28.

708 52 1
                                    

Moje ciało wypełzło z najgłębszego bagna, które mogłoby istnieć. Dosłownie wyłaniałam się spod ciemnej mazi. Najpierw z głębokiej czerni wysunęła się moje głowa, potem szyja, pierś, a następnie rosłam, aż wreszcie wyciągnęłam ramiona do ciemnej nicości, jaka była moja nikła podświadomość. Otworzyłam moje, jak bezchmurne niebo oczy, aby potem ze znużeniem rozglądałam się we wszystkie strony.

Moje rozeznanie w terenie trwało tylko chwilę, bo widząc to co ostatnio, czyli wielkie czarne ściany, które znajdowały się poza moim zasięgiem i czarna cieczo-maź pode mną, która zataczała okręgi pod moim dotykiem. Spojrzałam w dół widząc moje niewyraźne odbicie. Zmrużyłam oczy, aby dostrzec chociaż detale mojej twarzy, ale ta okropna czerń pogarszała wszystko. Podniosłam głowę widząc przed sobą oddaloną o dwadzieścia metrów dziewczynę o długich czarnych włosach i krwisto-czerwonych oczach. Ubrana była w czarną koszulkę bez ramion, która odsłaniała jej pępek. Miała długie rurki w moro. Gdyby była moim odbiciem w lustrze mogłabym powiedzieć, że to jestem ja, ale ten złośliwy uśmiech na jej twarzy udowadniał, że to nie była prawda.

Mówiła, że ona jest moją pierworodną naturą Czarnego Wilka i właśnie zamierzałam jej wszystko opowiedzieć co dzisiaj się dowiedziałam.

Zaczęła do mnie iść podskakując radośnie, jak dziecko, a ja nadal pozostałam w miejscu trzymając się na baczności na wszelki wypadek, bo moja intuicja nie wzięła ją za moją "koleżankę", jak ona to mówiła. Kiedy mierzyło nas pięć metrów, nagle skoczyła w moją stronę z wilczymi pazurami. Odparłam atak dwoma rękoma, jednak nie odbyło się bez żadnych zadrapań w moją stronę. Przecięła moją skórę na policzku tak głęboko, że aż jęknęłam i krew zaczęła mi spływać.

- Co ty robisz!? - krzyknęłam na dziewczynę, która uśmiechała się teraz, jak psychopata. Przez moment na moim ciele przepłynął zimny dreszcz, a ręce zatrzęsły się pod wpływem strachu. Podniosła jedną nogę do góry i odepchnęła mnie z całej siły. Nie wiedziałam, jak to zatrzymać. Poleciałam z piętnaście metrów do tyłu odbijając się po czarnej cieczy, jak kaczka. Tam gdzie dotknęłam wody zataczały się duże okręgi.

Wstałam wpatrując się groźnie w jej oczy. Bawiło ją, jak śmiesznie leciałam przed siebie.

Przez moment spojrzałam na jej dłonie. Jej paznokcie wyrosły pięć centymetrów, a cienka warstwa czarnego futra porastała jej od czubków palców aż po same łokcie. Pod jej skórą, w okolicach dłoni były wyraźne żyły, które szybko pulsowały pod wpływem adrenaliny.

Wierzchem dłoni przetarłam policzek na którym spływała czerwona krew. Zaskoczyłam się, że nadal rana nie zagoiła się. Czarnowłosa uśmiechnęła się szyderczo, a następnie zaczęła biec w moją stronę.

- Nie zamierzam być gorsza... - powiedziałam szeptem czując, że w moich żyłach zaczęła płynąć gorąca ciecz. Moje ciało powiększało się do dużych rozmiarów, palce zamieniały się w ogromne łapy z wyciągniętymi pazurami na wierzch, a skórę porastała gruba sierść. Otworzyłam szeroko oczy widząc, że przede mną, w odległości dziesięciu metrów biegnie w moim kierunku psychopatyczna dziewczyna. Jednak skończyłam jej bieg skacząc na nią z wyciągniętymi pazurami i kłami.

Dziewczyna gwałtownie się zatrzymała i jedną ręką, która była już bez żadnych żył, owłosień, czy pazurów, złapała za moją przednią łapę i rzuciła mną, jak szmatę. Głośno krzyknęłam z bólu, jaki doznałam w prawym nadgarstku oraz w kości krzyżowej. Położyła swoją stopę na mojej krtani, gdy już miałam wstawać i zrobić jej coś okropnego. Zaczęłam się szarpać, drasnąć ją pazurem, albo odepchnąć ją tylnymi łapami do tyłu, ale za każdym razem unikała moich prób ataku. Dusiłam się co raz mocniej, bo ona za każdym razem dociskała swoją nogę w moją szyję. Kiedy myślałam, że już po mnie, kiedy zaczynałam tracić świadomość, kiedy wiedziałam, że już po mnie, zabrała swoją nogę powodując u mnie napływ powietrza do płuc. Zakaszlnęłam się powracając do swojej ludzkiej postaci.

Krew PrawdyWhere stories live. Discover now