34.

592 56 1
                                    

Na początku powiem, że bardzo prosiłabym, żebyście włączyli piosenkę do tego rozdziału. Mam nadzieję, że jakoś złapie was za serca. Zapraszam do czytania.

Pov. Tom.

Po pięciu minutach dotarłem do szpitala, po drodze omijając ludzi, którzy patrzyli się na mnie zszokowani.

Biegiem, wszedłem do budynku szpitala, gdzie oczywiście poczułem charakterystyczny, mocny zapach chemikaliów, które za każdym razem podrażniały moje nozdrza. Ludzie, którzy siedzieli spokojnie w poczekalni czytali kolorowe gazety. Ciekawskie oczy staruszek zwróciły się ku mnie. Ich oczy rozszerzyły się biegiem, gdy ujrzeli nieprzytomną dziewczynę, która w dodatku była cała we krwi.

- Ta dziewczyna potrzebuje pomocy! - krzyknąłem, podbiegając do brązowowłosej recepcjonistki, ale zawróciłem natychmiast, widząc kątem oka lekarza, który właśnie w tej chwili przechodził przez boczny korytarz.

- Proszę pana. Ta dziewczyna potrzebuje natychmiastowej pomocy. - spojrzałem na jego twarz, która wyrażała absolutny spokój i wieloletnie doświadczenie w swoim fachu. Skierował wzrok na dziewczynę, dotknął jej nadgarstka, a w drugiej kolejności odwrócił głowę do jednej z pielęgniarek.

- Nosze! - krzyknął do pielęgniarki, a ona prędko gestem ręki poprosiła o nosze. Po kilku sekundach mogłem ją położyć na zielonym materacu. Jej twarz bez wyjątku była cała blada przez to, że straciła za dużo krwi, która wciąż z niej uchodziła. Lekarz wraz ze swoimi pomocnikami zaczęli pchać nosze w kierunku nieznanych mi dotychczas korytarzy. Podczas tego lekarz sprawdzał stan dziewczyny i wydawał polecenia pielęgniarkom, które przytakiwały ze zrozumieniem. Ani ich nie słyszałem, ani nie chciałem, ponieważ teraz dla mnie najważniejsze było to, żeby Sophie obudziła się i przeżyła. Nie mogła tak umrzeć, nie tak i nie teraz...

Skręcając w prawą stronę jedna z pielęgniarek zatrzymała mnie gestem ręki, mówiąc, że dalej nie mogę iść.

- Muszę być przy niej. - powiedziałem stanowczo. Drobna pielęgniarka wzdrygnęła się, słysząc mój groźny ton, a potem pozwoliła mi wejść dalej. Jednak, kiedy na końcu kolejnego korytarza nad drzwiami pisało: "Sala Operacyjna", niestety nie mogłem wejść.

Podczas zamykania się przede mną drzwi stałem, jak wyryty, stojąc i spoglądając na Sophie, która później znikła za białymi drzwiami. Podniosłem do góry głowę, widząc świecącą się czerwoną lampkę. Operacja się zaczęła... Nadal stałem, aż jakaś następna pielęgniarka weszła do środka, nosząc ze sobą, jakieś ostre przedmioty.

Słabo się chwiejąc, usiadłem na plastikowych krzesełku przymocowanym do ściany. Zamknąłem oczy, zakryłem twarz w zimnych dłoniach, a następnie zacząłem cicho szlochać.

Sophie... Sophie proszę...

nie zostawiaj mnie samego...

nie rób mi tego... proszę... nie chcę być sam...

proszę... przeżyj... przeżyj dla mnie...

Krew PrawdyOù les histoires vivent. Découvrez maintenant