8.

1.1K 97 1
                                    

~~~~~~~~~~~~~~POV Tom

Sophie naprawdę wyglądała słodko kiedy spała. Czy mówiłem, że wygląda jak kotek?

Chwilę na nią patrzyłem, a później położyłem ją na moim łóżku. Od razu skorzystałem z okazji. Przykryłem siebie i Sophie mięciutkim kocem, a potem wtuliłem się do niej. Pachniała szamponem o zapachu róż.

Będę ją chronić. Za wszelką cenę. Zamierzam rozprawić się z tą dziewczyną, która zamknęła Sophie. Nie można tego tak zostawić.

Odgarnąłem jej włosy z twarzy. Moje oczy same skierowały się na jej usta. Aż kusiło, żeby je pocałować, ale nie. Nie wiedziałem, czy też tego chce. Niedługo się jej spytam.

Zamknąłem oczy i zamierzałem iść już spać, ale poczułem, że Sophie także mnie objęła mrucząc coś pod nosem. Lekko się zarumieniłem. Czy ona musi być taka słodka? Z ta myślą, która nie chciała wyjść z mojej głowy zasnąłem.

Obudziłem się rano w bardzo dobrym humorze. Delikatnie zabrałem z siebie ramiona Sophie i poszedłem do łazienki. Umyty i ubrany zajrzałem do mojego pokoju. Sophie nadal słodko spała. Nie chciałem jej jeszcze budzić. Cicho zamknąłem drzwi i poszedłem do kuchni.

Z lodówki wyjąłem jajka i miskę cytryny. Chciałem zrobić jajecznice z tostami, a do picia zrobić lemoniadę.

Po 10 minutach wszystko było gotowe. Zegarek wskazywał 11.00. Chyba pójdę po Sophie.

Prawie co nie zabiłem się o Figę, bo właśnie w tym momencie przeszła koło moich nóg.

- Figa prawie co mnie zabiłaś... Gdzie byłaś?- Odwróciła łeb w stronę lasu.- Nie chodź tam za często, dobrze?- Zamerdała ogonem, szczeknęła i poszła do salonu, a ja poszedłem do mojego pokoju.

Otworzyłem na oścież drzwi, a w moim łóżku nie zastałem Sophie. Pewnie jest w swoim pokoju. Zapukałem do niej i wszedłem do środka.

- Sophie je...- Chyba przyszedłem w złym momencie, bo właśnie Sophie była ubrana tylko w bieliźnie. Cała zarumieniona w mgnieniu oka schowała się za łóżkiem.

- Przepraszam... nie wiedziałem, że się... przebierasz...

- Ok, ale... m-możesz już wyjść?

- Tak.. jak już skończysz przyjdź na dół na śniadanie.

- Dobrze...- Cicho wyszedłem z pokoju I poszedłem zjeść śniadanie. Już drugi raz widziałem ją w bieliźnie. Jeszcze raz to przysięgam, że nie będę mógł powstrzymać krwotoku nosa.

Po 10 minutach Sophie przyszła cała czerwona. Była ubrana w szary dres, a włosy miała związane w kucyka. Dzisiejsze śniadanie spędziliśmy w ciszy. To mnie krępowało, więc powiedziałem pierwszy.

- Idziesz biegać?

- Tak. Nie wiedziałam jak spędzić ten dzień. W końcu wymyśliłam, że pójdę pobiegać...

- Po biegnę z tobą.

- Okej...

Kiedy skończyłem jeść szybko się ubrałem i razem z Sophie i Figą poszliśmy pobiegać. Na początku był mały truchcik, ale dopiero schody zaczęły się, kiedy wbiegliśmy w głębię lasu. Przyspieszyłem na max'a i byłem na przodzie, ale niedługo do mnie dołączyła się Sophie. Z pewnością Figa była bardziej w tyle. Sama wróci do domu.

Omijaliśmy wszystkie napotkane drzewa spotkane na drodze. Gwałtownie zatrzymałem się na małej łączce. Nie spodziewałem się, że Sophie na mnie spadnie. Trochę bolało.

Krew PrawdyDonde viven las historias. Descúbrelo ahora