16.

986 76 2
                                    

Podobna aura, te znajome kroki...

Nie mam żadnych wątpliwości. To jest Wilk.

Delikatnie położyłam plecak na ziemi nie odrywając oczu z lasu. Próbowałam wyczuć jakiś zapach, czy dźwięk, ale niestety doskonale potrafił je zatuszować. Przez chwilę to wszystko wyczuwałam, jednak szybko to znikło, jak bańka mydlana. Ech, miałam tylko świadomość, że on tu jest i mnie obserwuje. Szklak by to trafił.

Kiedy chciałam pobiegnąć na oślep, zza drzew wyszedł dość duży brązowo-szary wilk o brązowych oczach. Wyglądaj jak te w internecie tylko, że ten miał dwa metry wysokości. To była ogromna różnica, ale nie dla mnie, bo sama miałam tyle wzrostu.

Od razu przyjęłam pozycję obronną i nie myliłam się. Podbiegł do mnie atakując swoimi pazurami. Zrobiłam unik, ale znów zaczął skakać jednocześnie próbując mnie dopaść.

- Kim jesteś?? Czemu mnie atakujesz?- Powiedziałam robiąc trzeci unik.

- Nie musisz wiedzieć i tak zginiesz- Sama nie wierzyłam swoim uszom. Dlaczego chce mnie zabić? Co ja mu takiego zrobiłam, a w sumie... Czy ja go znam?? Niee... znam tylko Roger'a i Tom'a, którzy są wilko-krwiści. To więc, jak?

Robiłam uniki, ale powoli zaczynało mi się to nudzić. Sama nie wierzę, że tak myślę, ale on... jest... słaby. Nie ma jakiś mocnych ataków, tylko pokazuje swoje ostre pazurki i warczy na mnie pokazując, że jest groźni, a nim nie jest. Obaj stanęliśmy na przeciwko siebie, a w tym czasie to ja zrobiłam swój ruch. Odbiłam się mocno nogami i wskoczyłam na przeciwnika, który nie zdążył zrobić uniku. Na prawdę jest słaby.

Teraz leżał pode mną próbując się wyrwać, jednak ja mu w tym przeszkadzałam. Głośno zawarczałam na niego, aby uznał, że przegrał walkę. Przestał się wiercić i obniżył uszy pokazując skruchę. Wstałam z niego nie martwiąc się, że mnie zaatakuje, czy ucieknie, bo w każdej chwili zaatakowałabym go.

- Gadaj kim jesteś, i dlaczego mnie zaatakowałeś!?- Chwilę na mnie popatrzył, a następnie zrobił minę wyrażającą niezgodę.

- Jestem Rod i zaatakowałem cię, bo miałem takie zadanie.

- Z chrzaniłeś, bo wciąż żyję.- Powiedziałam z sarkazmem w głosie. Nie powiem... wkurzyło mnie to.

- Myślał, że jesteś słaba, więc mnie przysłali.- Ooo!

- Powiedziałeś "myślał"... O kim mówiłeś?- Chwilę się zamyślił, a potem z wyższością powiedział.

- I tak Ci już za dużo powiedziałem, nieprawdaż? Czarny Wilku - Powoli przeszedł koło mojego ciała patrząc na mnie tajemniczo. Następnie pobiegł w swoją stronę. Nie zdążyłam nawet spytać go o co mu chodziło z tym "Czarnym Wilkiem", bo mam czarną sierść? Nie wiem, ale lepiej być na razie czujnym.

Znalazłam miejsce, gdzie zostawiłam mój plecak. Wzięłam go, a potem ruszyłam w stronę mojego domu, gdzie pewnie czeka na mnie zmartwiony Tom.

..........

Byłam już przemieniona w człowieka trzymając mocno plecak w dłoni. Głośno westchnęłam, wyprostowałam się i weszłam do środka. Słysząc ciche pomruki na górze zaczęłam iść w to miejsce. Po drodze spotkałam Figę, która smacznie drzemała na podłodze. Delikatnie na paluszkach przeszłam koło niej, a następnie weszłam do pokoju, gdzie rozmowy i chichoty zaczęły się nasilać.

Otworzyłam drzwi od pokoju gier. Wzrokiem szukałam chłopaków, aż w końcu znalazłam ich siedzących na łóżku w towarzystwie kilku butelek po alkoholu. Tom powiedział coś Rogerowi do ucha, a on głośno się zaśmiał biorąc kolejny łyk z butelki.

Głośno chrząknęłam. Tom z wielkim bananem na twarzy obrócił się w moją stronę. Na jego czole można było zobaczyć kilka kropelek potu, a w oczach wesołe iskierki.

- Wróciłam... Co tu się stało? Tom.- Spojrzał na Rogera, który wyglądał rozbawiony moim pytaniem. Można było powiedzieć, że także jak jego kolega był roześmiany po czerwone uszy. Jednak nadal mogłam w nich dostrzec wrogość do mojej osoby.

Chwiejący się Tom, złapał się zagłówek łóżka i wstał podchodząc do mnie.

- Roger... idź lepiej s-s-s-pać! Jutro szkoła! Dobrze się wyśpij... ja idę z Sophiś.- Roger podniósł prawie pełną butelkę alkoholu do góry, a następnie wypił całą jego zawartość. Tom położył swoje ramię na moich plecach i wyszliśmy.

W korytarzu pomyślałam, że także i on powinien iść spać. Z wielkim trudem zaprowadziłam go do jego pokoju. W środku, gdy nadal było ciemno przytulił mnie, kładąc swoją głowę na moim ramieniu. Poczułam, jak zachłannie wącha moje włosy.

- T-Toom!- Próbowałam się wydostać z jego ucisku, ale wzmocnił chwyt, przybliżając się do mnie jeszcze bardziej. Dalej być nie mogło!?

- Pięknie pachniesz...- Szepnął mi do ucha, powodując u mnie wielkie rumieńce ze szczęścia, jak z zawstydzenia. Jednak zrozumiałam, że jest pijany, a w dodatku - jak myślę - nieokiełznany.

- Tom, jesteś pijany! Możesz iść spać? A tak w ogóle to puść mnie! - Chwilę myślał, gładząc mnie po plecach kreśląc kółka, a potem powiedział:

- Jak pójdziesz ze mną. - Puścił mnie, ale wystarczająco, abym spojrzała w jego piękne zielone oczy. Spaliłam jeszcze większego buraka. Według mnie to nie była propozycja tylko rozkaz, patrząc na jego grymas twarzy.

- Dobrze... Tylko pójdę się myć. - Spojrzał na mnie trochę podejrzliwie.

- Jak nie przyjdziesz, pójdę do twojego pokoju. - Zrobił złośliwy uśmieszek. Na samą myśl co by mi zrobił, aż lekko zadrżałam.

- Już lecę. - Zerwałam się z objęć czarnowłosego i skierowałam swoje nogi ku łazience.

Po szybkim umyciu się w ciepłej wannie o zapachu leśnych owoców od razu poprawił mi się humor. Po całym tym dniu byłam zmęczona, że nawet przysnęłam w białej wannie. Całe szczęście nie wlałam wody do pełna tylko do połowy. Ubrałam moją czarną koszule nocną w białe kropki i białe spodenki, a mokre włosy uczesałam szczoteczką do włosów.

Wróciłam do pokoju, aby odstawić tam plecak, który zostawiłam przed pokojem Toma. Wyjęłam z torby czarny laptop i kilka książek o tematyce terrorystycznej. Na samym dole leżał szkicownik z grubą książką od pana Bernarda. Wyjęłam ją ostrożnie, a następnie przeczytałam grube zielone litery....





**********

Heeeeh... Myśleliście, że dam je za kilka dni? Hi hi hi... Jestem zlaaa.
Wstawiłam go, ponieważ strasznie mi się nudziło -_-! Pomyślałam, czy by nie napisać kolejnego rozdziału (24), ale w końcu sprawdziłam błędy - za które bardzo przepraszam, jakby się pojawiły -, zmieniłam kilka linijek i oto jest!

Biedna Sophie... ''-_-. Myślała, że Tomi martwi się o nią, zastanawia się, czy jest bezpieczna i takie tam... a w tym czasie upił się z Roger'em X'DD. Sama nie wierzę, że to napisałam ;_;''. Mam w zanadrzu, żeby kiedyś w przyszłości jeszcze raz ich upić. :DD Może dołączy do nich Sophie?

Do następnego!



Krew PrawdyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz