19.

784 69 5
                                    

    Nadal biegłam przed siebie nie przejmując się zmęczeniem, które ogarnęło moje nogi. Wilki były oddalone piętnaście metrów ode mnie, ale wciąż wyraźnie słyszałam łamanie się gałęzi pod ich łapami i ich ciężkie oddechy. Ta nowina trochę podniosła mnie na duchu, ale nadal byłam trochę poddenerwowana tym, że nadal gonili za moim ogonem. To zaczynało się robić strasznie uciążliwe...

    Na mojej skórze poczułam, jak delikatne krople wody spadały na mnie, powodując, że ja robiłam się powoli mokra. Jeszcze tego brakowało... Odwróciłam głowę, aby rozeznać się w sytuacji, w jakiej się teraz znajdowałam.

    Około pięć wilków trzymało odległość dwudziestu metrów. Dziesięciu z nich była o wiele dalej za pierwszymi, a dalej już nie mogłam widzieć przez ten cholerny deszcz, który zaczynał się rozkręcić. Suuper. Spojrzałam z powrotem przed siebie. Przeszkadzały mi krople deszczu, ale chwilowo mogłam dostrzec kraniec lasu, gdzie później wyłaniało się pole, na którym kiedyś stały słodko pachnące kwiaty.

    Czekaj... Czekaj... nawet, jak tam dotrę to co mam dalej robić? Mam dalej biegać przed siebie nie wiedząc, czy są tam inne wilki? Nie mogłam zbytnio ryzykować, ale chyba nie mam innego wyjścia, żeby uciec wilkom, które zamierzały mnie dorwać i na pewno później zabić.

    Nie zauważyłam wystającej z gleby grubego korzenia na skraju lasu. Nie miałam kiedy zareagować. Poleciałam do przodu uderzając się w głowę, kark i  kręgosłup. Zrobiłam tak zwaną "kaczkę" tyle, że nie byłam kamieniem i nie było tu wody.

    Kiedy skończyłam gryźć gruz wstałam podpierając się słabo na nogach. Cholera... Zdyszane wilki w końcu mnie dogoniły, powoli zaczynając mnie okrążać. Spojrzałam na nich i głośno zawarczałam mówiąc im, żeby się poddali. Jednak zagłuszyli mnie swoim warczeniem. Powoli przyjmowali pozycję obronną, zabójczo na mnie szczekając. Chociaż byłam tylko ja sama, także przyjęłam pozycję i przygotowałam się do ataku, który niedługo miał nadejść, a to nie trwało chwilę.

    Pierwszy z brzegu zaczął szarżować w moją stronę. Zrobiłam szybki unik i ugryzłam go mocno, wbijając swoje kły w jego kark. Głośno zawył z bólu. Puściłam go wtedy, gdy zaczęli przybiegać inni.

    Nie dam rady...

    Pierwszy, który był bliżej mnie, zaatakowałam pazurami. Moja ostra broń głęboko wbiła się w jego skórę, powodując u niego krwawienie i głośne skomlenie. Następny zaszedł mnie od tyłu, odwdzięczyłam się mu kopniakiem z tylnych łap w jego szyję.

    Popatrzyłam na trzynastu innych wilków, które naraz zaczęły podbiegać w moim kierunku.

    Jest... ich za dużo.

    Krew w moich żyłach zaczęła szybciej krążyć, przez co moja głowa zaczęła buzować pod wpływem wszystkich emocji, które kłębiły się ostatnio w moim sercu. Złość... strach... ulga... zmęczenie...

    Moja sierść jeżyła się na moim grzbiecie tak, że pewnie wyglądałam, jak wystraszony kocur. Czułam, jak tajemnicza moc mojego serca wyłania się na moje ciało. Przez niewyjaśniony ciężar, który poczułam na barkach, biodrach, a także na plecach, bezsilnie upadłam na ziemię z wielkim hukiem, który spowodował drgania ziemi. Siła ciężkości była niewyobrażalnie wielka...

    Wokół siebie czułam, jak większość żółtych ślepi patrzy na mnie z przerażeniem. W oddali usłyszałam głośne:"Uciekajcie!!". Kątem oka, leżąc na ziemi przez uciskający mnie ciężar ujrzałam uciekających do lasu szaro-brązowe postacie. Dlaczego oni się mnie boją?

    Nagle ta istniejąca siła znikła. Mogłam z powrotem wstać, ale byłam strasznie czymś zmęczona. Nie miałam siły, aby poruszyć łapami. Zerknęłam na miejsce , gdzie ostatnio widziałam uciekających wilków.

    Przeraziłam się, gdy ujrzałam na polu ich ciała. Mieli otwarte paszcze, z których wylewała się czerwona ciecz, a ich ciała... były pozostawione w okropnym stanie. Głębokie ślady po pazurach, a u niektórych widziałam czerwone otarcia na szyi. C-co tu się stało?? 

    'Naprawdę nie wiesz?

    Ze strachem zaczęłam rozglądać się we wszystkie strony, poszukując osobę, która to powiedziała, jednak nikogo takiego nie widziałam.

    - Kto to powiedział!! - Nic. Czy ja mam zwidy?

    ' Nie masz zwid... droga koleżanko. - Nagle niebo oraz ziemia, wszystkie drzewa, a także krople wody znikały. Byłam przerażona, nie wiedziałam co robić. Wszystko znikało. Spojrzałam na ziemię na której niedawno stałam. Teraz pode mną była czarna woda, w której nie było widać dna. Podniosłam łeb tak wysoko, jak potrafiłam. Dookoła była czarna nicość. Nic. Po prostu nic.

    Poczułam minimalne drgania przede mną. Rozszerzyłam powieki szeroko, a buzię otworzyłam z niedowierzania. Na przeciwko stałam ja.



**********Dam! Dam! Dam! xD
Hello! Na początku powiem, że nie zamierzałam dzisiaj wstawiać tego rozdziału, ponieważ szczerze nie chciało mi się sprawdzać błędów ;D. Jestem leniwaa, ale kto nie jest? Postanowiłam jednak go wstawić, po miłym komentarzu, jaki dostałam :). Można powiedzieć, że mnie pobudził do wstania z łóżka i sprawdzenia tych kulfonów w moim tekście.
Mam nadzieję, że niedługo wstawię kolejny, jak napiszę... chyba 32 rozdział ;P. (Piszę z wyprzedzeniem, jak ktoś nie wiem xd)


Do następnego! ;333 



Krew PrawdyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz