30.

631 51 2
                                    

Mrużąc oczy przekręciłam głowę na bok i zobaczyłam Figę, która cicho dyszała. Patrzyła się na mnie swoimi brązowymi oczami.

- Dzień dobry Figa - powiedziałam głaszcząc ją po mięciutkiej główce. Pies cicho szczeknął, a następnie wskoczył na mój brzuch i się zwyczajnie na świecie położył.

- Figa zejdź ze mnie. - wykrztusiłam. Zerknęłam na zegarek. Zamarłam kiedy wskazywał siódmą trzydzieści. Nie przejmując się, że na moim brzuchu wciąż leżało zwierze, wstałam biorąc przypadkowe ciuchy z szafy, po czym wybiegłam z pokoju ku łazience. Na (nie)szczęście, gdy otworzyłam drzwi zobaczyłam pół nagiego Toma. Na sobie miał tylko przywiązany ręcznik na biodrach.

Wysportowane ciało, nogi, ramiona, barki i oczywiście... OMG umięśniona klatka piersiowa. Przeleciałam (żadnych wyobrażeń) go wzrokiem od góry do dołu, ale nagle poczułam u mnie napływ ciepła w moim ciele. Największy gorąc poczułam na policzkach, klatce piersiowej i w uszach.

Tom od pewnego czasu przyglądał się mnie, nic nie mówiąc. Spaliłam ogromnego buraka. Chłopak spojrzał na mnie, po czym na jego twarzy pojawił się zaborczy uśmieszek.

- Jak chciałaś się umyć trze było mi powiedzieć. Z chęcią umyłbym ci plecki. - powiedział nie mal seksownie a ja nie mal co zawału nie dostałam. Zamknęłam z trzaskiem drzwi, a następnie słabo oparłam się na nich. Powoli upadłam na podłogę zakrywając dłońmi moją zagotowaną głowę.

Co ja teraz zrobię!? Widziałam go prawie nago! Ożeż w mordę jeża... Jak ja mu teraz spojrzę w twarz! Zaraz będę jak prawdziwy pomidor!

Podniosłam głowę do góry, wstałam opierając się o ścianę, a po pewnym czasie poszłam do pokoju ubrać się w jakieś ubrania.

Po pięciu minutach byłam już ubrana, uczesana - nie używając do tego łazienki -. Plecak zarzuciłam na plecy, po czym wyszłam z pokoju omijając szerokim łukiem łazienkę. Bojałam się, że ponownie spotkam się z pół nagim ciachem.

Weszłam no dół unikając wzroku Tom'a który chciał ze mną porozmawiać. Podeszłam do blatu, zabrałam z misy duże jabłko, a z lodówki zabrałam zimną wodę.

- Sophie możemy porozmawiać? - odwróciłam się nie patrząc w jego oczy.

- O co chodzi? - spytałam się chowając butelkę wody do małej przegródki plecaka.

- Z twoją dłonią wszystko w porządku? - kompletnie o tym zapomniałam... Spojrzałam na swoją prawą dłoń, na której wczoraj próbowałam wgnieść metal w swoją skórę. Teraz była kompletnie zdrowa, nawet nie piekła kiedy podnosiłam przedmioty.

- Wszystko w porządku Tom... - przypadkowo spojrzałam na jego zielone oczy. Spaliłam lekkiego buraka. Opuściłam wzrok na swoją torbę, którą później przełożyłam na moje ramię.

- Idziemy już do szkoły? - chłopak przez chwilę się zamartwił, ale szybko powrócił do siebie ze swoim uśmiechem na twarzy.

- Tak - odparł, po czym wziął swój plecak, a w następnej kolejności zaczął ubierać buty przy wyjściu.

*********


- Co się stało po tym, jak odeszłam od stołu? - spytałam chłopaków w samochodzie. Roger wpatrzony w ekran telefonu pewnie nie mógł albo nie chciał mnie słyszeć. Za to Tom mi odpowiedział:

- Byliśmy trochę zaskoczeni twoim zachowaniem. Chciałem za tobą pobiec, ale mnie Roger zatrzymał, bo uważał, że to nie byłoby grzecznie wobec Margaret.

- Nie nie ma sprawy. - powiedziałam przekonywająco. Tom uśmiechnął się słabo, a Roger założył słuchawki do uszu. Oparłam się wygodnie o fotel samochodu, po czym zaczęłam spoglądać na widok lasu, z którego powoli wyjeżdżaliśmy.

Krew PrawdyWhere stories live. Discover now