12.

1K 79 8
                                    

Błyskawicznie otworzyłam oczy cała zalana od potu. Mój oddech był nierówny, moje serce waliło raz szybko raz wolno. Jedno kropla potu z mojego czoła popłynęła przez nos, a potem upadła na białe prześcieradło. Złapałam się z bluzkę, gdzie za nią biło chaotyczne serce. Wstałam z łóżka otwierając okno na oścież. Lekki wiatr zawiał na moje mokre od potu włosy. Brałam głębokie wdechy i wydech, aby do moich płuc przedostało się świeże powietrze. Po kilku minutach zamknęłam okno, bo nie chciałam się przeziębić. Przeczesałam ręką moje czarne włosy patrząc na elektryczny zegarek w kształcie białego kotka. Była godzina piąta czterdzieści dwie, czyli za dwie godziny muszę być w szkole. Cholera... ciekawe, czy wreszcie poprawię tą historię... Wyciągnęłam z mojego burdelu (czytajcie szafa) białe spodnie w czarne kratki, błękitny podkoszulek i zapinaną czerwoną bluzę. Wyszłam cicho z pokoju i przekierowałam swoje nogi zrobione jeszcze z galarety do łazienki. Rozebrałam się i weszłam po prysznic zmywając cały pot z mojego ciała. Umyłam włosy szamponem, a potem owinęłam się ręcznikiem i wyszłam z kabiny. Ubrałam się ciuchy, a następnie zeszłam na dół, aby coś wszamać.

Na dole spał Tom, ale nie chciałam go budzić. Przez ten czas, kiedy starałam być cicho zaczęłam robić jajecznice z tostami. Po dziesięciu minutach usiadłam przy stole kosztując moje wykwintne danie. Och, ale jestem skromna.

Kiedy kończyłam jeść tosta, na dół zeszedł na w pół śpiący Roger. Na sobie miał założoną za dużą białą koszulę nocną i zielone spodenki, a włosy sterczały mu we wszystkie strony.

- Co się tak gapisz?- Czy ja ciągle się na niego patrzyłam? Od razu zabrałam swój wzrok od niego. Roger głośno ziewając zaczął penetrować lodówkę w celu odnalezieniu czegoś do jedzenia. W końcu wyjął mleko truskawkowe. Otworzył je i zaczął pić z gwinta. Wypił wszystko za jednym razem, a potem zgniótł karton i wyrzucił do kosza, a następnie nałożył sobie jajecznicę. Dosiadł się do stołu, a potem zaczął jeść. Ja w tym czasie umyłam naczynia i ukradkiem patrzyłam na Rogera.

- Czy mam coś na twarzy, czy jestem, aż taki przystojny, że nie możesz oderwać ode mnie oczu?

- Nie nic nie masz. W snach. Po to mam oczy, aby patrzeć, prawda Roger?- Odłożył talerz do umywalki sumując przy tym moją dłuższą pracę.

- Nie jesteśmy przyjaciółmi, więc nie musimy mówić do siebie po imieniu.

- Ale jakoś muszę się do ciebie zwracać.- Odwróciłam głowę patrząc na jego zielono-niebieskie oczy. Wzrok pusty, bez wyrazu, bez uczuć. Tak teraz wyglądały jego oczy. Heh. Takie same, jak moje przed spotkaniem Tom'a.

- Ech... Naprawdę jesteś kłopotliwą dziewczyną...- Jedna jego ręka oplotła moją talię, a druga powędrowała pod mój podkoszulek. Ręce trzymałam w zlewie pełnym brudów..., ale co mi tam! Wyjęłam ręce z wody i dotknęłam nimi twarz Rogera. Resztki po śniadaniu zostały na jego włosach zostawiając przy tym nieprzyjemny zapach. Jak oparzony zabrał swoje ręce z mojego ciała, a potem zaczął wyciągać resztki z blond kosmyków. Ma za swoje krasnolud jeden...

- Co ty..??

- Masz za swoje... Roger.

- Ty...- Zamachnął się ręką w moją stronę, ale w porę Tom złapał jego nadgarstek patrząc na niego złowrogo.

- Ja tu smacznie śpię, a już słyszę awanturę. Co się dzieje?- Oczekiwał odpowiedzi patrząc ciągle na blond chłopca.

- Nic Tomuś. Chciałem zabrać tylko kawałek jajecznicy z jej włosów. Możesz proszę mnie puścić? Strasznie to boli.- Powiedział niewinnie, jak małe dziecko, które nic nie zrobiło i próbuje się wytłumaczyć. Tom puścił jego nadgarstek i popatrzył się na mnie pytająco.

- Tylko taka mała wodna bitwa z resztkami po śniadaniu.- I nie ostatnia - Wszystko w porządku.

- Aha...- Powoli się uśmiechnął pokazując swoje białe zęby.

- Co jest na śniadanie?

- Tosty i jajecznica. Nałóż sobie, a ja pójdę do pokoju.- Tom pocałował mnie w czoło powodując u mnie na policzkach szkarłatne rumieńce. Naprawdę jest cudowny.

- Hello! Ja tu jestem!- Do fantastycznego momentu wtrącił się Roger. Miał na twarzy wypisany grymas. Tom uśmiechnął się do mnie przepraszająco, a potem zaczął nakładać jajecznicę na talerz. Posłałam groźną minę w stronę blond kurdupla i nie czekając na jego odzywki ruszyłam na góre. Kiedy weszłam do pokoju mój zegarek-kot pokazywał godzinę szóstą trzydzieści sześć. Na powitanie przyszła mi Figa merdając wesoło ogonkiem. Pogłaskałam ją, ale później zamieniło się to na pieszczoty. Drapałam ją jedną ręką za uchem, a drugą po brzuchu. Jak teraz o tym pomyślę to ona jest moją jedyną przyjaciółką. Mimowolnie się uśmiechnęłam, że chociaż mam ją. Przerwałam pieszczoty Figi i podeszłam do biurka chwytając mój notes. Usiadłam na wygodnym biurowym fotelu, a następnie podniosłam ołówek, aby następnie narysować nieznane mi kontury. Pozwalałam moim palcom rysować co chcą, bo nie miałam żadnych predyspozycji. Po kilku minutach na białej kartce pojawiło się jezioro odbijające księżyc w nowiu. Dookoła stały leśne zwierzęta patrzące na blask białych promieni księżyca. Sama nie wierzę, że mam taki talent. Może powinnam wybrać kierunek malarski w przyszłości? Ciekawe skąd wezmę pieniądze na opłacenie studiów... Pewnie coś wymyślę... Zamknęłam notatnik i odłożyłam go na biurko zapełnione podręcznikami, papierami i innymi rzeczami.

- Powinnam to posprzątać...- Podniosłam swój tyłek i zaczęłam powoli segregować papiery.

Po sprzątaniu nie wiem dlaczego zachciało mi się posprzątać jeszcze w szafie. W środku był taki burdel, jaki nie widzieliście w swoim życiu. Oszczędzę wam lepiej szczegółów.

Kiedy skończyłam użerać się z ubraniami usłyszałam wołanie Tom'a, abym zeszła na dół.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Cześć i czołem. Ten rozdział napisałam bardzo spontanicznie, bo nie wiedziałam co napisać ';3. Ale w końcu jest! Bardzo dziękuję za to, że macie czas czytając moje wypociny :P, nawet nie wiecie, jak jestem szczęśliwa >o

PS. Ten jest krótki, ale następne dłuższe. A tak w ogóle... mam takie pisać, czy dłuższe?

Krew PrawdyWhere stories live. Discover now