jasno-brązowych włosów. Kobieta? Czyli miałam rację, że jest na randce?

Wychyliłam się za siedzenie, aby lepiej ją zobaczyć, ale nie spostrzeżenie Tom odpalił silnik, a potem ruszył do przodu. Przez to nie widziałam dokładnie tej osoby. Usiadłam normalnie na siedzeniu i z powrotem zaczęłam patrzeć na przechodnich.


**********


Siedząc sobie wygodnie na kanapie czytałam książkę  kupioną u pana Bernarda. Usłyszałam kroki za głównymi drzwiami. Były to dwie osoby, a czując ten zapach perfum wiedziałam, że był to Roger. Tylko z kim przyszedł?

Powoli drzwi zaczęły się otwierać, a ja kątem oka spoglądałam w tym kierunku. Do środka wszedł Roger z jakąś dziewczyną. Była tego samego wzrostu co Roger, ciało miała chude i zgrabne. Miała jasno-brązowe włosy, fiołkowe oczy, lekko zdarty nosek i miły uśmiech na twarzy. Była ubrana w czarne zakolanówki we wzory, czarną spódniczkę zapinaną na biodrach ze złotymi guzikami na środku brzucha oraz białą koszulę z falbanami na rękawach. Była bardzo ładna. 

Dziewczyna nieśmiało rozglądała się po pomieszczeniu. Jej wzrok przeniósł się na mnie. Teraz zamknęłam książkę - zaznaczając przy tym stronę zakładką - i podeszłam do nich. Roger popatrzył się na mnie.

- Margaret poznaj Sophie.

- Miło Ciebie poznać Sophie. - podała mi dłoń, a ja zrobiłam to samo.

- Cześć. - spojrzałam na Rogera. - Kto to jest? - chłopak był przez chwilę się na mnie patrzył, a potem powiedział to co mnie zamurowało.

- Margaret jest wilkiem. - tego się nie spodziewałam. Margaret także zaskoczona jego słowami popatrzyła się na niego blado.

- Roger! Co ty wygadujesz... ja nie jestem wilkiem, jestem człowiekiem... - uśmiechała się do mnie próbując mnie przekonać w jej słowa. Cicho się zaśmiałam.

- Nie bój się. Nie wyjawię Twojego sekretu.

- He? - była zdziwiona.

- Ja także jestem wilkiem. - dziewczyna popatrzyła na mnie zdezorientowana. Zerknęła się na Rogera wściekle.

- Mówiłeś, że mieszkasz z ludźmi.

- Kłamałem. - powiedział ze śmiechem. Pierwszy raz widziałam, jak się uśmiechał. Nawet miał ładny uśmiech.

- Jeny, ale mnie wystraszyłeś... - złapała się dramatycznie za serce i popatrzyła się na niego z winą. Chłopak cicho parsknął śmiechem. Popatrzyłam na niego z niedowierzaniem i troską. On i śmiechy? Ona musiała go podmienić, bo ja go nie poznaję. Chyba tylko ona mogła go w taki stan wprowadzić. 

Spojrzałam na Rogera.

- Co ona tu robi?

- Jest moim gościem. Mam nadzieję, że nie będzie Ci przeszkadzać. - powiedział z uśmieszkiem na twarzy. Zaczyna mnie powoli wkurzać... Odpowiedziałam mu z pięknym uśmiechem, jaki potrafiłam zrobić.

- Nie martw się Roger. Nie będzie. Nie jestem, aż tak natrętna co po niektórzy. - popatrzył się na mnie groźnie. Margaret cicho się zaśmiała. 

- Dobrze się dogadujecie.

- Nie prawda. - powiedzieliśmy chórkiem. On tylko prychnął i wskazał gestem, żeby dziewczyna poszła za nim. Dziewczyna dalej się śmiała.

- Chcesz coś do picia?

- Dziękuję, że zapytałaś. Poproszę miętową, jeśli masz.

- Dobrze. - a następnie poszłam do kuchni zaparzyć herbatę. Na dół zszedł Tom trzymając jakieś książki. 

- Co to są za książki? - zielonooki odłożył książki na stoliczek, a potem popatrzył się na mnie. 

- A takie tam. O przyrodzie i geografii. - zerknęłam na książki. To nie były te które przerabialiśmy w szkole. Były oprawione w skórę i pachniały zielenią.

- Skąd masz te książki? - chłopak przez chwilę się zamyślił.

- A z takiego miasta. 

- Rozumiem... - popatrzyłam na niego podejrzanie, ale on nie zwracając uwagi na mój wzrok, usiadł na kanapie i otworzył jedną książkę, a następnie zaczął ją czytać. Przestałam się na niego tak patrzeć. 

Z szafki wyciągnęłam owocową herbatę, miętę i jakieś ciasteczka. Włożyłam saszetki herbaty do trzech kubków, a miętę do jednej. Kiedy woda się zagotowała, wlałam ją do kubków, a ciasteczka wsypałam do dwóch miseczek. Na tacce położyłam miętową herbatę z owocową i miskę z ciasteczkami. Reszta poszła na stoliczek obok kanapy. Tom podziękował za poczęstunek, a potem zabrał się do jedzenia czekoladowego ciasteczka. 


**********


Dziwnie się zakończyło, ale nie wiedziałam jak to zakończyć ;/. 

Następny pojawi się dzisiaj wieczorem ( o 18.00 ) :))
Przepraszam za błędy.

Ps. Podoba się Wam Margaret? :)

Krew PrawdyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz